Książka „Zbieracze borówek” przenosi nas do Maine, do lat 60. XX wieku. Jest lato, a Joe i Ruthie wraz z rodzicami i rodzeństwem znajdują się na plantacji, by wykonywać sezonowe prace. Praca polegająca na zbieraniu borówek jest ciężka, ale rodzina nie narzeka, pracuje sumiennie w pocie czoła. Aż do chwili, gdy dotyka ich potworna tragedia. W mgnieniu oka znika mała Ruthie, najmłodsza z rodzeństwa, i ślad po niej bezpowrotnie ginie. Ostatnim, który ją widział, jest Joe. W chłopcu uruchamiają się pewne negatywne mechanizmy, które zostają z nim na wiele lat. Poczucie winy, iż nie dopilnował siostry, kładzie się cieniem na całej jego przyszłości.