Daniel Martyniuk znalazł się w centrum skandalu, gdy poinformowano w mediach o jego zachowaniu na pokładzie samolotu. 21 października syn Zenka Martyniuka leciał z hiszpańskiej Malagi do Warszawy, gdy doszło do awantury. Maszyna musiała awaryjnie lądować w Nicei, a 36-latkiem zajęła się policja, która wyprowadziła go z samolotu. Po niecałym miesiącu od tych zdarzeń, Martyniuk wyjawił, iż zamierza sądzić się z liniami lotniczymi.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak wygląda praca na planie z Danutą Martyniuk? Sławomir i Kajra ujawniają
Daniel Martyniuk stawia sprawę jasno. "Widzimy się na sali sądowej!"
We wtorek 11 listopada na Instagramie Daniela pojawiło się oświadczenie ws. październikowej awantury. Martyniuk zapowiedział, iż chce sądzić się z przewoźnikiem, jak i pasażerami, którzy podróżowali z nim wtedy samolotem. "Będę się sądził z Wizz Air do samego końca i nie zapłacę im złamanego grosza! Zostałem tam znieważony i wygwizdany przez Polaków. Własnych rodaków! Co ja wam zrobiłem? Jak tak można? Wszystko zostało nagrane! Podstawianie nóg w przejściu. Nagrania z waszych telefonów także są nielegalne. Także widzimy się na sali sądowej!" - napisał syn muzyka.
W dalszej części wpisu 36-latek zwrócił się również do wspominanych podróżujących Polaków oraz opisał, co miało dziać się na pokładzie. "Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni, zazdrosne bestie! Bo inaczej tego nie nazwę. Siedziałem na miejscu, poprosiłem o dwa piwa i Coca Colę. Niestety, z niewiadomych przyczyn zostało mi to odmówione. A was to wielce rozbawiło, 'wilki'" - dopisał Martyniuk.
To mogło grozić Danielowi Martyniukowi po awanturze w samolocie. Prawnik wszystko nam wyjaśnił
Tuż po wybuchu skandalu Plotek skontaktował się z radcą prawnym Jakubem Mężykiem, by dowiedzieć się, co mogło grozić Martyniukowi za nieodpowiednie zachowanie na pokładzie samolotu. "W zależności od kwalifikacji czynu, osoba dopuszczająca się zakłócenia porządku na pokładzie może podlegać: odpowiedzialności administracyjnej - np. wpis na listy osób 'no-fly' w niektórych krajach, zakaz wstępu na pokład danej linii lotniczej; odpowiedzialności cywilnej - w przypadku konieczności awaryjnego lądowania, linie lotnicze mogą dochodzić zwrotu kosztów (mowa tu o potencjalnych kwotach rzędu kilkudziesięciu tysięcy euro); karze grzywny, ograniczenia wolności lub więzienia - szczególnie, jeżeli doszłoby do naruszenia nietykalności cielesnej członka załogi lub innego pasażera (art. 217 k.k.)" - wyjaśnił nam szczegółowo ekspert. Więcej na ten temat przeczytacie w artykule: "Prawnik prześwietlił zachowanie Daniela Martyniuka. Wiemy, co mu grozi za awanturę w samolocie".













