Dream Theater – „Parasomnia”. Przedpremierowa recenzja płyty!

terazmuzyka.pl 3 godzin temu

W lutowym „Teraz Rocku”, który do sprzedaży trafił 29 stycznia, znalazła się recenzja nowej płyty Dream Theater. Opinię o albumie „Parasomnia” przygotował Wiesław Weiss.

Powrót do Dream Theater Mike’a Port­noya, znakomitego perkusisty, ale przede wszystkim dawnego lidera, sprawił, iż wielu fanów oczekuje po Parasomnii czegoś niesamowitego. Tymczasem zespół nagrał po prostu kolejny świetny album w swoim stylu, pełen bogatej, wielowątkowej muzyki, granej z wirtuozerią, do której nas przyzwyczaił.

Portnoy zaproponował, by był to concept album, z utworami powiązanymi tematycz­nie, w tym wypadku wymyślonym przez Johna Petrucciego motywem zaburzeń snu i wszystkiego, co te zaburzenia powoduje, a więc wszelkich życiowych trudów, co narzu­ciło charakter muzyki: mrocznej, niepokojącej, chwilami brutalnej, jak w najcięższym utwo­rze Midnight Messiah (Portnoy zgodził się ze mną, iż jest w nim coś z klimatu twórczości Metalliki) czy jak we wstępnej części A Broken Man z gwałtownym atakiem na 5/4 (niczym w XYZ Rush).

LUTOWY „TERAZ ROCK” – KUP TERAZ

Uważny słuchacz wyłapie na Parasomnii tematy melodyczne, które przewijają się przez różne utwory i spajają je w całość. Sporo tu też efektów dźwiękowych i sampli ze ścieżek dźwiękowych, które wzmacniają filmowy wyraz muzyki. Najświetniejsza kompozycja to finałowa, dwudziestominutowa The Shadow Man Incident, w której jest miejsce na motyw pozytywki, odrobinę thrashu, coś z klimatu pieśni rycerskich, fragmenty o orkiestrowym rozmachu, motywy arabskie, jazzujące granie fortepianowe w stylu Chucka Corei itd. itp. Ale i pozostałe utwory robią duże wrażenie, od równie urozmaiconego Dead Asleep ze skrzypcami we wstępie i nawiązaniem do flamenco w finale po pełen uroku, balladowy Bend The Clock.

Album Parasomnia będzie miał swoją premierę 7 lutego.

Idź do oryginalnego materiału