W kolejnym odcinku Dragon Ball Daima! Vegeta zmierzy się z Tamagami numer dwa, Pojawi się też nowy antagonista. Historia zaczyna nabierać tempa, a przy tym dowiadujemy się wielu nowych historii z tego świata. Zapraszam serdecznie do recenzji, a wraz ze mną jest również niezastąpiony Marek oraz Jakub!
Oczko w stronę fanów
Już na samym początku odcinka dostajemy ogromną dawkę nostalgii. Neva (nameczanim, który stworzył smocze kule w świecie demonów), po zobaczeniu jednej z nich zaczyna radośnie śpiewać pewną melodię. Moi drodzy ta oto piosenka to nic innego jak początek openingu do oryginalnego Dragon Ball. Kocham takie mrugnięcia okiem w stronę fanów oglądających serię od samego początku. Samo anime cały czas stara się właśnie być hołdem dla pierwowzoru i serce się raduje jeszcze bardziej. Pewnie już zauważyliście po ostatnich materiałach, iż jestem ogromnym fanem poszerzania uniwersum tegoż anime o kolejne informacje i cóż… Mamy ich więcej!
Nowy na pokładzie!
Otóż Neva wspomina o ojcu Piccolo – Katatzu – najpewniej chodzi o oryginalnego ojca Kami i Piccolo. Pamiętajmy, iż Piccolo wszedł w fuzję z Kami, przez co może nazywać Katatza ojcem. Co też możemy zauważyć, to fakt, iż Nova jest prawym mieszkańcem tej ziemi. Gdyby ktoś chciał użyć kul w złym celu, to nie wyszedłby z inicjatywą pomocy, albo udawał głupiego, by zwieść tę osobę. Podoba mi się też, pewność w tym, jak przewidział wiele rzeczy, jego umiejętność analizy wydarzeń jest zdumiewająca. Wydaje mi się, iż nasi bohaterowie nie muszą się go obawiać, szczególnie iż dołącza On w podróży po kolejne kryształowe artefakty!
Majin Duu
Co w tym czasie porabia Majin Kuu oraz Dr. Arinsu? Knują kolejny plan. Widząc porażkę poprzedniego wojownika, postanowiła iż z pomocą wiedźmy stworzą jeszcze potężniejszą istotę. Z resztek po Buu i jego esencji – tym razem wrzuconej w większej ilości – powstaje Majin Duu. No i tu zaczyna się pewien recykling, którego nie jestem zwolennikiem, ponieważ druga hybryda bardzo przypomina Buu. Jednakże to, co mi się mniej podoba, przykrywane jest sporą dawką humoru. Od tego odcinka Duu i Kuu będą moją ulubioną parą komediową tego show.
Trochę akcji
Odcinek jest zwieńczony pojedynkiem Duu z Tamagami numer jeden oraz Vegety z Tamagami numer dwa. Walka pierwszej pary wojowników jest zaskakująca i mimo większej wagi Majina widzimy, iż jest to potężny przeciwnik. Co najważniejsze kolejny raz atutem animacji są tutaj choreografie. Każdy cios jest niepowtarzalny, przez co sceny konfrontacji ogląda się z wypiekami na twarzy. W końcu również możemy zobaczyć, jak silny jest książę wszystkich Saiyan. Niestety dalszą częścią starć będziemy mogli się nacieszyć najprawdopodobniej w przyszłym odcinku, więc jest na co czekać!
Dragon Ball Daima – Podsumowanie odcinka
Dla niektórych może ten odcinek być za bardzo przegadany, dla mnie jednak jest pełen ciekawych informacji. Tak mogę ocenić ten epizod Dragon Ball Daimy. Pojawił się kolejny antagonista, ale dla równowagi Neva dołączył do protagonistów. Mimo iż akcji nie uznaliśmy może za wiele, to widać, iż jest to preludium do większej batalii. Jakie są zaś moje przewidywania? Więcej Vegety, więcej Duu i oby nie zabrakło humoru, który tak bardzo tu uwielbiam.
Dragon Ball Daima – recenzja 10. odcinka. Kuu w akcji!
Marek
Tempo kolejnego odcinka zdaje się nie zwalniać, choć początkowo fabuła idzie w kierunku przedstawienia nam historii Nevy, tak w dalszej części powracamy do dynamicznej walki nie tylko Vegety z Drugim strażnikiem smoczych kul, ale również poznajemy możliwości nowo stworzonego Majin Duu podczas walki ze Strażnikiem jedno gwiezdnej smoczej kuli. To w moim odczuciu jest już swego rodzaju recyklingiem z Majin Buu. Czy ostatecznie taka koncepcja sprosta moim oczekiwaniom? Na ten moment podchodzę raczej sceptycznie, jeżeli mam być szczery. Nie zrozumcie mnie źle, zdaje sobie sprawę z tego, iż recykling w serii Dragon Ball nie jest niczym nowym, ale mimo wszystko, chyba wolałbym jednak „poznawać coś nowego”. Ostatecznie podchodząc do tego rozwiązania w taki, a nie inny sposób, mogę się jedynie mile zaskoczyć.
Jakub
Odcinek 11 to typowy zapychacz przed tym, na co fani, wydaje mi się, czekają. Tym razem to Vegeta staje do walki z Tamagami i muszę przyznać, iż nie mogę się doczekać tego starcia, tak samo jak tego, co zaprezentuje kolejny stworzony Majin, czyli Duu. Chociaż początek był raczej nudny i nie był niczym specjalnym, ot kolejna osoba dołączyła do drużyny. Coraz mniej podoba mi się ten aspekt zbieramy chłopaków, aby pobić innego typa. Po połowie sezonu mam pewne przemyślenia, iż DAIMA jest najlepsza kiedy nie próbuje nam czegoś tłumaczyć, pokazywać świata czy jakiejś przygody, a stawiając na zwykłe, klasyczne nawalanie się po mordach.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!