25. Międzynarodowy Festiwal Filmowy BNP Paribas Nowe Horyzonty we Wrocławiu odbywał się w dniach od 17 do 27 lipca. O tydzień dłużej, do 3 sierpnia, festiwal będzie można zaprosić do swojego domu za sprawą jego wirtualnej odsłony. Interia jest patronem medialnym wydarzenia.
BNP Paribas Nowe Horyzonty: "Soap Opera" Anji Zalewskiej z nagrodą w sekcji Shortlista
Tegoroczną laureatką Nagrody im. Zuzanny Jagody Kolskiej w sekcji Shortlista została Anja Zalewska. Reżyserkę krótkiego metrażu "Soap Opera" doceniono za "imponującą fantazję i nieokiełznaną wyobraźnię, która pozwoliła rzucić się na głęboką wodę i zrealizować w szkolnych warunkach tak śmiały inscenizacyjnie, dobrze zagrany i zaśpiewany film". Reklama
Zwyciężczynię wybrano spośród twórczyń i twórców, którzy nie ukończyli 30 lat. Najlepszy film wyselekcjonowało jury - prezes zarządu Fundacji im. Zuzanny Jagody Kolskiej (współfundator nagrody) oraz członkinie i członkowie Stowarzyszenia Nowe Horyzonty.
Opis nagrodzonego filmu brzmi następująco: "Gaja staje Okoniem wobec grubego rybnego biznesu swojej siostry, Gerdy". Co kryje się za tym tajemniczym i głębokim (chciałoby się powiedzieć: "jak ocean") zdaniem? Reżyserka i współscenarzystka Anja Zalewska opowiedziała Interii o narodzinach projektu i jego szczegółach.
Anja Zalewska o filmie "Soap Opera" dla Interii: "Ograniczenia okazały się bardzo wyzwalające"
Paulina Gandor, Interia: Znajdujemy się na festiwalu BNP Paribas Nowe Horyzonty, gdzie wyróżniono twój film krótkometrażowy, więc przede wszystkim bardzo ci gratuluję. Co ta nagroda dla ciebie znaczy?
Anja Zalewska: - Jestem bardzo wzruszona i wdzięczna. Chociaż to wszystko jeszcze do mnie chyba nie dociera. Też wiem, iż wiele czynników się na to złożyło. Pierwszy z nich to mój wiek, bo ta nagroda jest wręczana osobom do 30. roku życia, więc już wszyscy wiedzą, iż jestem przed 30. (śmiech) A wielu twórców z tej sekcji było już jednak powyżej tego wieku.
- Ta nagroda ma znaczenie nie tylko dla mnie, ale też dla szkoły, opiekunów, którymi był Leszek Dawid i Kuba Piątek, dla mojej niezastąpionej ekipy. I to jest też taki fajny znak, bo to jednak mój drugoroczny film, więc jestem na początku tej przygody. Nie spodziewałam się w ogóle. W zeszłym roku tę nagrodę zdobył Mariusz Rusiński za film ["Moja siostra" - przyp. red.] powstały we współpracy ze Studiem Munka. To też jest ciekawe, bo my się znamy, przez dwa lata studiowaliśmy razem, więc pięknie się złożyło.
Skąd wziął się pomysł, żeby stworzyć "Soap Operę"? Jak wyglądały początki tego projektu?
- Chciałam zrobić film, który bawiłby się formą karaoke. To się wzięło z tego, iż ja uwielbiam śpiewać pod prysznicem. Wiem, iż wielu ludzi to robi, nie jestem z tym sama i to jest dla mnie wspaniały fenomen. To jest taki rytuał, który może odczarować choćby najgorszy, najbardziej stresujący dzień. Do tego dochodzi fakt, iż mam dwie młodsze siostry, więc siłą rzeczy temat siostrzeństwa jest mi bliski, w jakiś sposób we mnie zakorzeniony. Pomysł na sklep rybny przyszedł dopiero potem, gdy szukałyśmy pomysłów z Olą Głowicką, współautorką scenariusza. Ola ma niesamowitą wyobraźnię i jest bardzo uważna na słowo. Słowa, których używa, są bardzo plastyczne, poetyckie. Ona w ogóle ma bardzo poetycką osobowość. Po rozmowach otwarcie sklepu rybnego pojawiło się jako wydarzenie, które dobrze by zwieńczało dramaturgię tego filmu.
