Błoga ignorancja. O tych, co wolą nie wiedzieć [fragment książki]

krytykapolityczna.pl 12 godzin temu

Pewien mężczyzna żył w jaskini. Nie wiedział, gdzie tak naprawdę przebywa, bo miał nogi przykute do ziemi, a na głowie nosił urządzenie wyświetlające wirtualne obrazy, które nie przedstawiały jego życia. Któregoś dnia nieznana kobieta zdjęła mu z głowy to urządzenie i uwolniła go z łańcuchów. Gdy mężczyzna po raz pierwszy zobaczył, gdzie się znajduje zarówno on sam, jak i wielu innych, był zdruzgotany. Kobieta pocieszyła go najlepiej, jak umiała, i powiedziała, iż jest tam po to, by go zabrać. Przygotowując się do wyjścia, mężczyzna zauważył, iż obok niego siedzi chłopiec. On też miał nogi w okowach, a na głowie takie samo dziwaczne urządzenie. Powodowany litością, mężczyzna zapytał kobietę, czy może zabrać go ze sobą, a ona się zgodziła. Wszyscy troje opuścili jaskinię.

Nie było to łatwe zadanie. Po wyjściu okazało się, iż dla mężczyzny i chłopca na zewnątrz jest za jasno; na początku z trudem mogli otworzyć oczy. Stopniowo, w miarę jak ich wzrok dostosowywał się do światła słonecznego, zaczęli dostrzegać niewyraźne kształty. Choć trudne do opisania, były na swój sposób przyjemne. Kobieta nazwała je Ideami i wyjaśniła, iż „tak naprawdę” istnieją tylko one – wszystko inne jest iluzją. Ani mężczyzna, ani chłopiec nie rozumieli jej słów, ale to również uznali za przyjemne. Kobieta opuściła ich i nie wracała przez kilka lat.

Przed odejściem zwróciła się do mężczyzny z prośbą: „Czy teraz, gdy sam zostałeś uwolniony i żyjesz szczęśliwie w świetle, byłbyś skłonny wrócić do jaskini i wyprowadzić kogoś innego, tak jak ja wyprowadziłam ciebie?”. Mężczyzna zgodził się i powiedział, iż weźmie ze sobą chłopca. Jednak nazajutrz, gdy rozważył, jak trudna była ich podróż, postanowił iść bez niego. Powierzone zadanie mógł wykonać sam, po co więc narażać chłopca na trudy, skoro może w tym czasie cieszyć się światłem słonecznym? Zawołał go i ogłosił dobrą nowinę: „Zostaniesz na miejscu”.

Chłopiec zaczął płakać, najpierw cicho, potem coraz głośniej. Mężczyzna, który uznał tę reakcję za wyraz przywiązania, poczuł wzruszenie, ale rzekł: „Powinieneś pozostać w raju”. Wtedy chłopiec upadł na kolana i uczepił się płaszcza mężczyzny. „Nie, nie, musisz mnie zabrać z powrotem!” – błagał. „Nie mogę tu dłużej żyć, nienawidzę tego miejsca”. Mężczyzna był oszołomiony. „Co jest nie tak?”, spytał, a chłopiec, wciąż zanosząc się od płaczu, zaczął wylewać swoje żale:

„Zawsze mi tu zimno. Światło jest jasne, ale nie daje ciepła. Sprawia, iż moje oczy widzą, ale nie ogrzewa mojego ciała. Jest tak silne, iż wszystkie kolory blakną; Idee są jak wybielone szkielety, jak śmierć. Brak mi cieni, nocnego nieba, gwiazd – choćby jeżeli są iluzją.

Nie mogę spać. W jaskini czasami śniłem w nocy o rzeczach, których nigdy nie widziałem, wyobrażając sobie, iż jestem w nieznanych miejscach i robię coś nieoczekiwanego. Teraz już nie śnię. Wiem zbyt wiele. Znam to, co istnieje, i wiem, iż nic innego nie może być prawdziwe. Czy to nie straszne? Jak można to znieść?

Cały czas jestem smutny. Tęsknię za moimi towarzyszami zabaw, choćby jeżeli byli tylko pikselami na ekranie. Tutaj nikt się nie bawi, nie udaje ani choćby nie żartuje. Bo jaki to miałoby sens? Ty nie kochasz mnie, ja nie kocham ciebie: wiemy o sobie zbyt wiele, by było to możliwe. Chcę wrócić do domu”.

I tak też zrobił.

Arystoteles nauczał, iż „wszystkim ludziom wrodzone jest pragnienie poznania”. Nasze własne doświadczenie uczy nas, iż wszystkim ludziom wrodzone jest również pragnienie niewiedzy, czasami niezwykle silne. Było tak od zawsze, jednak w dziejach ludzkości zdarzają się pewne okresy – i żyjemy w jednym z nich – gdy zaprzeczanie oczywistym prawdom wydaje się zdobywać przewagę, jak gdyby nieznanymi drogami rozprzestrzeniał się jakiś atakujący psychikę bakcyl, a antidotum nagle straciło moc.

Zahipnotyzowane tłumy podążają za prorokami głoszącymi bzdury, irracjonalne plotki skłaniają ludzi do fanatycznych czynów, a myślenie magiczne wypiera zdrowy rozsądek i wiedzę. Zawsze można znaleźć bezpośrednie przyczyny takiego wzrostu oporu wobec prawdy – mogą to być jakieś wydarzenia historyczne, zmiany społeczne bądź nowe prądy intelektualne i idee religijne, które obiecują „urlop od rzeczywistości”. Jednak źródło leży głębiej, w nas samych i w samym świecie, który nie zważa na nasze życzenia.

Każde z nas jest w stanie podać powody, dla których my sami i inni ludzie unikamy wiedzy o konkretnych rzeczach. Wiele z tych powodów można uznać za całkowicie racjonalne. W przypadku trapezistki cyrkowej nierozsądne byłoby analizowanie tabel przeżywalności dla osób z jej profesji na moment przed występem. Młody poeta może śmiało zrezygnować z pytania starszej poetki o opinię na temat jego wierszy.

Nawet jeżeli kusi nas, by zapytać: „czy mnie kochasz?”, nim wypowiemy to pytanie na głos, powinniśmy przepuścić je przez kilka punktów kontrolnych. Gdybyśmy zawsze wiedzieli, co sądzą o nas inni ludzie (wyobraźmy sobie, iż każdy ma na czole mały ledowy ekran ujawniający wszelkie myśli), nie tylko czulibyśmy się w ich obecności skrępowani – byłoby nam również trudno osiągnąć jakiekolwiek niezależne poczucie siebie, wolne od cudzych opinii. choćby samoświadomość, będąca początkiem mądrości, zależy od opierania się przynajmniej tego rodzaju wiedzy o świecie.

*

Fragment książki Błoga ignorancja. O tych, co wolą nie wiedzieć Marka Lilli, przełożył Andrzej Wojtasik.

**

Mark Lilla – amerykański historyk idei, filozof polityki i eseista, profesor na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku. Autor licznych książek, m.in. Bezsilny Bóg. Religia, polityka i nowoczesny Zachód, czy Koniec liberalizmu, jaki znamy. Requiem dla polityki tożsamości. Publikował na łamach takich tytułów jak „The New York Review of Books”, „The New Republic” czy „The New York Times”.

Idź do oryginalnego materiału