Droga do Edenu

ifrancja.fr 1 miesiąc temu

Paryski nie-co-dziennik

Paryż, Wyspa Świętego Ludwika. Tu, przy quai d’Orléans, mieści się Biblioteka Polska, najstarsza książnica poza granicami kraju, powstała w 1938 roku. Przechowuje zbiory przekazywane przez wiele pokoleń emigracji: starodruki z XVI i XVII wieku, archiwa Wielkiej Emigracji, mickiewicziana, chopiniana, prace Biegasa i Boznańskiej. A dziś, 27 lutego, zagościły tu rysunki i rzeźby polskiego Michała Anioła science fiction, jak francuski krytyk Nuridsany nazwał Wojciecha Siudmaka. Okazją wystawy jest prezentacja trójjęzycznego, polsko-francusko-angielskiego albumu – „Siudmak. Rzeźbiarz”.

Ten jeden z głównych przedstawicieli realizmu fantastycznego trafił do Paryża jako abstrakcjonista. Przez dekadę uprawiał ten kierunek, który porzucił dla fantastyki, przekonany, iż ta nie tylko „nie zdradza realizmu, ale się nim żywi i, przekraczając jego granice, uszlachetnia rzeczywistość”. Wszedł na drogę realizmu, hiperrealizmu, hiperrealizmu fantastycznego. „Żniwo iluzji”, „Ślady marzeń”, „Wizje”, „Idylla”, „Afrodyta”, „Nieodparte pragnienie narodzin”, „Wieczny płomień”, „Metafizyczny płód”, „Zagubiona planeta”, „Perpetuum mobile”, „Człowiek, który zatrzymał Ziemię” oraz monument „Wieczna miłość” to tylko 12 stacji na drodze prowadzącej w świat fantastycznego uniwersum, gdzie urzeka perfekcją i kosmiczną „pozahoryzontalną wyobraźnią”.

– Paryż to był świadomy wybór. To moje miasto. Miałem 24 lata, jak w 1966 roku tu przybyłem – opowiadał czytelnikom „Paryskiego nie-co-dziennika”. – Całe moje bogactwo artystyczne i intelektualne wyrosło na tym gruncie. Moimi pierwszymi drzwiami do Paryża był Luwr. Nie mogłem uwierzyć, iż tu wszystko jest prawdziwe. Godzinami stałem przed jakimś obrazem i patrzyłem, jak to można zrobić. Przez długi czas, prawie w każdą niedzielę, całe przedpołudnia spędzałem w Luwrze. Po kryjomu dotykałem obrazów, oczywiście nic nie zniszczyłem, bo wiedziałem, jak je należy dotykać.

Przyznaje, iż poszukuje piękna uniwersalnego w matematycznych regułach kosmicznej harmonii, iż odczytuje je u antycznych myślicieli, iż idzie śladem starożytnych Greków. Inspiracji szukał w urzekającej prostocie mistrzów renesansu, w barokowej dbałości o detal, a z bardziej współczesnych – w powinowactwie z Salwadorem Dalim, w surrealistycznej wirtuozerii oddawania trójwymiarowego złudzenia przestrzeni, światła i cienia, linearnej perspektywy; również w twórczości René Magritte’a i Luisa Buñuela: – Ich podejście do surrealizmu było mi bliskie i wywarło na mnie wpływ. Pytany o inne inspiracje przywołuje fascynację Wszechświatem i prace astrofizyków, których uważa za swoistą awangardę naukową, artystyczną i estetyczną naszych czasów.

Wysmakowane prace Siudmaka powielane są na okładkach książek, czasopism, komiksów, na plakatach teatralnych i filmowych. Miał prestiżową wystawę na wieży Eiffla, oficjalnie otwierającą wejście w trzecie tysiąclecie. To rzadkość, bo przed nim wystawiało tam tylko kilku artystów. Jego sztuka odwołuje się do mitu, żywiołów, symboliki, do fantastycznych postaci. Woda, ziemia, nieskończona przestrzeń powracają w jego twórczości, nadając patetyczno-mistyczny odcień przedstawianym postaciom. Wizja efemeryczna, przesycona melancholią egzystencji, gdzie częstym tematem jest człowiek zagubiony w przestrzeni kosmicznych meteorów, jego tęsknota. Heros, mityczny bohater o perfekcyjnym ciele i choćby jeżeli to ciało ma jakieś deformacje, to są to, jak sam je nazywał, „jedynie skażenia pięknem”, które jest echem piękna otaczającego nas świata. Lejtmotywem jego sztuki jest właśnie to piękno w kosmicznych związkach z elementami natury. A piękno zawsze jest dziwne, jak twierdził Baudelaire (Le beau est toujours bizarre).

– Fantastyka nie ucieka od rzeczywistości, ale stara się poprzez swoją zuchwałość wydeptywać jej nowe ścieżki – przekonuje Siudmak. To ma być sposób oswajania tajemnic bytu zgodnie z jego dewizą: – Tylko marzenie może przekroczyć niepokonalne bariery. Marzenie, z którego wszyscy jesteśmy utkani, jak pisał Szekspir w „Burzy”. Czy więc można się dziwić, iż wielu zachwyca się fantazją Siudmaka? Federico Fellini zachwycał się jego „cudowną zdolnością jej realizacji”, George Lucas – „nieskończoną przestrzenią poznawania tego świata imaginacji”, Jean-Jacques Annaud – „boskim darem materializowania wyobraźni gdzieś poza horyzontem”. Zachwytom nie trzeba się dziwić, bo to „marzenie” jest niczym otwarta brama Edenu, z którego nikt nigdy nie został i nie zostanie wypędzony. Sztuka, jak chciał Adorno, to obietnica szczęścia, które nigdy nie nadejdzie. Aby tego doświadczyć, trzeba tylko podnieść kurtynę wyobraźni.

Ta kurtyna będzie podniesiona w książnicy na paryskiej Wyspie Świętego Ludwika do 28 marca. Tam, gdzie zaglądał i inny artysta fascynujący Siudmaka, Norwid, o którym mówił: – Widział to, co nie wszyscy widzą. Jego wizje, można rzec, to wizje planetarne. Jego poezja mnie fascynuje, był swego rodzaju jasnowidzem. W przeciwieństwie do Mickiewicza czy Słowackiego absolutnie się nie starzeje, bez problemu mógłby być człowiekiem XXI wieku.

Bo… nie tylko piękno, ale także życie na to jest, by zachwycało.

Leszek Turkiewicz

Wystawa prac Wojciecha Siudmaka w Bibliotece Polskiej w Paryżu
Idź do oryginalnego materiału