Co za przyjaciółka

polregion.pl 1 tydzień temu

— Po co mi to wszystko powiedziałaś? — zapytała cicho Kasia obcym, stłumionym głosem.

— Sama nie wiem — odparła równie bezdźwięcznie Zosia.

Chciała coś dodać, ale natknęła się na spojrzenie Kasi — kolczaste, pełne nieufności, jakby patrzyła na kogoś, komu już nigdy nie uwierzy.

W tamten piątek, jak zawsze po pracy, Kasia i Zosia poszły do swojej ulubionej kawiarni. Ten rytuał trwał od lat: lampka wina, ciepłe pogawędki, śmiech, czasem łzy. Po prostu dwie kobiety zmęczone życiem, rodziną, codziennym chaosem. Przy tym stoliku przy oknie mogły być sobą.

Ale tego wieczoru wszystko się popsuło.

Kasia nagle zerwała się z miejsca, rozpromieniona, i rzuciła: — Przepraszam, zaraz wracam! — wybiegając na ulicę. Zosia, zdziwiona, uniosła brew, śledząc ją wzrokiem.

Przez szybę zobaczyła, jak Kasia obejmuje jakąś kobietę. Elegancka, zadbana, z łagodnym uśmiechem. Zosia zastygła.

Sekunda. Druga. Twarz tej kobiety nagle wydała jej się znajoma. I wtedy ogarnął ją zimny dreszcz.

Znała ją.

Gdy Kasia wróciła, atmosfera była już zupełnie inna. Zosia wymusiła uśmiech:

— Kto to był?

— Ach, Monika. Moja kuzynka. Dlaczego pytasz?

— Tak tylko… wydało mi się, iż ją znam.

— Znacie się? Chcesz, żebym was lepiej przedstawiła? Monika jest cudowna!

— Nie! — krzyknęła Zosia głośno, ostro. Kilka osób się odwróciło. — Przepraszam… to nie ma sensu.

Kasia zmarszczyła brwi:

— O co chodzi?

Zosia spuściła wzrok, zaciskając dłonie pod stołem:

— Kas… Monika miała męża. Nazywał się Tomek, prawda?

— Tak. I co z tego?

— To ja byłam z nim. To ja zniszczyłam ich małżeństwo.

Wszystko, co Kasia wiedziała o rozstaniu Moniki z mężem, pochodziło od kuzynki. Zdrada. Rozczarowanie. Cicha zgoda na rozwód. Ból, który nigdy nie znalazł ujścia.

A teraz — wyznanie od Zosi. Przyjaciółki. Kobiety, której ufała.

Zosia mówiła, jakby uwalniała węzeł, który wiązał się w niej od lat:

— Monika i ja przyjaźniłyśmy się od dziecka. Wszystko razem: podwórko, szkoła, studia. Potem poznała Tomka. Na początku się cieszyłam. A potem… straciłam rozum. Jego spojrzenie, głos… przytulił mnie na weselu, tak przypadkiem, podczas tańca. A ja poczułam, jakby serce mi spadło do stóp. Nie wiem, jak do tego doszło. Wiedziałam tylko jedno: chcę go. Przestało mi wystarczać bycie przyjaciółką Moniki. Zapragnęłam być jej rywalką.

Najpierw były spojrzenia. Potem dotyk. Potem nocne powroty. A w końcu — ten wieczór, gdy Monika leżała w szpitalu. Przyszłam, żeby pomóc. A wyszłam jako kochanka jej męża.

Przyszedł do mnie. Myślałam, iż zacznie się nowe życie. Ale okazało się, iż to początek piekła.

Tomek porównywał. Oskarżał. Zawsze to samo: jaka Monika była idealna, a ja nie. W rocznicę ich ślubu upijał się i płakał. Zawsze płakał.

Żyłam w złudzeniu. Aż zrozumiałam: on nigdy mnie nie kochał. Byłam dla niego tylko ucieczką. Nigdy domem.

Kasia słuchała, zaciskając usta. Trzęsła się. Tyle lat przyjaźni z Zosią. Rozmowy, rady, wsparcie. A wszystko z osobą, która zdradziła jej rodzinę. Zabiła duszę jej kuzynki.

— Wiedziałaś, iż Monika to moja kuzynka? — zapytała ochryple.

Zosia potrząsnęła głową:

— Nie. Zrozumiałam to dopiero teraz. I wiesz… cokolwiek teraz powiesz, zasłużyłam na to. Jestem winna. Przekonałam się o tym dawno.

Kasia wstała:

— W takim razie koniec. Żegnaj, Zosia. Powodzenia. Idę.

Zosia wróciła do domu. Zobaczyła porozrzucane ubrania, wino na stole, brudne talerze. Tomek był. I nie sam.

W sypialni — młoda dziewczyna. Śpiąca.

Zosia odwróciła się i w milczeniu poszła do kuchni. Tomek niedługo pojawił się w drzwiach. W jej szlafroku. Pijany.

— Zaczynaj. Krzyki, łzy, wyrzuty. Mnie to już nie obchodzi. Wyprowadzam się. Na zawsze.

— Pakuj się sam. I znikaj.

Nie spodziewał się tego. Liczył na scenę. Na opór. To ona miała płakać.

Ale ona nie płakała. Łzy dawno wyschły. W środku zostało tylko pustkowie.

Kasia opowiedziała wszystko kuzynce. Monika wysłuchała w milczeniu. Na końcu tylko powiedziała:

— Zosia dawno umarła dla mnie. Tak jak Tomek. Wybaczyłam im. Ale nigdy więcej nie wpuszczę ich do swojego życia. Wybaczyć można. Uwierzyć ponownie — nie.

Idź do oryginalnego materiału