Strzeżcie się współczesnych wiedźm. Czymże jednak byłoby Halloween bez dreszczyku emocji? Wielbiciele mrocznych motywów w muzyce nie muszą ich daleko szukać. Jest spora dawka satysfakcji w tym lekkim dyskomforcie, który można odnaleźć na najnowszym albumie Florence + The Machine.
Przez lata aktywności na rynku muzycznym, Florence Welch wypracowała sobie miano jednej z najważniejszych artystek swojego pokolenia. Zespół Florence + The Machine wszedł na scenę z przytupem; ich pierwszy album Lungs (2009) zadebiutował na 2. miejscu listy sprzedaży w Wielkiej Brytanii. Pochodzące z niego Dog Days Are Over nie jest bynajmniej jedynym hitem zespołu, bo utwory takie jak Spectrum czy Sweet Nothing także podbijały rozgłośnie radiowe. Pięć albumów to wystarczająco, aby wykreować sobie wyraźny wizerunek. Dzięki swojej upiornej gracji i gotyckim kreacjom Welch wypracowała sobie miano drugiej (zaraz po Stevie Nicks) najpotężniejszej wiedźmy przemysłu muzycznego. Wydany dzisiaj album Everybody Scream poddaje się tej estetyce kompletnie, a każdy z zawartych na nim 12 utworów to odrębny, wyśpiewany rytuał.
 kadr z teledysku do Sympathy Magic // 2025 Universal Music Operations Limited
kadr z teledysku do Sympathy Magic // 2025 Universal Music Operations LimitedOd premiery ostatniego albumu zespołu minęły 3 lata. W tym czasie miała miejsce trasa koncertowa Dance Fever Tour, podczas której Florence Welch musiała poddać się operacji ratującej życie. Te doświadczenia jeszcze bardziej zbliżyły ją z mistycyzmem duchowym i czarami. Najnowsze wydawnictwo zagłębia się w tematykę życia i śmierci; starzenia się i witalności. Wszystkie te kwestie łączy Everybody Scream – tytułowy singiel i pierwszy utwór na płycie. Piosenka rozpoczyna się od kościelnych organów, a delikatne wokalizy po chwili przeradzają się w krzyki czarownic. To nie tylko zaproszenie do albumu; to najprawdziwsze rozpoczęcie sabatu.
Dużo o bliskim spotkaniu ze śmiercią Florence opowiada w One of the Greats. Nie jest to bynajmniej przykra historia o fizycznej słabości, ale raczej manifest siły. Welch jest w swoich słowach bezpośrednia i niepohamowana. Utwór sprawia wrażenie dość intymnego monologu, w którym artystka nieskrępowanie konfrontuje męskich przedstawicieli swojej branży. Mocno wybrzmiewające zdanie It must be nice to be a man and make boring music just because you can to tylko jeden z licznych tego przykładów.
Dalej wracamy już na typowo mistyczne tory. Piosenki takie jak Witch Dance, Sympathy Magic, Drink Deep oraz Kraken ponownie przykuwają uwagę kobiecymi chórkami, które są w odbiorze nie trochę niepokojące, a przede wszystkim uderzająco pierwotne. Te wysokie noty w kontraście z głębokim głosem Welch tworzą jednak naturalnie dopełniające się kompozycje.
Dużym atutem albumu jest także wykorzystanie gitary akustycznej, która podkreśla folkowy charakter albumu. Często to właśnie ona prowadzi utwory, co słyszalne jest m.in. w Perfume and Milk czy Buckle. Instrument wypada jednak najlepiej w Music By Men, który urzekł mnie także od strony lirycznej. Tekst utworu wybija się w tym przypadku właśnie dlatego, iż warstwa instrumentalna jest zdecydowanie delikatniejsza w porównaniu do poprzednich piosenek.
Jeśli miałabym jednak wskazać swojego absolutnego faworyta na Everybody Scream, wybrałabym You Can Have It All. Perfekcyjnie łączy on opisywane przeze mnie wyżej elementy: chórki, stanowcze brzmienie gitary i mistyczną aurę. Florence przechodzi tutaj jednak samą siebie w aspekcie wokalnym, dostarczając refren pełen patosu. Po tej dawce emocji artystka wycisza powoli całe wydawnictwo, zawierając w utworze And Love dźwięki harfy, przywodzące na myśl pierwsze albumy zespołu.
Październik w tym roku zdecydowanie należał do wokalistek. Oprócz przykuwającego uwagę całego świata albumu Taylor Swift, mogliśmy usłyszeć także drugie dzieło The Last Dinner Party. To właśnie w klimaty drugiej z płyt wpada Everybody Scream. Obranie takiego kierunku przez oba zespoły bardzo mnie cieszy, bo odnajduję w tych mistycznych manifestach wiele krzepiącej siły. Niezależnie od tego, czy ktoś świętuje Halloween, czy odwiedza groby bliskich na Wszystkich Świętych – przełom października i listopada sprzyja duchowym nastrojom. To, co najbardziej zachwyca w interpretacji tego tematu przez Florence Welch, to autentyczność. Wokalista nie odgrywa tutaj żadnej roli; ona po prostu opisuje to, co faktycznie przeżywa.
Na plus oczywiście także fakt, iż głos Welch po prostu idealnie pasuje do tego typu utworów. Choć umiejętności piosenkarki są znane od lat, to przez cały czas nie przestają zachwycać. Wszystkie kompozycje są spójne, choć być może momentami zbyt przewidywalne. Mimo wszystko nie przeszkadza to bardzo, bo uwaga słuchacza i tak skradziona jest przez wszystkie drobne elementy dopracowanej postprodukcji. Wysoki poziom wydawnictwa nie powinien jednak nikogo dziwić – w końcu pracowali nad nim także Mark Bowen z IDLES, Aaron Dessner i Mitski. Wkład tych świetnych muzyków na pewno dołożył cegiełkę do faktu, iż do albumu zwyczajnie będzie się chciało wracać. I to nie tylko w Halloween.
Fot. główne: materiały prasowe // Universal Music Polska




![Tak będą wyglądały dni zadumy w Krakowie [INFORMATOR]](https://krknews.pl/wp-content/uploads/2021/10/247252190_269006865141981_3283397611237872439_n.jpg)












