Lektury szkolne z PRL-u. Części z nich nie zobaczymy już na listach. Pamiętacie je?

gazeta.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: Fot. materiały prywatne


Nasi rodzice i dziadkowie wciąż uważają, iż nauka za czasów ich młodości była zupełnie inna. I wcale nie chodzi tu o postęp (ten techniczny i naukowy), jednak o samo podejście do spraw związanych ze szkołą i nauczycielami. Dla przykładu np. trzeba było deklamować wierszyki z okazji Rewolucji Październikowej i uczyć się życiorysu Lenina, czy tego, w której fabryce produkowane były traktory. A co z lekturami?
System oświatowy w PRL-u był oparty na 8-klasowej szkole podstawowej. Po niej - do wyboru - były licea (4 klasy), szkoły zawodowe (2- i 3-letnie) lub technika (5 klas). Studia trwały zwykle 5 lat. A jak wyglądała nauka? Już jakiś czas temu na fanpage'u Antykwariat Zakładka na Facebooku pojawił się dokładny spis lektur do szkoły średniej z 1985 roku. Okazuje się, iż ówcześnie nastolatkowe mieli do przeczytania znacznie więcej pozycji niż współcześni licealiści, którzy właśnie przygotowują się do matury. Co zatem zniknęło z obecnej listy lektur?


REKLAMA


Zobacz wideo Dlaczego uczniowie nie lubią WF-u? "Jest nudny"


Lista lektur w PRL-u robi wrażenie
Podręczniki do szkół zmieniano bardzo rzadko. zwykle uczyły się z nich dwa, trzy pokolenia. Nie zmieniała się podstawa programowa, a treści wykładane przez nauczycieli były wciąż aktualne. Zwracano także dużą uwagę na czytelnictwo, organizując klasowe, a choćby międzyszkolne zawody w ilości przeczytanych książek. Podobnie było z lekturami. Nikogo nie dziwiły opasłe tomiska, które były przerabiane na lekcjach.


Antykwariat Zakładka w swoim poście na FB pokazał pełną listę lektur z 1985 roku. Na spisie znalazło się około siedemdziesięciu konkretnych pozycji, a także wybór poezji, czyli między innymi utwory Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Wisławy Szymborskiej czy Czesława Miłosza. Na liście znalazło się sporo książek z kanonu literatury światowej. Kto z nas pamięta "451 stopni Fahrenheita" Ray'a Bradbury'ego, "Sto lat samotności" Gabriela Garcíí Márqueza, czy "Kobietę z wydm" Kobo Abe?


Jednym ze współczesnych dzieł czytanych przez uczniów był "Popiół i diament" autorstwa Jerzego Andrzejewskiego. Na liście pojawiły się także polskie dramaty, w tym oczywiście "Tango" Sławomira Mrożka oraz "Kartoteka" Tadeusza Różewicza. W kolumnie dotyczącej reportażu widnieją takie nazwiska jak Ryszard Kapuściński, Hanna Krall, czy Krzysztof Kąkolewski.
Znalazło się miejsce także dla poetów dziś praktycznie zapomnianych, bo na lekcjach języka polskiego już mało mówi się o twórczości Charlesa Baudelaire, Rainera Marii Rilke, czy Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Jest także "Wesele" Wyspiańskiego, a także utwory Stefana Żeromskiego i Zofii Nałkowskiej. Zalecano także lekturę prozy awangardowej, czyli dowolnego dzieła, wybranego przez nauczyciela. Tu mowa np. o Gombrowiczu lub Schulzie.
Idź do oryginalnego materiału