Mama była jego aniołem stróżem. Sam został ojcem chrzestnym gwiazd, które grały u niego marzycielki, matki, kochanki. „Kobiety to lepsza część ludzkości. Są zmienne, fascynujące, piękne, choćby jak piękne nie są”, mówi Radosław Piwowarski, twórca takich hitów jak „Pociąg do Hollywood” czy „Yesterday”, w rozmowie z Elżbietą Pawełek. Jego najnowszy film „Pani od polskiego” spotkał się z ciepłym przyjęciem.
Radosław Piwowarski o nowym filmie, Annie Przybylskiej: "Zawsze mówiła, iż jestem jej filmowym tatą"
Przez 20 lat nie było Cię na srebrnym ekranie. Masz coś na swoje usprawiedliwienie?
Robiłem seriale dla telewizji. Zaczęło się od tego, iż zadzwonił do mnie producent „Złotopolskich”, iż chciałby ich trochę ocieplić. Po „Janie Serce” powstała opinia, iż moi bohaterowie są ciepli i fajni. Przyszedłem na kilka dni i tak ocieplałem przez 12 lat, aż nakręciłem 330 odcinków. Potem były inne seriale… Ale nie żałuję, bo dawały mi ogromną widownię i popularność. Najlepsi aktorzy chcieli w nich grać i ten czas minął mi jak z bicza strzelił. W międzyczasie kino się zmieniło, pojawił się Pasikowski i kino akcji, pojawiły się komedie romantyczne, ja zaś uchodziłem za mistrza, który już swoje zrobił. Dotarło to do mnie, kiedy moja serialowa ekipa czasem prosiła: „Radek, opowiedz nam, jak kiedyś robiło się filmy”. To skłoniło mnie do napisania książki „Sceny rozbierane” o tym, co dzieje się na planie, za kulisami, w garderobie, bo życie często przerasta kino. Należę do ostatniego pokolenia, które się załapało na film będący sztuką.
[...]
– „Pani od polskiego” jest filmem historycznym z epickim rozmachem, w którym kamera przesuwa się przez Kresy Wschodnie, Rzeszę Niemiecką, Ziemie Odzyskane. Ogląda się wspaniale.
Bardzo ci dziękuję. To jest robota Arka Tomiaka, który zrobił fantastyczne zdjęcia, i scenografa Wojtka Żogały. Tak mi się marzyło, żeby Kresy były złociste. Pan Bóg wiedział, iż robimy film i trzeba nam pomóc. Na 33 dni zdjęciowe mieliśmy 31 dni pogody. Film kończy się w pięknych winnicach nad Renem, więc chciałem, żeby to miało rozmach. Objechaliśmy wszystkie winnice w Polsce i znaleźliśmy bardzo ładną Winnicę Nadwiślańską w Sandomierzu. Polecam, bo teraz jest moda na polskie wina. [...]
– W głównej roli obsadziłeś mało znaną aktorkę Sylwię Skrzypczak-Piękoś. Celowy zabieg?
Nie, Sylwia Skrzypczak-Piękoś, absolwentka Warszawskiej Szkoły Filmowej, po prostu wygrała casting, na który zaprosiliśmy ponad 20 dziewczyn, w tym znane nazwiska. Warunek był taki, iż muszą płynnie mówić po niemiecku. Aby to sprawdzić, sprowadziłem niemieckich aktorów. Sylwia wygrała, bo jest nie tylko bardzo zdolna, ale wzbudza sympatię, kamera ją kocha, a widzowie jej wierzą. Jak zaczęła grać z Niemcami, to oczu nie można było od niej oderwać. Mało tego, okazało się, iż jest też nauczycielką niemieckiego. Chodzi jak nauczycielka, mówi jak nauczycielka… Możliwe, iż udało mi się odkryć kolejną gwiazdę polskiego kina.
– Reżyser jest tyle wart, ile stworzy gwiazd.
Tak, to moje powiedzenie (śmiech). Joanna Pacuła, Kasia Figura, Maria Seweryn, Ania Przybylska, Krystyna Feldman. Ale odkryłem też fajnych chłopaków: Staszka Brudnego, Piotra Siwkiewicza, Roberta Gonerę, można by długo wymieniać… A to się wzięło z mojego domu. Mój ojciec Edward Piwowarski, po szkole Kenara, rzeźbił piękne gołe kobiety, ale niedosłowne, trochę groteskowe. Potem odkryłem, iż te wszystkie gołe baby to była mama. Ojciec całe życie rzeźbił swoją ukochaną żonę Monikę Piwowarską. Odziedziczyłem po nim bystre oko.


– I tak zostałeś ojcem chrzestnym gwiazd.
Ania Przybylska zawsze mówiła, iż jestem jej filmowym tatą. Mieliśmy ze sobą fantastyczne porozumienie. Teraz pojawiła się Sylwia i czuję coś podobnego. Ale czy będzie miała tyle szczęścia jak jej poprzedniczki, tego nie wiem, bo dziś pisze się bardzo mało ról dla kobiet. To już tradycja, iż cała nasza literatura preferuje mężczyzn. Pan Wołodyjowski, pan Wokulski, kobiety pojawiają się dla ozdoby mężczyzn, najczęściej to matki, wdowy, rzadziej kochanki. Nie pamiętam, kto napisał dobrą rolę dla dziewczyny.
– Według Ciebie kobiety są ciekawsze od mężczyzn?
Zdecydowanie. Uważam, iż są lepszą częścią ludzkości. Pewnie się narażę feministkom, ale szczerze mówiąc, kobiety są nieprzewidywalne, nieodgadnione, zaskakujące. Do tego zmienne. Wydaje nam się, iż o nich wszystko wiemy, a nic nie wiemy. Są fascynujące, wredne, kochane, opiekuńcze. Irytujące. Wszystko w jednym. Mało tego, są piękne, choćby jak nie są piękne. Są niekończącym się pięknym filmem.
Za pomoc w realizacji sesji dziękujemy Warszawskiej Szkole Filmowej.
Najnowszy numer magazynu VIVA! z całym wywiadem dostępny w sprzedaży od czwartku - 3 lipca 2025 roku w punktach sprzedaży.
