Czy to druga Ziemia? – recenzja książki „Wiosna Helikonii”

ostatniatawerna.pl 1 dzień temu

To nie jest najważniejsze, ale nie mogę nie rozpocząć od pierwszego wrażenia, gdy wzięłam do ręki nową książkę wydawnictwa Vesper. Ta okładka jest przepiękna. Ma tyle szczegółów i rodzi tak wiele pytań, iż od razu miałam ochotę rozpocząć lekturę. Po raz kolejny chylę czoło przed grafikami, redaktorami i innymi osobami decyzyjnymi, które zajmują się całą serią Wymiary.

Wizualnie książka spełniła wszystkie moje oczekiwania i nie ukrywam, iż wysoko stawiałam poprzeczkę także treści. Początkowo poznajemy młodego chłopaka, który wraz z ojcem wyszedł na polowanie. Ludzie nie są jedynymi rozumnymi istotami zamieszkującymi planetę. Są wręcz gorzej przystosowani do mroźnych warunków niż np. fagory, posiadające grube futro, chroniące je przed zimnem. Niestety wyprawa nie idzie po myśli dwóch myśliwych i starszy z nich zostaje porwany przez wspomniane istoty. Młody człowiek zostaje sam i po dłuższej wędrówce trafia do podziemnego miasta znajdującego się pod pasmem górskim.

Juli wychowany na otwartej przestrzeni na długi czas pozostaje w rozbudowanym systemie jaskiń i korytarzy. Znajduje tam swoje miejsce, ale nigdy tak naprawdę nie zasymilował się z ludźmi, którzy niebo uważają za swojego wroga. Zbieg różnych wydarzeń doprowadza do poważnej w skutkach decyzji – Juli w towarzystwie trzech innych osób postanawia uciec. Po wielu dniach wędrówki grupa wychodzi na powierzchnię i dociera do osady. Tak rozpocznie się rozciągnięta na kilka pokoleń historia przemian społecznych i rozwoju nauki, co nie zawsze będzie spotykało się z uznaniem osób u władzy.

Chociaż ludzie odgrywają tu główną rolę, wspomniałam o innych gatunkach zamieszkujących Helikonię. Autor pozwala nam obserwować także ich działania, które najczęściej są wrogie ludziom. Fagory ponownie dają się we im znaki, a wciąż polepszające się warunki klimatyczne pozwalają na dalsze wędrówki, również wojenne.

Muszę przyznać, iż spodziewałam się czegoś innego. Książka jest intrygująca i nie mogę doczekać się kolejnej części. Natomiast jeżeli po opisie spodziewacie się trzymającego w napięciu sci-fi, to zmieńcie nastawienie, bo się zawiedziecie. Wiosna Helikonii jest spokojną opowieścią o nieuchronnych zmianach zachodzących na planecie. Są one wymuszone ustawieniem dwóch gwiazd, które się do siebie zbliżają, co ociepla klimat Helikonii. Z konsekwencjami kosmicznego układu muszą sobie radzić istoty, które nie rozumieją, czym są dwa słońca ani choćby tego, iż chodzą po kuli. Książkę można porównać do opisu obserwacji rozwijającego się społeczeństwa, a gdyby zrobiono z niej film dokumentalny, lektorem byłaby Czubówna.

Nie ma sensu przywiązywać się do bohaterów. Poznajemy kilka pokoleń ludzi od momentu rozpoczęcia historii, co również mnie zaskoczyło. Myślałam, iż główny bohater zostanie z nami na całą książkę. Chociaż można wyodrębnić dwa okresy, w których zatrzymujemy się na dłużej. Jest to czas spędzony przez Juliego w podziemnym mieście oraz losy miasta, w którym zastaje nas koniec pierwszego tomu.

Wiosna Helikonii to inna książka sci-fi od tych, które do tej pory czytałam. I chociaż autor musiał włożyć ogromną pracę w wymyślenie nowego świata fauny i flory, który momentami jest dosyć szczegółowo opisany, to najbardziej ciekawi mnie ziemski wątek, którego jest bardzo mało. Można się jednak spodziewać, iż w późniejszych tomach dostaniemy więcej informacji i nie mogę się tego doczekać. Na szczęście drugi tom już za niecały miesiąc powinien pojawić się na półkach księgarni, więc nie będę musiała długo trwać w niepewności co do losów Helikonii.

Idź do oryginalnego materiału