Harde bestie – recenzja książki. Każda potwora znajdzie swojego terminatora

popkulturowcy.pl 1 dzień temu

Kolejna już antologia Hardej Hordy niedawno trafiła na rynek. Czego można się po niej spodziewać?

Harde Bestie to czwarta odsłona wspólnego projektu najważniejszych polskich pisarek fantastycznych. Tkają opowieści, tworzą światy, zachwycają dziką wyobraźnią. Tym razem w ich tekstach roi się od istot, które nazywamy bestiami. Niezwykłe i przerażające, zrodzone z żywiołów, ale także niepokojąco ludzkie.

Powrót w rodzinne strony zsyła sny, w których kłębi się mrok. Makabryczny dowcip daje początek krwawej serii. W pewnej wsi ktoś przed laty zatarł ślady zbrodni i liczył, iż uniknie zemsty. Misja wojskowa w odległym kraju okazuje się mieć nieoczekiwany finał. choćby na innej planecie nie sposób umknąć przeznaczeniu.

Przekonajcie się, ile prawdy tkwi w plemiennych opowieściach. Poczytajcie, co przytrafiło się pewnej starszej pani, gdy zeszła do piwnicy. A jeżeli macie nerwy ze stali, sprawdźcie, czym grozi zadarcie ze znudzoną miodożerką. Nostalgiczne, przewrotne, fantastycznie niepoprawne – harde autorki po raz kolejny dowodzą, iż w grupie siła!

Przygotujcie się na potężną dawkę rozrywki i podróż po fascynujących światach… w tym tych najmroczniejszych, które drzemią wewnątrz nas. Antologia, w której bestie i nieposkromiona wyobraźnia splatają się w opowieściach o zemście, tajemnicach i przeznaczeniu.

– opis wydawcy

Harde bestie to zbiór 13 opowiadań – w dużej mierze zahaczających o fantasy, ale nie zawsze. Jak sam tytuł wskazuje, wszystkie je łączy jeden motyw przewodni: bestie. W niektórych przypadkach widać je na pierwszy rzut oka; w innych zaś załapujemy, o co chodzi, dopiero na znacznie późniejszym etapie. Wplatająca ów potwory w swoje trzewia fabuła jest tu natomiast przeróżna. Czasem bardziej kryminalna, innym razem horrorowa, a choćby komediowa. Przeważnie wykonane na dość porządnym poziomie, jednak mnie osobiście chyba żadna z nich jakoś mocno nie porwała. Ot, taka poczytajka, przyjemna w trakcie, ale niepozostająca z Tobą na długo. Oceny poszczególnych historii wahałyby się w moim odczuciu tak gdzieś pomiędzy 6 a 7. Dobre – nie mniej, ale też nie więcej.

Mimo wszystko za samą tę różnorodność gatunków i konceptów należy się temu zbiorowi pewien plusik. Osobiście nie jestem dużą fanką fantasy, lubię jedynie niektóre jego podgatunki. Dzięki sporemu przekrojowi tematycznemu zaś na spokojnie mogłam znaleźć co najmniej kilka historii, które trafią w moje gusta z całkiem niezłą dokładnością. Przykładowo: urban (no, bardziej w sumie cottage, ale ćśś) fantasy z motywami słowiańskimi autorstwa Magdaleny Kubasiewicz. Miałam tu co prawda pewne “ale” w innych miejscach, ale samą tematyką bardzo mnie kupiła. I takich opowiadań mogłabym przytoczyć prawdopodobnie jeszcze parę.

Pod drugiej stronie medalu mamy natomiast historie, z którymi zupełnie się wyminęłyśmy. Jedną z takich jest między innymi najdłuższa opowieść w tym zbiorze – Tropiciel. I sęk choćby nie w tym, iż była jakaś zła, bo nie była, ale tak bardzo nie klikają ze mną te tematy dworsko-plemienne… Nie jest to oczywiście jedyne opowiadanie w tym klimacie, mamy tu jeszcze chociażby Kikituka, również operującego na plemionach, aczkolwiek z racji swojej długości to jednak Tropiciel najbardziej dał mi się we znaki. Różnorodność w antologiach ma swoje niewątpliwe plusy, aczkolwiek nie da się ukryć, że, jak wszystko w życiu zresztą, ma też swoje słabsze strony.

Technicznie książka wypada natomiast jednoznacznie dość dobrze. Licznik literówek (tak, wiem, upierdliwa jestem) zamknął się poniżej piątki, co przy około 450 stronach stanowi akceptowalny wynik. Wszystkie teksty napisano przystępnie; u każdej z autorek widać pewien stopień doświadczenia w literackim rzemiośle, za pomocą którego proces czytania ich dzieł jest lekki i przyjemny. Mimo grubości tomu z łatwością można pochłonąć go w tydzień bądź mniej, jeżeli ma się codziennie trochę wolnego czasu.

Harde bestie mogą poszczycić się również bardzo estetyczną warstwą wizualną. Okładka niezmiernie mi się podoba, chyba zresztą choćby należała do grona argumentów, które przeważyły przy wyborze tej książki do recenzji. Umieszczono na niej mnóstwo elementów nawiązujących do opowiadań z antologii, a rozszyfrowywanie ich już po przeczytaniu daje sporo frajdy. Również jej kolory przypadły mi do gustu. Głęboka czerwień, brązy i pomarańcze wraz z pomniejszymi detalami w innych stonowanych barwach emanują relaksującą, jesienną energią, idealnie pasującą do późno wrześniowej premiery. Całokształt oprawy graficznej książki prezentuje się bardzo ładnie i zwraca na siebie uwagę – a z perspektywy autorek (i wydawcy) to właśnie jest prawdopodobnie najważniejsze.

Podsumowując, Harde bestie to przyjemna antologia do poczytania jesiennymi wieczorami. Opowieści w niej zawarte są bardzo różnorodne, dzięki czemu niemal każdy znajdzie tu coś dla siebie. Mimo iż większość z nich, niestety, nie zapadnie mi raczej na długo w pamięć, myślę, iż wciąż mogę polecić tę książkę. W trakcie samego czytania dostarcza całkiem sporo frajdy, a to chyba dostateczny argument, by dać temu zbiorowi szansę.


Autor: Ewa Białołęcka, Krystyna Chodorowska, Agnieszka Hałas,
Anna Hrycyszyn, Aneta Jadowska, Aleksandra Janusz, Anna Kańtoch,
Marta Kisiel, Magdalena Kubasiewicz, Anna Nieznaj,
Martyna Raduchowska, Milena Wójtowicz, Aleksandra Zielińska
Okładka: Paweł Szczepanik
Wydawca: SQN Imaginatio
Premiera: 25 września 2024 r.
Oprawa: twarda
Stron: 446
Cena katalogowa: 69,99


Powyższa recenzja powstała w ramach współpracy z wydawnictwem SQN. Dziękujemy!
Fot. główna: materiały promocyjne – kolaż (SQN)

Idź do oryginalnego materiału