Elvis Presley pod koniec życia ważył 160 kg. Przecieki z autopsji mówią o śmierci na toalecie

gazeta.pl 17 godzin temu
Zdjęcie: Fot. EastNews


Elvis Presley 8 stycznia skończyłby 90 lat. Legenda rock and rolla pod koniec życia borykała się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Do dziś śmierć piosenkarza budzi kontrowersje.
Elvis Presley już za życia był legendą, do której wzdychały miliony. Jego utwory takie jak "Can't Help Falling in Love" oraz "Always On My Mind" wybrzmiewają w stacjach radiowych do dziś. Nazywany "królem rock'n'rolla" piosenkarz zmarł w wieku 42 lat. Pod koniec życia zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Dziś miałby 90 lat.


REKLAMA


Zobacz wideo Leszek Klimas o swojej najmłodszej podopiecznej. "Laura miała 3,5 roku i 16 kg nadwagi"


Elvis Presley skończyłby 8 stycznia 90 lat. Zmarł tragicznie
Nie da się ukryć, iż Presley znacząco wpłynął na rynek muzyczny, a jego nazwisko wymieniane jest do dziś w gronie największych legend. Mimo iż za życia miał pieniądze i sławę, ostatnie lata podupadał na zdrowiu. Niegdyś atletyczna sylwetka wokalisty poszła w zapomnienie. Wszystko przez złą dietę i ogromną dawkę leków, które doprowadziły do tego, iż piosenkarz ważył 160 kilogramów. Przed śmiercią praktycznie nie wychodził już z sypialni i potrzebował pomocy pielęgniarki. Jak podaje dziennik "The Mirror", w ostatnich miesiącach życia gwiazdora lekarz przepisał mu ilość leków i zastrzyków - liczonych w tysiącach dawek. Piosenkarz miał być też uzależniony od leków przeciwbólowych. Podobno w 1975 roku nie zażył ani jednej kąpieli, a na ciele legendy zaczęły pojawiać się odleżyny. Wiadomo było również, iż Presley cierpiał na zaparcia oraz miał problemy z oddychaniem, a także zmagał się z bezsennością i nadciśnieniem.


16 sierpnia 1977 roku Elvis Presley został znaleziony przez ówczesną partnerkę, 21-letnią Ginger Alden. Piosenkarz leżał na podłodze w łazience, a jego spodnie od piżamy były opuszczone do kostek. Wyglądał tak, jakby spadł z toalety. Sekcja zwłok została przeprowadzona w ten sam dzień, ale na prośbę najbliższych piosenkarza, raport został utajniony. Oficjalnie przekazano, iż przyczyną zgonu była "nadciśnieniowa choroba sercowo-naczyniowa z miażdżycą serca". Dan Warlick z Biura Głównego Lekarza Sądowego Tennessee wyjawił, iż przewlekłe zaparcia, które wynikały z niezdrowej diety i nadużywania leków przez Presleya, doprowadziły do tak zwanego manewru Valsalvy - nasilonego wydychania powietrza. Wysiłek, który związany był z wypróżnieniem się, uciskał aortę brzuszną, co doprowadziło do zatrzymania akcji serca. Sekcja zwłok miała wykazać, iż w jelitach wokalisty znajdował się stolec sprzed czterech miesięcy.


W organizmie legendy znajdowało się wiele substancji - w tym kodeina, której dawka była dziesięciokrotnie większa niż przepisana. Koroner Joseph Davis w 1994 roku zaprzeczył, jakoby przyczyną śmierci piosenkarza był atak serca bądź przedawkowanie leków. "Pozycja ciała wskazywała, iż Elvis Presley chciał usiąść na toalecie, gdy nastąpił atak. Runął do przodu na dywan i był martwy, zanim uderzył o podłogę" - przekazał. "Śmierć z powodu przedawkowania zajmuje wiele godzin" - dodał. Do dziś nie wiadomo, co faktycznie się wydarzyło. Wyniki autopsji Presleya zostaną odtajnione w 2027 roku.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Dramatyczne sceny w dzielnicy gwiazd w USA. Uciekali, a ogień trawił ich domy
Elvis Presley chciał śpiewać do końca. Smutne wspomnienie byłej żony wokalisty
Mimo iż Presley miał się coraz gorzej, a jego stan fizyczny i psychiczny był ciężki, nie chciał rezygnować z występów. Ostatni raz stanął na scenie 26 czerwca 1977 roku w Market Square Arena w Indianapolis. Siedem tygodni później zmarł. "Jego ostatnie występy nie były tymi najbardziej wartymi zapamiętania, jeżeli chodzi o show i przedstawienie. Czasami nie udawało mu się zaśpiewać piosenki do końca... Po prostu trudno się to ogląda" - wyjawiła w filmie dokumentalnym była żona gwiazdora, Priscilla Presley.
Idź do oryginalnego materiału