„Do poprawki” Kasi Mazur – co jest z tobą nie tak? [RECENZJA]

filmawka.pl 10 godzin temu

Jeszcze zanim otworzyłem Do poprawki zauważyłem, iż coś jest nie tak. Poprzednie komiksy Kasi Mazur wydane zostały w idealnie kwadratowym formacie, przez co, mimo publikacji w dwóch różnych wydawnictwach, tworzyły spójną całość. A teraz trzymam w ręku standardowy, zeszytowy format, wystający swoim grzbietem ponad pozostałe. Poczułem się wtedy jak skończony bałwan, bo właśnie o takim ocenianiu jest ten komiks. Widzę jedno odstępstwo od normy i już zaczynam kręcić nosem, iż nie jest tak, jak bym chciał. Czemu nie możesz być jak pozostałe, co? Ale poczucie dyskomfortu nie skończyło się na pobieżnych oględzinach okładki.

Do poprawki to autobiograficzna historia autorki, krążąca głównie wokół operacji kręgosłupa, problemów ją poprzedzających oraz następstw tejże. Choć aspekt graficzny sugeruje lekturę łatwą i przyjemną, perypetie Kasi są od tego stanu niezwykle dalekie. Pierwsze strony klarownie uświadamiają czytelnikom, jak duże znaczenie ma dla niej możliwość wyrzucenia z siebie tych doświadczeń. Zanim jeszcze bowiem rozpocznie się zasadnicza opowieść, na drugiej stronie okładki znajdujemy dedykację: Sobie. Zaraz potem autorka, z komiksowym autoportretem umieszczonym na pierwszej stronie, zwraca się do swojej psiny z prośbą o pogadanie. Wraz z Cookie będziemy przez następne 140 stron milczącymi spowiednikami Kasi, próbując zrozumieć, jak ciężkie brzemię musiała znosić przez lata.

fot. „Do poprawki” / wyd. Kultura Gniewu

Wybrzmiewa ono w tytule pierwszego rozdziału: Co jest z tobą nie tak?. Od strony fabularnej komiks skupia się na problemach zdrowotnych Kasi, jednak znacznie ważniejsze są reakcje jej otoczenia na ich występowanie i ślad, jaki zostawiły one na psychice bohaterki. Ze strony na stronę jesteśmy pod ciągłym ostrzałem docinek, wyparcia, obelg, usprawiedliwień i braku zrozumienia. Ciężko nie odnieść wrażenia, iż pomimo pojedynczych przypadków empatii ze strony personelu medycznego czy znajomych, wyprawa po zdrowie fizyczne usłana jest wyłącznie cierpieniem. I jeszcze ciężej jest uwierzyć, iż to wszystko wydarzyło się naprawdę. Autorka nie kryje się ze swoją nacechowaną emocjonalnie perspektywą, mówiąc kilkukrotnie, iż czegoś nie pamięta. Jednak nie chodzi tutaj o przytaczanie fachowej terminologii medycznej, podawanie statystyk czy opisu przebiegu operacji.

To przede wszystkim opowieść o psychicznej krzywdzie, jaką wyrządziła autorce nie tylko fizyczna komplikacja, ale przede wszystkim brak wsparcia przy radzeniu sobie z nią. Nieraz w czasie lektury miałem ochotę zacisnąć pięści lub w skrajnym przypadku wziąć obcych mi ludzi na słowo i kazać błagać swoją córkę o wybaczenie. Dziecięce docinki to rzecz, z której (zakładając optymistycznie) można z biegiem czasu wyrosnąć, nabywając odrobinę wrażliwości i doświadczeń. Jednak ciężko znaleźć docinki bardziej bolesne od tych, które są skłonni powiedzieć twoi „najbliżsi”. jeżeli choć jedna z wypowiedzi padająca z ust rodziców Kasi jest prawdziwa, mogę tylko ze smutkiem powiedzieć, iż jest mi szalenie przykro. Równie przykro jest mi dlatego, iż ten komiks nie straci na znaczeniu jeszcze przez długi czas. W najbardziej utopijnej wersji rzeczywistości nie zakładam, iż dojdzie do wzmożonego uwrażliwienia społecznego i obywatele w każdej grupie wiekowej nauczą się akceptować odstępstwo od nieistniejącej przecież normy. Jedyne, na co mogę liczyć, to to, iż jakiś odważny dzieciak przeczyta ten komiks, zaniesie go swoim rodzicom i z pewnością w głosie powie, iż tak się przez nich czuje. Marzę o tym, żeby chociaż jeden rodzic zauważył po lekturze błędy, jakie popełnił i nawet, jeżeli nie podejmie próby cofnięcia czasu, zrozumie, jakie krzywdy wyrządził najbliższym. A jeżeli nosi na psychice podobne blizny, to chyba najwyższy czas, aby przerwać nieustający ciąg międzypokoleniowych traum.

fot. „Do poprawki” / wyd. Kultura Gniewu

Zmiana zaczyna się od nas, a ktoś musi wreszcie być pierwszy. Czasem podnieść głos, czasem zerwać kontakt z toksycznymi rodzicami, a czasem napisać komiks, po lekturze którego chce się tylko krzyczeć z bezsilności. Im dalej brnąłem przez Do poprawki, tym bardziej byłem zmęczony. Zastanawiałem się, ile jeszcze jest w stanie znieść jedna dziewczyna w tak krótkim czasie. Ile razy jeszcze światełko nadziei zostanie zgaszone przez gwałtowny podmuch? Kto z otoczenia bohaterki okaże się trzymać nóż za plecami? Które z ponurych myśli Kasi wydadzą mi się najbardziej znajome w tym rozdziale?

I choć naturalistyczna (przy całej cieszącej oko oprawie graficznej) opowieść nie zostawiła mnie z pozytywnymi emocjami, uświadomiła mi, iż jest jednak nadzieja. Na to, iż pomimo wszystkich traum jakich doświadczamy, obrzydliwych rzeczy jakie słyszymy i krytycznych głosów, które do nas docierają, możemy dać radę. Ostatni kadr, mimo swojej realizacyjnej prostoty zostanie ze mną na naprawdę długo, bo sam wiem jak to jest czuć, iż lustro jest twoim wrogiem. Ile razy bym „tego” nie przepracował, ilu komplementów nie usłyszał i ilu pochwał nie otrzymał, przez cały czas echem pod mózgoczaszką niesie się to piekielne pytanie: co jest z tobą nie tak?

Mam nadzieję, iż wszyscy, którzy sięgną po świetne Do poprawki, będą w stanie z dumą spojrzeć w swoje odbicie i przyznać, iż zupełnie nic. Kasia Mazur po raz kolejny pozwoliła sobie pogrzebać z mojej głowie i wyraźnie pokazać mi, iż wie, jak to jest. Ba, iż doskonale wie, o ile gorzej mogło być. Ciężko w pełni wyrazić mi moją wdzięczność za opowiadanie tych historii, bo choć są bolesne i trudne, jawią się jako niezbędne. jeżeli kiedyś ma być lepiej, to najpierw musimy zrozumieć jak źle było i jest. Żywię też szczerą nadzieję, iż teraz będzie już tylko lepiej. Kasiu, dziękuję! W imieniu swoim i wszystkich, których rana wciąż się nie zagoiła.

korekta: Anna Czerwińska

Idź do oryginalnego materiału