Co za numer!

kulturaupodstaw.pl 1 tydzień temu
Zdjęcie: fot. Mateusz Gołembka


Do scalenia kamienic opatrzonych w tej chwili numerem Rynek 26/27 doszło pod koniec XIX wieku. Pierwsza z nich w przeszłości należała m.in. do piwowara Karola Gotfryda Hoffmanna i do popularnego w mieście architekta Franciszka Feuera.

Od tego drugiego budynek nabył kupiec Rauhut, który połączył od środka sąsiadujące ze sobą domy mieszkalne. Projekty przygotował nie kto inny, tylko Feuer. Z kolei jednym z pierwszych właścicieli budynku z numerem 27 był cukiernik Karol Reimann, a kolejnym piwowar Fryderyk Zygmunt Gerlach.

W czasie, kiedy właścicielem był niejaki Weyl, pojawiła się skarga policyjna o treści:

„z rynien na domu p. Weyla leci przechodzącym na głowę woda”.

Następnym właścicielem zostaje Rauhut. Na początku lat 20. XX wieku za wartość 15 milionów marek nieruchomość kupuje Feliks Buliński. Jego synem był Wiktor Buliński, autor wspomnień z międzywojennego Leszna. Nie zostały one wydane drukiem, natomiast maszynopis znajduje się m.in. w zbiorach biblioteki Archiwum Państwowego w Lesznie. Korzystam z niego nader często, opisując miasto z okresu między wojnami.

Działalność kupiecka Feliksa w świetle maszynopisu

Fragment wschodniej pierzei Rynku, widoczne budynki z podwójnym numerem, 2025 r., fot. M. Gołembka

„Duży szyld «Feliks Buliński» i efektowne dekorowane wystawy składu bławatów, a przy tym umiejętność znalezienia najlepszych źródeł towarów gwałtownie wysunęły firmę na przodującą w Lesznie. Początkowo trudno było o zakup towaru, więc właściciel jeździł sam do Łodzi, Tomaszowa, Warszawy, a choćby po jedwabie do Wiednia” – zapisał Wiktor.

Ekspozycja z całą pewnością musiała robić wrażenie. Zwrócił na nią uwagę i nazwał pierwszorzędną Bronisław Świderski w „Ilustrowanym opisie Leszna i ziemi leszczyńskiej” wydanym w 1928 roku.

Kilka tygodni temu dowiedziałem się o zachowanym zdjęciu przedstawiającym kamienicę z szyldem Bulińskiego.

Dzięki ogromnej serdeczności udało się wykonać jego reprodukcję. Obok szyldu ciekawostką są lambrekiny widoczne niemal w każdym oknie. Te niewielkie żaluzje pełniły m.in. funkcję dekoracyjną.

Dalej czytamy:

„Zasady najlepszej obsługi klientów stosowali wszyscy szanujący się kupcy. Konkurencja była duża i o każdego klienta dbało się, choćby kupował tylko drobnostkę. Zasadą było, iż klient, który po raz drugi przyszedł do składu, uważany był za stałego klienta”.

Myślę, iż podobne wartości w świecie kupieckim aktualne są do dziś. Buliński podkreślał, iż naturalnie częściej w składzie pojawiały się panie, którym zależało na zakupie wyjątkowego wyrobu.

„Jeżeli chodziło o droższe jedwabie wzorzyste, każdy kupiec starał się o wyłączność dostaw ich na miasto, a takie same toalety nie powtarzały się”.

Następnie kronikarz dodał:

Podpis i pieczęć Wiktora Bulińskiego, źródło: www.szukajwarchiwach.gov.pl

„A zdarzyło się to raz na balu studentów najbardziej eleganckim w Lesznie, dwie panie z miejscowego towarzystwa zjawiły się przy jednym stole w sukniach z takiego samego materiału. Obie gwałtownie wycofały się do domu”.

Nie podejmuję się choćby zadania skomentowania powyższego…

„Ceny były z zasady stałe i nie stosowano upustu. Do większych zakupów przychodził często także i mąż, sprzedaż wtedy szybciej następowała, bo panowie nie przejawiali większego zainteresowania wyborem, chyba iż chodziło o materiał na męskie ubranie”.

Wiktor Buliński wspomniał, iż imponująco wyglądały dostawy, często przybywające w kufrach koleją żelazną z Warszawy. Modelkami prezentującymi produkty były ekspedientki. Zwrócił uwagę na manekiny w oknach wystawowych, stanowiące wówczas nowość. Lokal numer 26, który także należał do ojca pamiętnikarza ,oferował z kolei firanki gotowe oraz z metra, dywany i chodniki.

Portret Feliksa Bulińskiego

Pełne zagadek są dzieje portretu przedstawiającego Feliksa Bulińskiego jako Króla Kurkowego w roku 1927. Został on przekazany w darze do Muzeum Okręgowego w Lesznie w roku 2020. W tym momencie nie był znany autor obrazu. Przywołam tutaj kolejny fragment wspomnień Wiktora:

Portret Feliksa Bulińskiego, reprodukcja z Rocznika Leszczyńskiego

„Do obowiązku króla należało też ofiarowanie Bractwu własnego portretu. Bulińskiemu portret wykonał art. malarz Wilhelm Ballarin prof. w gimnazjum męskim. Portret ten po wojnie zaginął wraz z innymi”.

Okazuje się, iż portret się zachował. Maszynopis zaś przedstawił sugestię dotyczącą twórcy dzieła. Znalezioną informację przekazałem do muzeum. Wiktor we wspomnieniach nie unika drobnych pomyłek. Nie ma jednak wątpliwości, iż był wyjątkowo dobrym obserwatorem i pewnie doskonale wiedział, kto sportretował jego ojca. A może choćby był świadkiem powstawania płótna?

Kwestia dotycząca autora jest o tyle istotna, iż Ballarin był bohaterem dwóch wystaw w roku 2022. Jedną zorganizowało Muzeum Okręgowe w Lesznie, a drugą antykwariusz Janusz Skrzypczak. Dokładne losy obrazu zasługują jednak na odrębne zbadanie. Przedstawiony na portrecie Feliks Buliński zmarł w Lesznie w roku 1967 roku. Został pochowany na cmentarzu przy ulicy Kąkolewskiej. A kim był jego syn?

Wiktor Buliński

Urodził się 26 lutego 1910 roku. W Lesznie zamieszkał jako nastolatek i spędził tutaj co najmniej dwie dekady. Z maszynopisu dowiadujemy się, iż w latach powojennych przeniósł się do Warszawy. Zanim Buliński zamieszkał w stolicy, otworzył w Lesznie przedsiębiorstwo, czego dowodzi przechowywana w leszczyńskim Archiwum Państwowym dokumentacja.

Plan wytwórni, źródło: www.szukajwarchiwach.gov.pl

W październiku 1947 roku Wiktor zgłosił do Działu Przemysłowo-Handlowego Zarządu Miejskiego informację o założeniu wytwórni galanterii metalowej. Sama produkcja wyrobów z drutu i blachy odbywała się w oficynie.

W aktach rejestrowych jest także adnotacja o wykształceniu zdobytym przez właściciela w poznańskiej W.S.H. (ta informacja znalazła się również w maszynopisie) oraz praktyce w firmie „Mefaza” Leszno. Miał być także zaangażowany w rozwój żeglarstwa w regionie leszczyńskim.

Wiktor Buliński przez cały czas pozostaje postacią zagadkową, podobnie jak powojenne losy obrazu jego ojca. Publikacja artykułu już kilka razy pozwoliła na wyjaśnienie nieścisłości, może i tym razem będzie podobnie.

Idź do oryginalnego materiału