Gdy matka staje się gościem: dlaczego już jej nie wpuszczam

newsempire24.com 5 dni temu

Kiedy matka staje się gościem: dlaczego nie otwieram już jej drzwi

Agnieszka przyjechała do innego miasta — do córki. Katarzyna powitała matkę grzecznie, jak wypada, ale bez szczególnej czułości. Agnieszka, zmęczona samotnością i napiętymi relacjami z rodzicami, postanowiła zostać na kilka dni. Wieczorem, przy kolacji, córka nagle zapytała:

— Mamo, kiedy zamierzasz wrócić do domu?

— Chciałam zostać jeszcze parę dni — odpowiedziała Agnieszka niepewnie.

— A ja uważam, iż już czas — stanowczo stwierdziła Katarzyna.

— Proszę, choćby własna matka przeszkadza… — mruknęła Agnieszka z irytacją.

— Mamo, po tym, co zrobiłaś, nie chcę cię widzieć — niespodziewanie rzuciła Katarzyna.

— Co? Co ja takiego zrobiłam? — Agnieszka zastygła, nie rozumiejąc, o co chodzi.

Ale Katarzyna pamiętała doskonale.

Miała zaledwie siedem lat, gdy rodzice się rozwiedli. Od tamtej pory mieszkała z babcią i dziadkiem, którzy zastąpili jej rodzinę. A matka… Matka wybrała inne życie — mężczyzn, adoratorów, nową miłość. Dziewczynka dorastała z poczuciem winy za rozwód, za to, iż dziadek pracował do starości, a babcia wiecznie stała przy kuchni. Gdy Agnieszce układało się dobrze, mogła zadzwonić, a choćby przyjść z tortem. Ale gdy pojawiały się problemy — zamykała się w swoim pokoju, wyładowywała na wszystkich i znikała.

Było w jej życiu wielu mężczyzn, ale jeden — Marek — stał się ostatnią kroplą. Śliski, zarozumiały, nieprzyjemny. Gdy Agnieszka próbowała wprowadzić go do mieszkania rodziców, ci dali córce wybór: on albo rodzina. Agnieszka wybrała jego.

— Twoja mama mieszka teraz na drugim końcu miasta — powiedziała sucho babcia do trzynastoletniej Katarzyny.

— A ja?

— A ty zostajesz z nami. Wszystko będzie dobrze, kochanie, damy radę.

Ale Katarzyna wiedziała — mama ją zdradziła.

Na początku Agnieszka w ogóle się nie pojawiała. Potem przychodziła do kuchni, zabierała słoiki z przetworami i znikała. Dziewczyna dorastała, a nie miała z kim porozmawiać. Pierwsza miłość, pierwsze łzy — babcia nie zrozumie, dziadek milczy. A matka… żyła nowym życiem, dopóki Marek jej nie porzucił. Wróciła złamana, żałosna, i zamiast przytulić córkę, znów płakała w swoim pokoju. choćby gdy poznała nowego mężczyznę — Piotra — historia się powtórzyła. Okazał się nudziarzem, próżniakiem i aroganckim. Wprowadził się do mieszkania rodziców, odmawiał pomocy, choćby unikał dziadka, który dźwigał na swoich barkach cały dom.

Katarzyna coraz bardziej się oddalała. Dostała się na studia w innym mieście, rzadko odwiedzała rodzinę. Matka wciąż zmieniała mężczyzn, opowiadała o nowym życiu i snuła plany za plecami córki. A potem Katarzyna dowiedziała się, iż babcia i dziadek ze strony ojca zostawili jej mieszkanie. To było niespodziewane, ale decydujące. Spisała wszystko na siebie i bez wahania się wyprowadziła.

Matka dowiedziała się o tym przypadkiem. Natychmiast oznajmiła:

— Świetnie! Przeprowadzam się do ciebie, pomogę z remontem, a i pracę znajdę w dużym mieście.

— A ty mnie choćby nie spytałaś o zgodę — spokojnie odparła Katarzyna. — Nie zamierzam z tobą mieszkać.

— To niewdzięczność! Beze mnie w ogóle by cię nie było! — wybuchnęła Agnieszka.

Ale Katarzyna milczała. Przypomniała sobie siebie jako małą, samotną, porzuconą. Matka odeszła wtedy — i ona już jej nie potrzebowała.

Agnieszka się obraziła, ale nie porzuciła prób. Dzwoniła, przyjeżdżała „tylko na jeden dzień”, zostawała na tydzień. Katarzyna znosiła to, aż w końcu powiedziała:

— Mamo, czas wracać do domu. Mam swoje życie. Lepiej pomóż babci i dziadkowi.

— Przeszkadzam ci? — odpowiedziała Agnieszka sarkastycznie. — Oczywiście. Gdy byłaś dzieckiem, byłam ci potrzebna, a teraz tylko przeszkadzam.

— Nie, mamo. Ty dokonałaś wyboru, gdy odeszłaś do mężczyzny, zostawiając mnie. Dorosłam. Dziękuję, iż nauczyłaś mnie niezależności.

Agnieszka wyjechała. Poskarżyła się rodzicom, ci współczuli jej, ale rozumieli wnuczkę. Byli przy niej, gdy płakała po nocach. A matka… Sama się odsunęła. Poznała nowego adoratora — Wojciecha. Poważny, wydawał się przyzwoity. Chciała przedstawić go córce.

— Przyjedźcie — powiedziała Katarzyna.

Powitała ich grzecznie. Porozmawiała z Wojciechem, zrozumiała — człowiek jak każdy inny. Po czterech miesiącach ich związek się rozpadł. Matka znów zaczęła mówić o przeprowadzce. I znów usłyszała odmowę.

— Nie poruszaj już tego tematu — powiedziała Katarzyna. — Nie mam dla ciebie miejsca. Ani w mieszkaniu, ani w życiu.

I tak ich kontakt się urwał.

Katarzyna żyje w swoim mieszkaniu. Remont robiła z przyjaciółmi. Pracuje, buduje swoje życie. Bez histerii. Bez urazy. Bez matki.

Bo nie każdemu, kto dał ci życie, udaje się w nim pozostać.

Idź do oryginalnego materiału