Są takie filmy, które jeszcze długo po obejrzeniu zostawiają na nas swój ślad. Zmuszają do przemyśleń i refleksji. Niestety w obecnych czasach takie produkcje to rzadkość. A ich miejsce zajmują nastawione na czystą rozrywkę blockbustery.
Przyznam, iż brakuje mi takich projektów w ostatnich latach. Stworzonych z wizją i mającą nieść jakiś przekaz, a wręcz przemielić nas emocjonalnie. Tym bardziej może dziwić, iż tego co od dawna nie dało mi Hollywood, otrzymałem od twórców z Japonii. Oto Godzilla: Minus One.
Demony przeszłości
Jako fan wielkiego jaszczura wiedziałem, iż będzie to film na swój sposób wyjątkowy. Mogłoby się wydawać, iż trochę bredzę, jak produkcja o ogromnym potworze niszczącym miasto może nieść jakikolwiek bagaż emocjonalny? To bardzo proste, Godzilla jest tutaj pewnego rodzaju symbolem, siłą natury. Oczywiście niszczy miasta, a pierwsze użycie atomowego oddechu to jedna z bardziej epickich scen, ale jest on tutaj tylko tłem dla prawdziwego ludzkiego bohatera, jakim jest Koichi Shikishima. Były pilot kamikadze, który wraca z wojny i musi zmierzyć się z nową powojenną rzeczywistością oraz swoim własnymi demonami.
To właśnie potężna dawka emocjonalna, której nie spodziewałem się po tej produkcji sprawia, iż cały czas jesteśmy przyciągani do ekranu od pierwszych minut. To bardzo osobista historia i dramat człowieka, gdzie olbrzymi jaszczur to uosobienie pewnego strachu czy traumy. Tak jak 75 lat temu Godzilla powstała jako przestroga przed testami nuklearnymi, tak teraz ten komentarz jest dalej potrzebny i jeszcze bardziej aktualny, pomimo iż przyjął nieco inną formę.
Bardzo rzadko zdarza się, aby wątek ludzki w tych filmach był tak angażujący, a jednak odpowiedzialny za scenariusz i reżyserie Takashi Yamazaki doskonale znalazł tutaj pewien balans i dał czas, aby wszystko tutaj wybrzmiało, tak jak powinno. Kilka razy podczas seansu poleciały mi łzy, a to przez to, jak miejscami historia potrafi chwycić za serce. Pozbawiona jest ona na szczęście przesadzonego aktorstwa i gestykulacji.
Uczta wizualna
Przy tym wszystkim film wygląda świetnie, a efekty specjalne cieszą oko. Szczególnie kiedy potwór pierwszy raz używa ikonicznego atomowego oddechu. Robi to piorunujące wrażenie, tym bardziej jeżeli spojrzymy na budżet produkcji. Jestem pełen podziwu dla twórców i tego jak tego dokonali. Godzilla jest przerażająca, tak jak powinna. To wszystko zasługa efektów praktycznych wspomaganych jedynie przez CGI. To tylko pokazuje, jak wiele pracy i serca tutaj włożono. Film miał budżet około 15 mln dolarów, a wygląda lepiej niż nie jednak produkcja z Hollywood.
Muzyka to kolejny świetnie zrealizowany element tej produkcji. Wykorzystano tutaj wiele tradycyjnych motywów z pierwszych filmów o Godzilli, a sam utwór główny jest pompatyczny i bardzo niepokojący. Wszystko to pasuje do nowej rzeczywistości, w jakiej nie tylko znaleźli się bohaterowie, ale również i cały kraj, który musi radzić sobie nie tylko w nowej powojennej rzeczywistości, ale również i wielkim potworem próbującym wszystko zniszczyć. Ryk Godzilli jest przerażający jak nigdy i kiedy go słychać, można dostać ciarek.
