Tears for Fears, legenda lat 80., pokazuje, iż nie chce być jedynie zespołem odgrywającym stare przeboje. Założyciele zespołu, Roland Orzabal i Curt Smith, opowiedzieli o tym, co stoi za ich najnowszym albumem.
W 2022 roku, po osiemnastu latach przerwy, zespół wydał długo oczekiwany album studyjny „The Tipping Point”. W październiku 2024 roku Tears for Fears zaskoczyli fanów wydaniem czterech nowych utworów w ramach albumu koncertowego „Songs for a Nervous Planet”.
Podczas wywiadu dla platformy Billboard, „Behind the Setlist”, Curt Smith podkreślił, iż potrzeba pracy nad kolejnymi muzycznymi nowościami wynika z ich nieustającego pragnienia doskonalenia się:
To dlatego, iż nam zależy. Nie chcemy tworzyć złej muzyki. Wciąż mamy pragnienie, by być lepsi. Patrzymy na innych artystów i wciąż życzymy sobie, byśmy byli tak dobrzy jak oni. To pragnienie nigdy nas nie opuści. Gdy masz tę chęć, będziesz dalej tworzyć dobrą muzykę, bo wciąż próbujesz osiągnąć coś lepszego niż wcześniej.
Cztery nowe utwory na początkowo miały być jedynie dodatkiem, ale zespół postanowił podejść do nich poważnie:
Wytwórnia chciała, byśmy dodali kilka nowych utworów, jakby na odczepnego. Ale weszliśmy do studia i stworzyliśmy cztery piosenki, które naprawdę mocno czujemy.
Płyta „Songs for a Nervous Planet” towarzyszy filmowi koncertowemu „Tears for Fears Live (A Tipping Point Film)”. Komentując koncert, Smith uznał, iż zespół jest w swojej życiowej formie:
Zgodziliśmy się na nagranie, bo czuliśmy, iż zespół jest w najlepszej formie, jaką kiedykolwiek osiągnął. Graliśmy świetnie, brzmieliśmy lepiej niż kiedykolwiek, więc uznaliśmy, iż to dobry moment na taki projekt.
Roland Orzabal przyznał, iż nowe utwory świetnie współgrają z ich klasykami jak „Mad World” czy „Shout”. Dodał, iż ich ostatni singiel, „Astronaut”, może stać się wielkim hitem – jeżeli nie dla nich, to dla innego artysty.