Można mieć wszystko i nie czuć się szczęśliwą. Policzmy. W miarę dobra praca, mieszkanie, partner lub mąż, dzieci. Niby wszystko poukładane, ale odczuwa się pustkę. Dlaczego? Jak to jest, iż choćby mając wszystko, nie czujesz się szczęśliwa…?
Płynięcie z nurtem
Bardzo często, na co wskazują psycholodzy, problemem jest to, iż boimy się żyć po swojemu. Zamiast robić to, co kochamy, idziemy w kierunku, w którym można lepiej zarobić. I niby fajnie, bo zyskujemy dobrą pracę, ale co z tego, skoro rzeczy nabyte bardzo gwałtownie przestają cieszyć? Dom za miastem niby jest świetny, wygodny, taki, jak marzyłyśmy…ale jednak oddalony od centrum. Trzeba wcześniej wstawać, żeby dojechać od pracy, odwieźć dzieci do szkoły, na to potrzeba więcej czasu. Gdy po południu kończy się pracę, to kilka się już chce…Dzieci marudzą, by jechać do koleżanek i kolegów, w ogrodzie czekają zadania, które nie mogą doczekać się realizacji… Rzeczywistość, która miała zachwycać, coraz bardziej ciąży.
Po godzinach w miejscu, którego się nie lubi, czujemy się jak wydmuszka. Nic nam się nie chce. Zrezygnować ze zbyt absorbującej pracy nie ma jak, bo pieniądze są w porządku i gwałtownie przyzwyczaiłyśmy się do pewnego standardu życia. Problem w tym, iż bardzo gwałtownie choćby te dodatkowe fundusze przestają cieszyć, a na pewno tak jak tego byśmy oczekiwały…
Zbyt często płyniemy z nurtem. Robimy to, co trzeba. Spełniamy marzenia, jednak często nie swoje, ale czyjeś. Nie umiemy żyć po swojemu. Stąd czujemy się nieszczęśliwe.
Brak celu
Problemem jest także brak celu i motywacji. Mamy wszystko i już nie ma do czego dążyć. Oklapłyśmy w dobrze znanym miejscu. Jest nam wygodnie, czujemy się bezpiecznie…. Do czasu, kiedy pojawi się pustka. Człowiek jest taką istotą, która lubi dążyć do celu, gdy tego celu brakuje, to często pojawia się marazm i niechęć do wszystkiego.
Bywa też tak, iż problem leży gdzie indziej, zwyczajnie nie wiemy, czego chcemy i co nas uszczęśliwia…
Znudzenie
Oprócz pokarmu dla ciała, potrzebujemy też czegoś dla duszy. Często godzimy się na substytut – marne serialne i słabe filmy. Mało czytamy i rzadko korzystamy z wyższej kultury, jaką oferują teatry, opere czy filharmonie. I bardzo gwałtownie odczuwamy tego konsekwencje…
Masz wszystko, ale nie masz adekwatnych rzeczy
Być może bowiem masz wszystko, ale nie masz tego, czego naprawdę potrzebujesz…
Na przykład książek. Jak to mawiał Umberto Eco, „kto czyta książki, żyje podwójnie”. Dlatego warto mieć książki, zwłaszcza w dużej ilości, by zawsze móc sięgnąć po adekwatną, odpowiednią do aktualnego nastroju i potrzeb…
„Głupotą jest myśleć, iż musisz przeczytać wszystkie książki, które kupisz, tak samo jak głupotą jest krytykować tych, którzy kupują więcej książek niż kiedykolwiek będą w stanie przeczytać. To tak, jakby powiedzieć, iż powinieneś wykorzystać wszystkie sztućce, szklanki, śrubokręty lub wiertła, które kupiłeś, zanim kupisz nowe.
Są rzeczy w życiu, których zawsze potrzebujemy pod dostatkiem, choćby jeżeli użyjemy tylko niewielkiej części. jeżeli na przykład uważamy książki za lekarstwa, rozumiemy, iż dobrze jest mieć w domu wiele, a nie kilka: kiedy chcesz poczuć się lepiej, idziesz do „szafy z lekami” i wybierasz książkę. Nieprzypadkową, ale odpowiednią książkę na dany moment. Dlatego zawsze powinieneś mieć wybór żywieniowy! Ci, którzy kupują tylko jedną książkę, czytają tylko jedną, a potem się jej pozbywają. Oni po prostu stosują mentalność konsumenta do książek, to znaczy, iż uważają, je za produkt konsumencki, dobro. Ci, którzy kochają książki, wiedzą, iż książka jest wszystkim, tylko nie towarem”. Umberto Eco
Poczucie winy
Często nie czujemy się szczęśliwe, z uwagi na poczucie winy. choćby gdy mamy wszystko, ciągle mamy wrażenie, iż zaraz ktoś się zorientuje, iż na to nie zasługujemy i zostanie nam to odebrane. To klasyczny przykład syndromu oszusta. Niby wszystko mamy, sporo zyskałyśmy, na mnóstwo rzeczy zapracowałyśmy, a z tyłu głowy odczuwamy ustawiczny stres z tym związany. Z jednej strony jest to poczucie winy, a z drugiej strach przed utratą tego, na co tak usilnie pracowałyśmy.
Brak nauki
Brak szczęścia może wynikać z innego faktu. Być może nie nauczyłyśmy się bycia szczęśliwą. Niekiedy tak po prostu jest…. Niezależnie ile mamy i jak dobrze się nam wiedzie, nie umiemy się radować. Tego trzeba się nauczyć. Należy złożyć sobie postanowienie – będę szczęśliwa i już, niezależnie od wszystkiego. Nauczę się cieszyć z małych rzeczy i wykorzystywać każdą wolną chwilę. Szczęście zależy od nas samych.
Choroby
Na koniec warto dodać, iż nieodczuwanie szczęścia bez wyraźnego powodu może wynikać z problemów ze zdrowiem. Przyczyną mogą być zaburzenia układu nerwowego, przeżywana depresja, stany lękowe…Niekiedy żadna zmiana podejścia czy praca nad sobą po prostu nie pomogą, bo winna jest choroba…i to nią należy się w pierwszej kolejności zająć.