Wraz z finałem pierwszego sezonu, Komandosi Stworzeń zabezpieczył swoje miejsce dla najdziwniejszych pierwsza rata połączonego kinowego wszechświata superbohaterów. Animowany serial Jamesa Gunna „Max” również zakończył się satysfakcjonującym zakończeniem. „A Very Funny Monster” jest kręty i pełen napięcia, zyskuje emocjonalne rytmy, rozpoczyna nowy sezon w rozwijającym się DCU i choćby nie kończy się wielkim głośnym wybuchem.
Co może być najbardziej niezwykłego Komandosi Stworzeń„Pierwszy sezon jest o wiele lepszą – i wierniejszą – historią Legionu samobójców niż Oddział samobójcówhit Gunna z 2021 roku. Można powiedzieć, iż dzieje się tak dlatego, iż zdobył doświadczenie z tą koncepcją lub iż tym razem miał więcej swobody. W końcu Gunn napisał Komandosi Stworzeń Po Oddział samobójcówa serial został wyprodukowany po nim został współzałożycielem DC Studios.
Ale to byłaby spekulacja. Bez wątpienia mogę powiedzieć, iż to spora część tego Komandosi Stworzeń praca jest formatem. Takie historie po prostu lepiej działają, gdy są serializowane.
Podejście Gunna do Komandosi Stworzeń to już przestarzały pomysł, choćby dla obserwatorów filmów o superbohaterach: grupa dziwaków z listy C, których trzeba w Google choćby sprawdzić, czy skądś ich znasz, zmuszona jest robić podejrzane rzeczy o superbohaterach dla podejrzanego agenta rządowego. choćby MCU jest wchodząc w trop.
Komandosi Stworzeń obiecał najwyższy (tzn. najniższy) poziom dziwaków. Ale dzięki jego epizodycznemu formatowi oraz jednej skutecznej i skutecznej decyzji strukturalnej, Robot Commandos GI, Weasel, Doctor Phosphorus, Nina Mazursky i Panna Młoda (Frankenstein z domeny publicznej) zostały zrealizowane lepiej niż którykolwiek z ich poprzedników Squad w którymkolwiek z filmów. Może z wyjątkiem Rozjemcy, ale tylko dlatego, iż poczekaj na to, dostał własny program telewizyjny.
Po jednym ustanawiającym odcinku pilotażowym, Komandosi Stworzeń ułożyło się w solidną, ale łatwą do dostosowania strukturę: połowa odcinka porusza fabułę, a druga połowa skupia się na jednym z komandosów, przeszłym i obecnym. To prosty format – i w tym przypadku mądry.
Być może uda się zmieścić 6–7 fascynujących i ujmujących retrospekcji z historii pochodzenia w jednym filmie akcji, nie tracąc przy tym jego dynamiki, ale myślę, iż dwa filmy z Legionu samobójców przynajmniej dowodzą, iż tak jest bardzo trudne. O wiele łatwiej jest to zrobić, gdy połowa 20-30-minutowego odcinka rymuje się z główną akcją. I Komandosi Stworzeń nie tylko angażuje się w swoją strukturę, ale wykorzystuje ją do tworzenia oczekiwań, a następnie, co najważniejsze, gra przeciwko nim.
Czekałem cały sezon, aby dowiedzieć się, co się dzieje z kobietą skrzelową Niną Mazursky w tej opowieści. Gunn w subtelny sposób uczynił ją najbardziej tajemniczą postacią ze wszystkich, podczas gdy ograniczone moce Niny, życzliwe usposobienie i wielokrotnie podkreślane wartości moralne nasuwały jedno rażące pytanie: Jak w ogóle znalazła się w więzieniu i w grupie zabójców? Nie wiedziałem o pochodzeniu jej komiksów, a ponieważ historie o pochodzeniu niejasnych postaci rzadko trafiają do adaptacji słowo w słowo, nie zawracałem sobie tym głowy.
Kiedy przedostatni odcinek skupiał się zamiast tego na Doktorze Phosphorusie, pomyślałem: Ach, cóż, przynajmniej teraz wiem, kiedy dowiem się, jaka jest umowa Niny w przyszłym tygodniu. Komandosi Stworzeń absolutnie wykorzystał to oczekiwanie przeciwko mnie, ze świetnym skutkiem.
[Ed note: This piece contains spoilers for the finale of Creature Commandos season 1.]
Tragiczna śmierć Niny w połączeniu z ujawnieniem jej tragicznego życia – niewinnej kobiety, która znalazła na krótką chwilę wolność, porzucając ludzkość i stając się nieszkodliwym potworem, dopóki ludzkość nie zamordowała jej ojca za troskę o nią i wrzuciła ją w szpony Amandy Waller – daje nam prawdziwy trop , Panna Młoda, pełny krąg emocjonalny.
Nadrabia własne niepowodzenia i mści się za śmierć Niny, będąc jedyną osobą w serialu, która odkrywa potworność ukrytą za idealną powierzchownością księżniczki Disneya i rozbraja prawdziwe zagrożenie. A poprzez przyjęcie pozycji przywódczej nowego wcielenia Komandosów Stworzeń, zdaje się, iż Panna Młoda znalazła nowy cel wcielając się w rolę potwora, jeżeli pozwoli jej to pokonać wewnętrznie potworny. Nie mogę się doczekać, gdzie Gunn i aktorka Indira Varma zabiorą ją następnym razem.
Lekcja z Komandosi Stworzeń Myślę, iż twórcy komiksowego wszechświata nie powinni zaprzestać kręcenia filmów zespołowych o superbohaterach, ale po prostu wziąć pod uwagę, iż to, co sprawiło, iż historie zespołowe sprawdzają się w komiksach o superbohaterach, to prawie wyłącznie rzeczy, które w przypadku superbohaterów zostawiane są jako pierwsze na podłodze w montażowni kino. Rzeczy takie jak przyziemność, długotrwała ciągłość postaci i dramat międzyludzki, który nie wznosi się do egzystencjalnych stawek.
Najbardziej udane, zapadające w pamięć i wielokrotnie odwiedzane komiksy zespołowe w historii superbohaterów w przeważającej mierze nie są pokazami akcji. Oni są opery mydlane z przerywnikamijak klasyczny Avengers z Zachodniego Wybrzeża, Claremont’s Niesamowici X-MenLub Uciekinierzy. A jeżeli nie są to telenowele, to komedie o miejscu pracy, jak w przypadku Briana Michaela Bendisa Mściciele Lub Międzynarodowa Liga Sprawiedliwości.
W swoim pierwszym sezonie Komandosi Stworzeńchoć równie cyniczny, pełen krwi i straszny jak fabuła Oddział samobójcówwydaje się lżejszy i podobnie jak jego bohaterowie osiągają większą miarę nieskazitelnej satysfakcji. Może dlatego, iż Gunn wyciągnął pewne wnioski z czasów, gdy pisał dla tego zespołu występ na dużym ekranie, albo dlatego, iż zbudował Komandosi Stworzeń od podstaw jako szef DC Studios. (Może dzieje się tak po części dlatego, iż bohaterowie nie zmasakrowali około miliarda niewinnych ludzi zombie Starro.)
Niezależnie od przypadku, Komandosi Stworzeń Sezon 1 jest doskonałym przypomnieniem, iż format jest najważniejszy.