W 2023 roku Egmont podjął się wydania tomów z zebranymi komiksami z serii Czarodziejki W.I.T.C.H.. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, bo po przygody magicznych dziewczyn sięgnęli nie tylko fani sprzed lat, ale również nowe pokolenie. Na rynku jest już dostępny piętnasty album.
Kiedy byłam małą dziewczynką, uwielbiałam Czarodziejki W.I.T.C.H., co boleśnie odczuwał portfel mojej mamy. Poza komiksami, które pojawiały się regularnie w kioskach, zbierałam również książki z dodatkowymi przygodami, gadżety, zabawki oraz kolekcjonerskie karteczki. W momencie, gdy Egmont ogłosił nowe wydanie serii w 2023 roku, nie mogłam się doczekać, kiedy pierwsza księga znajdzie się w moich dłoniach. Nie zawiodłam się. Z ogromną nutą sentymentu pochłonęłam komiks i z zapartym tchem czekałam na kolejne. Ostatnio trafił mi w ręce numer piętnasty i po enigmatycznym zakończeniu: „Wkrótce nastanie świat bez magii…” jestem przekonana, iż niedługo pojawi się kolejny!

W najnowszej księdze Czarodziejek W.I.T.C.H. tradycyjnie nie zabraknie magii, ale również rozterek życiowych głównych bohaterek. Przede wszystkim na nastolatki spadnie nowe i wybitnie odpowiedzialne zadanie. Wyrocznia Kondrakaru poleci Strażniczkom założyć szkołę magii dla młodych adeptów sztuki magicznej. Początkowo wydaje się to dla dziewczyn nierealne, ale wraz z pomocą pomału przygotowują się do nowej roli. Żeby jednak nie było zbyt kolorowo, na horyzoncie czyhają nowe niebezpieczeństwa. W laboratorium knują Takeda Foreman i Liam, którzy rosną w siłę.
Jak zwykle bywa w Czarodziejkach W.I.T.C.H., wątki magiczne przeplatają się z prywatnymi perypetiami Strażniczek. Dziewczyny udają się na wakacyjny wyjazd do ośrodka Sleepy Bay, próbują wytrzymać z rodzicami, z którymi relacje często bywają trudne oraz przeżywają swoje pierwsze nastoletnie miłości. Już od samego początku serii twórcy przykładali ogromną wagę do problemów związanych z dojrzewaniem. Przygody czarodziejek przepełnione są czułością, ale również zrozumieniem, co było dla mnie niesamowicie wartościowe, kiedy byłam nastolatką. Czytając komiksy z serii czułam, iż Will, Irma, Kornelia, Taranee i Hay Lin, poza tym, iż są Strażniczkami Serca Kondrakaru, są takie same jak ja. Teraz patrzę na to z ogromnym sentymentem i sympatią.
Czarodziejki W.I.T.C.H. Księgę 15 czytałam po raz pierwszy. Najwidoczniej jakoś wcześniej musiałam przestać zbierać kolorowe magazyny i moja fascynacja odeszła w niepamięć. W związku z tym jeszcze intensywniej chłonęłam przygody bohaterek. Takeda Foreman i Liam wywołują u mnie ogromne poczucie niepokoju, a psiaki, które pojawiły się w tej części, całkowicie roztopiły moje serce. Biorąc pod uwagę, iż jest to już piętnasty tom, to seria wciąż trzyma równy poziom. Nie da się odczuć ani zmęczenia materiałem, ani desperacji, z jaką często mierzą się autorzy wielu tomów. Przygody dziewczyn przez cały czas są interesujące i wciągają, dzięki czemu trudno oderwać się od lektury.

Każda z części, którą wydaje Egmont, ma również dodatki. W tomie piętnastym mamy wgląd w prywatne pokoje czarodziejek. Szczegółowe i staranne rysunki pomieszczeń okraszone są opisami, co każda z dziewczyn posiada charakterystycznego. Jest to przyjemny bonus, który pozwala nieco intensywniej wsiąknąć w świat bohaterek. W skład albumu wchodzi siedem cykli: Zimna magia, Która z was?, Klucz do lata, Bicie serca, To nie wszystko!, Koniec samotności oraz Przybysz z daleka.
Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 15 jest przepiękne wydana. Ma twardą oprawę, a sam komiks, poza świetną warstwą fabularną, jest cudowny. Seria od lat słynie z naprawdę zjawiskowych rysunków, a kreska jest po prostu fenomenalna. Najnowszy album nawiązuje stylistyką okładki do poprzednich, co sprawia, iż ułożone razem na półce robią wrażenie. Egmont, decydując się na ponownie wydanie przygód Strażniczek Serca Kondrakaru, zrobił wspaniały prezent nie tylko mi i wielu fanom czarodziejek, ale również zapoczątkował piękną wizualnie serię, po którą sięga coraz większe rzesze nowych fanów. Oby tak dalej!
Fot. główna: materiały prasowe – kolaż (Egmont)