Przy okazji poznawania pełniaka Gorement odświeżyłem, jak się okazało, znane mi już God Macabre i w zasadzie mógłbym przekleić posta. Bo wrażenia identyczne, jak w przypadku tamtych. Jeden z nielicznych przykładów, jak similiarsy na Metallum są prawdziwe 1:1. Absolutnie podobne granie, podobnie średnio-wyraziste, podobnie melancholijne w ramach przebojowego death metalu z północy. Zdecydowanie nie dla mnie granie, natomiast rozumiem maniaków płaczliwego death/doomu z Wysp, iż zachłystują się tym graniem poprzez jego ewidentny, agresywny pazur. Bo zawsze lepiej, jak trochę mocniej dociśniemy pazur metalu w granej przez siebie muzyce i tych, którzy marzą w chmurach weźmiemy za wsiarz i zaciągniemy pod scenę, żeby naparzali kudłami.
Statystyki: autor: DiabelskiDom — 31 min. temu