Do ekipy dodaj Lutkę. Dziewczynkę, która chciałaby mieć fajnego tatę. Trafił jej się nieobecny. Mamy nie ma w ogóle. Radzi sobie jak umie. Ptyś dosłownie spada jej z nieba. Zaprzyjaźniają się błyskawicznie.
Jest jeszcze Ratownik i...na tym koniec spojlerów. Dostajemy wielowarstwową opowieść, w której równie ważne co słowa są cisza między nimi i rysunki. Rysunki niepiękne, a przez to pasujące doskonale do bohaterów, tak nieidealnych.
Snuć możemy myśli przeróżne. O inności, adopcji, niepełnosprawności, miłości rodzicielskiej i dziecięcej, przyjaźni, o chropowatych i niełatwych chwilach w życiu takich jak my. Ludzi i ptakoludzi. A może ludzioptaków?
Info dla osób niewidomych: górą okładki, po szafirowym niebie leci Ptysia/ Ptyś w czerwonej sukience i czarnej pelerynce, uszytej przez Tinę. Zamiast rąk ma skrzydła, nogi ma gołe. Na dole Walter obserwuje niebo przez lornetkę. Pomiędzy nimi widzimy symboliczne oko w kolorze żółtym, w który wkomponowane są imię i nazwisko autorki oraz tytuł książki w tym samym odcieniu żółci. Ilustracje wewnątrz książki są czarno-białe, rysowane piórkiem.