Dla wnuka, mimo oszustwa

twojacena.pl 5 dni temu

— Chciałam tylko pomóc dzieciom, zaopiekować się wnukiem. Wiedziałam, iż mają ciężko z pieniędzmi, więc pozwoliłam synowej iść do pracy — z goryczą westchnęła Danuta Marecka.

Miała pięćdziesiąt pięć lat i przebywała na emeryturze ze względu na stan zdrowia. Dochody były skromne, ale kobieta jakoś sobie radziła. Syn dawno był dorosły, a młodsza córka, Ewelina, studiowała, dorabiała i wspomagała matkę.

— Syn jest żonaty od sześciu lat. Zaraz po ślubie wzięli z synową kredyt na mieszkanie. Radziłam im kupić kawalerkę, żeby nie brać na siebie zbyt dużego ciężaru, ale wybrali dwupokojowe. Pomóc nie mogłam — ledwo wiązałam koniec z końcem. Teściowie też się nie wtrącali, mieli swoje problemy finansowe — opowiadała Danuta, mieszkająka w małym miasteczku pod Poznaniem, w Zalesiu.

Wiedziała, iż rodzina synowej, Kingi, nie należała do zamożnych. To jej nie przeszkadzało, ale krewni Kingi przysparzali kłopotów.

— Babcia Kingi nigdy nie pracowała, ale urodziła pięcioro dzieci. Żyła z ogródka, trzymała gospodarstwo, ale bieda była stałym gościem. Tylko moja teściowa, matka Kingi, jakoś się wyrwała. Reszta jej rodzeństwa potoczyła się po równi pochyłej — wspominała Danuta.

Najstarszy syn zginął z powodu pijaństwa, średnia córka siedziała w więzieniu za kradzież, najmłodszy syn gdzieś zaginął bez wieści. A młodsza siostra Kingi, o siedem lat starsza od niej, wciąż pasożytowała na rodzicach.

— Ta siostra wyszła za jakiegoś nieudacznika. Dzieci nie mieli. Mąż odsiedział trzy lata w więzieniu, przed nim jeszcze tyle samo. A ona młoda, życie jej się marzy — mówiła Danuta.

Dopóki szwagier był na wolności, nabrał kredytów, które teraz spłacała teściowa, matka Kingi. Siostra, Bogna, wróciła do rodziców i wyrobiła sobie rentę dla niepełnosprawnych, żeby cokolwiek mieć. Pracowała, ale zarobki ledwo starczały na jedzenie i rachunki.

Teściowa, Krystyna, namawiała Bognę na rozwód, żeby część długów spadła na męża. Ale ta ani myślała — kochała go, choćby miał ją w przepaść ciągnąć. I wtedy nowa plaga:

— Nasze dzieci niby żyją nieźle, cieszę się. A my z mężem się rozwodzimy — zaskoczyła teściowa Danutę.

— Zdrętwiałam. Tyle lat razem, i nagle coś takiego! Okazało się, iż teść odszedł do młodszej, z trójką dzieci, zostawiając rodzinę bez żywiciela — kręciła głową Danuta.

Niedługo potem Kinga przyszła do teściowej, narzekając, iż brakuje pieniędzy, a męża, Rafała, zwolnili z dodatkowej pracy. Oferowano jej pół etatu, a ona błagała Danutę, żeby zajęła się wnukiem.

— Kto im pomoże, jak nie ja? Teściowa pracuje, moja Ewelina studiuje, a reszta rodziny myśli tylko o sobie. Powiedziałam Kingusi, iż boję się nie podołać — wnuczek, Kacper, to żywe srebro. A ona jak się rozpłacze! — westchnęła Danuta.

W końcu zgodziła się pilnować Kacpra, ale tylko u siebie. Mieszkała na parterze, podwórko było ogrodzone — wygodnie było z nim wychodzić. Mieszkanie teściowej było niedaleko, wożenie wnuka nie stanowiło problemu. Danuta, przezwyciężając ból, łykała tabletki i dawała radę.

Pewnego dnia Kacper zachorował, i babcia musiała zostać z nim w mieszkaniu dzieci. Zaglądając do lodówki, oniemiała — pusto jak w lesie zimą. W tym momencie Rafał wpadł do domu, żeby się przebrać przed spotkaniem.

— Kinga zaraz będzie, na razie! — rzucił.

— Gdzie lecisz? — zdziwiła się Danuta.

— Na drugą zmianę, zastępstwo.

— I wtedy uderzyło mnie jak grom — wspominała z drżeniem w głosie. — Wszyscy mnie oszukali! Kinga pracowała nie na spłatę kredytu, tylko na długi siostry! Rafał harował na dwóch robotach, ja zdrowie traciłam z wnukiem, a synowa ratowała swoją rodzinę!

Danuta była wściekła. Żaliła się synowi, ale ten bronił żony, zapewniając, iż Kinga robiła wszystko dla ich dobra. Teściowa nie mogła uwierzyć w taką zdradę. Jak można kłamać, patrząc w oczy?

Rozumiała, iż po tym skandalu relacje się popsują. Może choćby wnuka nie pozwolą jej widywać. Ale Danuta nie zamierzała godzić się na bezczelność synowej. Serce pękało jej z żalu, ale prawda była ważniejsza.

Idź do oryginalnego materiału