
To był moment prawdy w "Hotelu Paradise". Po burzliwej Uber Pandorze, pełnej łez, krzyków i niedopowiedzeń, uczestnicy stanęli przed najtrudniejszym zadaniem - musieli zagłosować, która para nie zasługuje na miejsce w finale. W ciszy, z drżącymi rękami i napięciem wymalowanym na twarzach, każdy z nich podchodził do urny. Jedni głosowali z żalem, inni z satysfakcją, a w oczach kilku widać było czystą złość.