Tilman Singer prezentuje zabawny, choć trzymający w napięciu obraz, który zaskoczy niejednego widza. Cuckoo to zdecydowanie jeden z najciekawszych horrorów tego roku.
Cuckoo zaliczał ciągłe opóźnienia. Początkowo film miał trafić na ekrany w 2022, następnie 3 maja bieżącego roku, a teraz premiera planowana jest na 9 sierpnia (w USA). Jednakże w międzyczasie produkcja zdążyła zahaczyć o parę festiwali, w tym także o Nowe Horyzonty. Czy widz został nagrodzony długim czasem oczekiwania?
Zobacz także: Mars Express. Świat, który nadejdzie – recenzja filmu. Niezależna, animowana uczta
Główną bohaterką jest Gretchen – młoda dziewczyna, która po stracie matki, zmuszona jest wyjechać do niemieckiej części Alp z nową rodziną jej ojca. Tam poznaje niepokojąco uśmiechniętego pana Königa, który proponuje jej dobrze płatną pracę w hotelu. Protagonistka, chcąc jak najszybciej uciec z tego miejsca, zgadza się. Podczas nocnej zmiany Gretchen zaczyna odkrywać mroczną stronę tego rejonu, zaś ona sama staje się ofiarą czającego się tam zła.
Cuckoo już od pierwszych minut trzyma oglądającego w stałym niepokoju. Singer buduje tajemniczy klimat różnymi zabiegami audiowizualnymi, m.in. długimi, nietypowymi kadrami czy niekomfortowymi dźwiękami. Do tego te malownicze, hipnotyzujące zdjęcia alpejskiej flory… Niestety bądź stety – cała ta tajemniczość znika w drugiej połowie, by zaserwować pełną chaosu, ale bardzo humorystyczną akcję. Mnie to mimo wszystko bardzo odpowiadało, bo żarty w filmie są naprawdę udane i nieraz zdarzało mi się głośno śmiać.
Zobacz także: Star Wars: The Acolyte – recenzja serialu. Nowa nadzieja znów umarła
Cuckoo sprawdza się najlepiej jako „odmóżdżacz”, ponieważ fabularnie naprawdę kilka można oczekiwać. Choć film ma wiele wątków (głównie związanych z rodziną i jej problemami), to żaden z nich nie został na tyle dobrze napisany, by wywołać jakiekolwiek emocje czy refleksje. Prócz tego w pewnym momencie Singer odrzuca jakikolwiek porządek fabularny, zasypując historię nielogicznymi sekwencjami. I tak widz dostaje śliczny, ale pełen dziwnych decyzji scenariuszowych 3. akt, który pozbawiony jest już jakiegokolwiek sensu.
Może i scenariusz nie jest najwyższej jakości, ale aktorstwo jest naprawdę dobre. Wręcz można by stwierdzić, iż gdyby nie obsada, to film nie byłby choćby w połowie tak dobry. Najbardziej wyróżnia się Dan Stevens, który zagrał typowego antagonistycznego doktorka. Choć jego kreacja jest schematyczna, to ma taką charyzmę, iż z uśmiechem na twarzy patrzy się na każdą jego scenę. Świetnie wypada też sama Hunter Schafer, którą z przyjemnością bym zobaczył w kolejnych horrorach!
Zobacz także: Twisters – recenzja filmu. choćby tornado może być rozrywką
Kiedy widz przymknie oko na wszelkie głupoty scenariuszowe, to Cuckoo staje się rewelacyjną rozrywką. Świetna obsada, piękne zdjęcia i napakowany akcją 3. akt, który jest istną jazdą bez trzymanki. Produkcja zdecydowanie nielogiczna, ale dająca potężną euforia z oglądania. Idealny film, kiedy macie wieczorem fatalny humor i potrzebujecie czegoś przyjemnego. Kolejny udany horror w tym roku!
Źródło obrazka głównego: materiały prasowe