- Trafiłam kiedyś na słowa, których autorką jest Maya Angelou i stały się siłą napędową naszego shorta: "Love liberates. It doesn't bind. [...] I love you. I would like to be near you. I'd like to have your arms around me. I'd like to hear your voice in my ear. But that's not possible now, so I love you. Go" [tłumaczenie: "Miłość wyzwala. Nie krępuje. [...] Kocham cię. Chciałabym być blisko ciebie. Chciałabym czuć wokół siebie twoje ramiona. Chciałabym w uchu słyszeć twój głos. Teraz jednak nie jest to możliwe, więc kocham cię. Idź" - przyp. red.]. Słowa te są dla mnie także wyrazem miłości do sztuki filmowej. Robimy filmy, wkładamy w nie całe serducha, a potem puszczamy je wolno, by przy dobrych prądach mogły spotkać się z widzami, więc czuję ogromną wdzięczność za możliwość spotkania się z tak głęboko czującą widownią, którą gromadzą Nowe Horyzonty.
To niezwykłe, iż choć jest to krótki metraż, udało wam się umieścić w scenariuszu tak wiele tematów. Głębi, która rezonuje z widzem i skłania do refleksji. Sam film jest też bogaty od strony estetycznej. Mówiąc kolokwialnie, "cieszy oko". Skąd czerpałyście inspiracje?
- Z Zosią Połaniewicz, operatorką, bardzo długo rozmawiałyśmy o plastyce obrazu, o tej narracji wizualnej. Pamiętam, iż Kuba Piątek nam polecił nam film "Delicatessen" w reżyserii Jean-Pierre Jeuneta. Od samego początku towarzyszyły nam też musicale. Choć to troszkę inna tematyka, to oglądałyśmy "Cabaret" Sama Mendesa. Przewinął się też film "Cały ten zgiełk". Ogólnie na potrzeby naszej produkcji obejrzałyśmy wiele musicali, ale do żadnego z nich świadomie nie nawiązywałyśmy. Ogólnie uważam też, iż film jest bardzo teatralny.
To prawda, szczególnie sam początek i wprowadzenie do świata.
- Tak. Ta jego umowność wynikała też z budżetu, jakim dysponujemy na drugim roku. Po prostu trzeba było iść na kompromis. Z drugiej strony ograniczenia okazały się jednocześnie bardzo wyzwalające. Stąd na przykład pomysł na tę wielką papierową rybę, do której do paszczy wjeżdżamy na początku filmu.
Przyznam szczerze, iż zauroczyły mnie te osoby w rybich maskach i garniturach, które przewijały się w tle. To wprowadzało bardzo oniryczny klimat. Skąd się wziął ten pomysł?
- Zaczęło się od tego, iż chciałam dodać tam w dosłowny sposób te wspominane już Grube Ryby i Rekiny Biznesu. Pobawić się w ten sposób językiem, filmowym i nie tylko. Potem w mojej głowie pojawiła się ta wizja i zaczęłam szukać rybich masek. Z czasem też Malina Fiszer dołączyła jako kostiumografka. Referencją w tym przypadku były garnitury zespołu Talking Heads. Nie było nas oczywiście stać, żeby zrobić je aż tak wielkie, szyte na miarę, ale starałyśmy się, żeby wyszło coś podobnego.
Wracając jeszcze do tematu karaoke, czy brałaś udział w pokazie "Soap Opery" na Nowych Horyzontach? W ostatniej scenie filmu zachęcasz publiczność do śpiewania piosenki i jestem ciekawa, z jakim odbiorem się to spotkało. Czy widzowie faktycznie odważyli się i przyjęli zaproszenie?
- Tak, byłam i ludzie faktycznie śpiewali, co było bardzo wzruszające. Na sali była też część osób z ekipy, która wiedziała o tym momencie, więc zaczęła śpiewać, ale po chwili cała sala do nich dołączyła. To było niesamowite. W recenzji na portalu Pełna Sala pojawiły się choćby takie słowa, iż ten film jest "zaproszeniem do empatycznego karaoke". To bardzo mnie wzruszyło i trafnie oddaje to, co chcieliśmy zrobić.
- Wcześniej zrobiliśmy test na moim egzaminie reżyserskim i na operatorskim Zosi. Wtedy zdecydowałam, iż na pewno nie będę jako pierwsza śpiewać, "nabiorę wody w usta" i zobaczymy, co się stanie. W obu przypadkach wszyscy śpiewali, więc chyba faktycznie to działa.
