Wilki wróciły w Sudety. Poczynają sobie coraz śmielej, pokazując się w okolicznych wioskach i budząc postrach w nieuświadomionych mieszkańcach. I to nie jest fikcja, a fakt. Wybierając się w góry, trzeba mieć świadomość, iż są one domem dzikiej zwierzyny. Jednak bać należy się bardziej zdziczałych psów, bo one nie boja się człowieka i potrafią zaatakować oraz (a może przede wszystkim?) ludzi.
„Wilki”
Grzegorza Wielgusa przenoszą nas na Dolny Śląsk do niewielkiej wioski o nazwie
nomen omen: Wilki. To tu komisarz Emil Orłowiec zmuszony jest prowadzić
śledztwo w sprawie makabrycznego zabójstwa myśliwego. gwałtownie okazuje się, ze to
nie ostatnia zbrodnia, a jeżeli do tego dodamy krwawe znalezisko na szlaku
turystycznym i budzącą grozę legendę o Bestii, to robi się naprawdę ciekawie.
Przy okazji
śledztwa wychodzą na jaw nie tylko współczesne sekrety mieszkańców Wilków i
pobliskich miejscowości, ale także mroczne tajemnice sprzed wielu lat.
Nawet stróż
prawa i goprowcy mają swoje ciemne historie, które nagle wypływają na wierzch w
najmniej oczekiwanych momentach. Wszystkie te zagadkowe elementy, podsycane
dodatkowo przez miejscowe legendy nadają powieści niesamowity mroczny klimat. Oprócz
typowego śledztwa w sprawie zabójstwa otrzymujemy elementy horroru czy powieści
grozy. Atmosfera wokół głównych bohaterów gęstnieje, a czytelnik zaczyna powoli
wierzyć w nadnaturalne zjawiska, krwiożercze bestie i duchy przeszłości.
Powieść czyta się
świetnie, gdyż pisarz umiejętnie miesza wątki, plącze szyki, podsuwa wciąż nowe
tropy, by na koniec całkowicie zaskoczyć czytelnika. Napisana jest przy tym
dobrym barwnym i kwiecistym językiem, nie epatując przy tym wulgarnością.
Dodatkowym atutem
jest ciekawie zarysowane tło obyczajowe, wykorzystanie miejscowych legend oraz bolesnej
wojennej i powojennej historii Dolnego Śląska. Tu nic przecież nie było proste.
Ziemie należące do 1945 roku do Niemców, nagle przeszły w polskie ręce. W wielu
wsiach pozostali niemieccy mieszkańcy, którym dokwaterowano Polaków z Kresów
Wschodnich. Echa takich historii także w powieści znajdziemy.
Mnie, mieszkankę
Dolnego Śląska, właśnie takie wielobarwne i wieloaspektowe ukazanie złożonych
losów Kotliny Kłodzkiej wyjątkowo się podoba .
Powieść mogę polecić
z czystym sumieniem, bo pisarz nie tylko świetnie radzi sobie budując napięcie
śledztwa, ale także doskonale zna specyfikę regionu, o którym pisze.
Anna Kruczkowska