Byłam cztery razy zamężna. Rozwodziłam się z mężami z własnej woli i nie żałuję tego

przytulnosc.pl 3 godzin temu

Zmęczyłam się życiem rodzinnym. Mam 48 lat. Dziś jestem całkowicie wolną kobietą. Nie mam męża. Byłam cztery razy zamężna i za każdym razem to ja inicjowałam zakończenie związku. Teraz czuję się pewną siebie i spełnioną kobietą. Mam wielu adoratorów, ale nie spiesze się z nawiązywaniem nowych relacji. Uważam, iż w związku powinno być ciepło. jeżeli nie ma ciepła, to po co w ogóle związek?

Nie uważam rozwodu za coś wstydliwego. O wiele gorsze jest żyć z kimś i udawać, iż wszystko jest w porządku. jeżeli w małżeństwie przestajecie się kochać, to po co trzymać się razem? Można się rozstać i szukać swojego szczęścia.

Jednak wszyscy moi znajomi patrzą na to trochę inaczej. Praktycznie wszystkie moje koleżanki są zafiksowane na małżeństwie i rodzinie. Mężowie to wyczuwają i wykorzystują. Manipulują takimi kobietami, myśląc, iż nie uciekną od nich. Z moich obserwacji wynika, iż zwykle kobiety idą na kompromisy, a mężczyźni pozostają przy swoim zdaniu. Mężczyźni w większości to egoiści i to wykorzystują. Kobieta, jak służąca, żyje u takiego męża. Być może kobiety są zbyt wyrozumiałe w związkach i pozwalają mężczyznom być takimi. Ale to jest nienormalne!

Moje szczęście nie zależy od obecności męskiego męża obok mnie. jeżeli ktoś mnie nie satysfakcjonuje, od razu kończę związek. Nie dopuszczam do wspólnego zamieszkiwania, lekceważącego traktowania ani zarzutów.

Powiem od razu, iż wszystkie moje małżeństwa były udane. Nauczyły mnie wiele i pomogły w rozwoju kariery.

Z pierwszym mężem, którego poznałam jeszcze na studiach, mieliśmy szaloną miłość. Ale okazał się zbyt leniwy, co mnie zupełnie nie satysfakcjonowało. Od razu złożyłam wniosek o rozwód i pożegnałam się z moim ukochanym.

Potem byłam już bardziej ostrożna. Oceniałam swoich kandydatów nie tylko przez pryzmat uczuć, ale także działań.

W drugim małżeństwie urodziłam dziecko. Po rozwodzie mąż podarował mi mieszkanie. Moje koleżanki nie potrafią zrozumieć, jak mi się to udaje. Mówią, iż nie cenię mężczyzn. A ja odpowiadam, iż potrafię kochać siebie.

Jestem choćby dumna z tego, iż byłam cztery razy zamężna. Prawdę mówiąc, niektóre moje koleżanki wciąż pozostają w stanie wolnym. Nazywają mnie nieodpowiedzialną. A czy kochanie siebie to nieodpowiedzialność? Nie potrzebuję mężczyzny, który pełni rolę dekoracji. Uważam, iż małżonek powinien być podporą dla kobiety, jej ochroną. jeżeli nim nie jest, to po co w ogóle?

Idź do oryginalnego materiału