Anja Zalewska: młoda reżyserka o ulubionych filmach i planach na przyszłość
Dajesz widzom okazję, by stać się częścią tego doświadczenia, to jest niezwykłe, choćby takie integrujące w odbiorze filmu. Trudno z tej zachęty nie skorzystać, tym bardziej iż utwór wpada w ucho. Zostawiając na moment "Soap Operę", powiedz, jakie filmy Cię poruszają? Czego szukasz w kinie jako widzka?
- Jestem bardzo łagodną widzką i kiedy coś oglądam, to też je w taki sposób oceniam. Zawsze doszukuję się w nich dobrych stron, doceniam to, co się udało. To, iż w ogóle filmy powstają, jest dla mnie cudem. Przecież tyle rzeczy musi się złożyć, żeby coś powstało, tak wiele osób musi w to włożyć swój wysiłek. To kolektywna i wieloaspektowa praca, więc jest to dla mnie niesamowite. choćby jeżeli czasem coś się nie udaje, to jednak ostatecznie jednak coś z tego powstaje.
- Lubię wiele filmów, choć odkąd jestem w szkole, to bardzo mało oglądam z powodu napiętego harmonogramu. Dlatego festiwale, w tym Nowe Horyzonty, są wspaniałą okazją do nadrobienia zaległości. W tym roku pokazywane jest tu najnowsze dzieło Andrei Arnold, "Bird". Jestem ogromną fanką tej reżyserki i tego, w jaki sposób czerpie ze swoich doświadczeń. Uwielbiam energię w jej filmach. Bardzo lubię też Alice Rohrwacher, która stworzyła produkcję "La Chimera", którą się mocno zachwyciłam. Lubię takie poetyckie kino, piękne, czarujące, z takim szacunkiem do bohaterów. Obejrzałam ten tytuł już trzy razy. Wcześniej miałam etap przyjaźni filmowej z Belą Tarrem. (śmiech) Długo przesiadywałam w kinie i kontemplowałam. Oglądałam też dzieła Apichatponga Weerasethakula, który często jest pokazywany na Nowych Horyzontach. Byłam również pod ogromnym wrażeniem filmów Bressona. Z takich nowszych to widziałam niedawno "Brzydką siostrę" i bardzo mnie zachwyciła. Pewnie też dlatego, iż w przyszłym roku, spróbuję stworzyć swój body horror. Raczej będzie on dość umowny, ale uwielbiam, kiedy filmy działają fizycznie na widza, poprzez zmysły. "Titane" jest tego dobrym przykładem.
- Ja też ogólnie z zaszczytem patrzę na to, co robią moi koledzy ze szkoły. Kiedy widzę, z jaką odwagą piszą, robią swoje filmy, to daje mi to bardzo dużo nadziei. Czuję, iż jesteśmy w jednej drużynie i bardzo doceniam fakt, iż mogę też być jej częścią.
Czego nauczyłaś się dzięki pracy nad "Soap Operą", co wyniosłaś z tego projektu?
Przede wszystkim nauczyłam się zaufania do swojej intuicji. Leszek Dawid i Jakub Piątek byli bardzo otwarci na naszą wrażliwość, cieszyłam się, iż mnie prowadzili i czułam, iż jestem w dobrych rękach, choć może powinnam powiedzieć “płetwach". (śmiech) Dzięki temu mogłam wypłynąć na szerokie wody. choćby na egzaminie Leszek powiedział mi, iż mam niesamowitą intuicję, dlatego nauczyło mnie to, iż powinnam bardziej sobie ufać. Jak większość twórców dążę do perfekcjonizmu i mam w sobie ogromnego krytyka wewnętrznego, ale staram się go jakoś uciszać. Razem z całą ekipą mieliśmy przy tym filmie bardzo dużo zabawy. Cała ta przygoda była pełna uroku, wdzięczności i dźwięczności.
Teraz pozostaje mi trzymać kciuki za kolejne sukcesy. Z tego, co wiem, film będzie brał udział również w konkursie na festiwalu w Gdyni?
- Tak, będzie! Bardzo mi miło i dziękuję.
Nagrodzony film krótkometrażowy "Soap Opera" w reżyserii Anji Zalewskiej oraz wiele innych tytułów można oglądać online do 3 sierpnia.
Zobacz też:
Pomogła Polakom zdobyć Oscara. Teraz debiutuje w roli reżyserki