Artur
Na film poszedłem z zaskoczenia. Moja luba zrobiła mi niespodziankę, której finałem był seans Godzilla Minus One. Nie ukrywam, iż bardzo chciałem obejrzeć tę produkcję, bo legendarny Kaijū jest ze mną od najmłodszych lat. Obejrzałem praktycznie wszystko, co z nim związane, w tym bajki, anime i oryginał z 1954 roku. Do najnowszego dzieła podszedłem na chłodno, bez oczekiwań. Liczyłem na dobre widowisko i w zasadzie tyle. Częstym problemem tytułów z Godzillą są ludzkie postaci, a raczej to, jak są one napisane. Dobrych przykładów jest raptem garstka, więc nie przeczuwałem w ogóle, iż Minus One okaże się nie tylko wyjątkiem, ale czym znacznie większym. Historia tego filmu chwyta za serce i nie puszcza aż do napisów końcowych. To nie jest kino oparta na klasycznym schemacie walk potworów, to wizja życia z problemami, którym naprawdę ciężko sprostać.
Nie zabrakło momentów, gdzie uroniłem łzę, przejmowałem się losem ludzi, a sama Godzilla była fenomenalna. Prawdziwa siła zniszczenia, która jest okrutna i bezwzględna. Taka wersja Kaijū w połączeniu z odpowiednią narracją i scenariuszem wypadła fenomenalnie. Niby małe dziecko wewnątrz mnie chciałoby, aby świat nie musiał toczyć z nim boju, ale realia Minus One są zgoła inne. Świat pełen cierpienia, depresji, społecznej nienawiści i wyrzeczeń do “szczęścia” potrzebował jeszcze Godzilli. Piękne efekty specjalne, wspaniałe scenografie, dobrze napisane dialogi i ludzie, których los ma znaczenie. Ogromnie się cieszę, iż ten film powstał i zachęcam do obejrzenia. To nie tylko genialna produkcja z Godzillą, ale przede wszystkim, fantastyczna pozycja ze świata kinematografii.
Marcin “Imperator Krainy Jeży”
Godzilla Minus One jest filmem, który w prosty sposób łamie wszystkie prawa kina. Produkcja, która od samego początku do końca trzyma nas w napięciu i pokazuje, iż bez gigantycznego budżetu, ale z grupą zapalonych osób, można stworzyć dzieło zapadające w pamięć. Jako fan tegoż Kaijū nie mogłem sobie odpuścić seansu i bardzo się cieszę, iż udało mi się obejrzeć po raz pierwszy tego potwora na wielkim ekranie.
Opowieść o człowieku, który walczył z samym sobą, była wyjątkowa. Od samego początku seansu w powietrzu czuć było nakład emocji. Strach przed nieznanym niebezpieczeństwem, smutek po wielu stratach oraz ból. Ból spowodowany decyzjami, które podjął główny bohater, emanuje tutaj bardzo mocno. Trauma pozostawiona przez wybory, których już nie można naprawić. Tak wiele rzeczy jest przedstawione w tej produkcji dobrze, a w tym wszystkim gigantyczny potwór siejący terror w Japonii.
Godzilla w tym filmie gra rolę symbolu. Symbolu destrukcyjnej siły, której człowiek nie może się przeciwstawić. Demonem, którego ludzkość stworzyła na własne życzenie. Akcja filmu dzieje się chwilę po kapitulacji Japonii, gdzie to zniszczony drugą wojną światową kraj ledwo zaczął się podnosić z boju. Ludzie zaczynają dopiero dochodzić do siebie, odbudowują swoje domostwa i walczą o kolejny dzień. Zaczynają od zera, nikt nie spodziewał się, iż niedługo ludzkość będzie musiała stanąć w szranki z jeszcze jednym problemem.
Polecam obejrzeć ten film, gdyż w łatwy sposób pokazuje nam, iż wojna to zło. To, co powstaje w jej wyniku to dramat i nie powinno się nigdy powtórzyć. Na szczęście na końcu tunelu widać też światełko nadziei i takim przekazem finalnie raczy nas to dzieło. Dbajcie o siebie, pamiętajcie o najbliższych. Obejrzyjcie Godzilla Minus One!
Podsumowanie
To nie tylko jeden z lepszych filmów o Godzilli, ale w 2023 roku ogólnie. Zabrzmi to bardzo banalnie, ale polecam go każdemu, choćby jeżeli nie jesteście fanami filmów o Kaijū , to wątek ludzki jest bardzo angażujący i świetnie poprowadzony. Realizacja i muzyka stoją na naprawdę wysokim poziomie. To jedno z tych dzieł, które mają coś do przekazania. Dajcie szansę, a otrzymacie prawdziwy emocjonalny rollercoaster.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!