Tylko dni dzielą nas od premiery serialu „Fallout”, tymczasem scenarzyści zdradzili, czemu zaadaptowanie gry okazało się sporym wyzwaniem. Co było najtrudniejsze?
11 kwietnia na platformie Amazon Prime Video wyląduje cały ośmioodcinkowy sezon serialu „Fallout„, czyli adaptacja kultowego cyklu postapokaliptycznych gier wideo. Showrunnerzey zdradzili, co sprawiło im największą trudność w przekładaniu historii na inne medium.
Fallout – co było najtrudniejsze przy adaptacji gry?
Showrunnerzy serialowego „Fallouta”, Geneva Robertson-Dworet („Tomb Raider”) i Graham Wagner („Dolina Krzemowa”), rozmawiali z serwisem ComicBook, gdzie zdradzili, co było dla nich największym wyzwaniem przy adaptacji kultowej gry: obfitość materiału, z którego mogli wybierać.
— Myślę, iż to był świetny filtr – mieliśmy 25 lat gier, a jeżeli ktoś musi wszystko ukończyć, może to być 1000 godzin na grę. To historia, która jest w każdym terminalu, w każdej szafce na dokumenty, po prostu niesamowita obfitość historii, a potem mamy osiem godzin na sezon. I w tym momencie dociera do ciebie, jak kilka można w nim zawrzeć i efektywnie wykorzystać. Mieliśmy świetną grupę scenarzystów, niesamowity zespół na planie. Każdy fragment kadru jest wypełniony materiałem. Ale przez cały czas mamy wrażenie, jakbyśmy ledwie zarysowali powierzchnię świata „Fallouta” w tym pierwszym sezonie. Ale mamy nadzieję, iż będzie to godne zapamiętania – powiedział Wagner.
Jak jakiś czas temu przyznali twórcy, „Fallout” będzie miał własną kanoniczną przestrzeń. Oznacza to, iż serial jest jak piąta część gry „Fallout”, w końcu każda z nich opowiadała inną historię, z innymi bohaterami i w innych lokacjach.
— Od pierwszej rozmowy z Toddem [Howardem, reżyserem gier Fallout 3 i Fallout 4 i producentem wykonawczym serialu] najbardziej ekscytowała nas oryginalna historia. (…) Każda z gier to odrębna historia – inne miasto, odrębny bohater – w ramach tej samej mitologii. Nasz serial jest powiązany z grami tak, jak gry są powiązane ze sobą. To prawie tak, jakbyśmy byli Falloutem 5. Nie chcę zabrzmieć arogancko, ale to coś jak nieinteraktywna wersja [gry], prawda? – powiedział Jonathan Nolan, producent i reżyser serialowego „Fallouta”.
Serial „Fallout” ma być opowieścią o tych, którzy mają wszystko, i o tych, którzy nic nie mają, osadzoną w świecie, w którym nie zostało już prawie nic do posiadania. 200 lat po apokalipsie – mającej miejsce w 2077 roku wojnie nuklearnej – łagodni mieszkańcy luksusowych schronów przeciwatomowych zmuszeni są powrócić do radioaktywnego piekła, które pozostawili po sobie ich przodkowie, aby zdobyć przedmioty, które pomogą ocalić ich samych i ich sąsiadów. I są oni zszokowani, kiedy odkrywają, iż czeka na nich niezwykle złożony, radośnie dziwny i niezwykle brutalny wszechświat.
Producentami serialu są Jonathan Nolan i Lisa Joy – którzy wcześniej stworzyli m.in. „Westworld„, a w obsadzie znajdują się m.in. Ella Purnell („Yellowjackets”), Walton Goggins („Justified”) i Aaron Moten („Ojciec Stu”). W oczekiwaniu możecie zobaczyć specjalne wideo z planu, a także klip z pojedynkiem głównych bohaterów.