Blizna – recenzja serialu. Po co to komu?

popkulturowcy.pl 3 godzin temu

Juan Gómez-Jurado jest jednym z najpoczytniejszych współczesnych hiszpańskich autorów. Nic więc dziwnego, iż ekranizacji jego powieści podejmują się coraz to kolejni twórcy. Niedawno na Canal+ Online zawitała najnowsza adaptacja jego twórczości, Blizna.

Blizna to opowieść z serii Reina Roja. Czerwona Królowa. Jednak w przeciwieństwie do trylogii o Antonii Scott jest to samodzielna powieść, po prostu osadzona w tym uniwersum i pozwalająca je lepiej zrozumieć.

Simon mógłby być szczęściarzem; jest młody, inteligentny i na skraju zostania miliarderem, jeżeli uda mu się sprzedać napisany przez siebie przełomowy algorytm gigantycznej korporacji. A jednak czuje się samotny. Jego sukces życiowy stoi w sprzeczności z wyraźnym brakiem umiejętności społecznych. Pewnego dnia, mimo obaw, zakłada konto w aplikacji randkowej. Z niewinnością i zapałem nastolatka zakochuje się bez pamięci w Irinie, młodej Ukraince. Pomimo tysięcy kilometrów, które ich dzielą, ona postanawia opuścić swój kraj i przyjechać do Hiszpanii.

Jednak tajemnicza Irina, z enigmatyczną blizną na policzku, skrywa mroczny sekret i dąży do jednego celu: zemsty. Namiętna historia miłosna, która zaczęła się od sieci kłamstw, ostatecznie zmieni losy jej dwóch bohaterów.

– opis serialu.

Źródło: kadr z serialu

Osobiście jestem wielką fanką twórczości Gómeza-Jurado. Próbowałam też obejrzeć serial Reina Roja, który jest dostępny na Amazon Prime, jednak czegoś mu brakowało. Z tym większą więc euforią przyjęłam informację, iż adaptacją Blizny zajmą się twórcy Domu z Papieru, a za całość jest odpowiedzialna inna platforma. Niestety – mamy tu powtórkę z rozrywki. Naprawdę świetna powieść została sprowadzona do nieinteresującego tasiemca.

Ogólnie jeżeli chodzi o wierność książce, to jest całkiem dobrze. Wydarzenia następują po kolei, nie ma wielkich modyfikacji. Brakuje mi jednak tej atmosfery i klimatu, który tak misternie tworzył Jurado. Od książek dosłownie nie da się oderwać i z wypiekami na twarzy czeka się na rozwój wydarzeń. W serialu tego w ogóle nie ma. Jedyne, na co czekałam, to koniec odcinka, żeby już móc włączyć coś innego. W ogóle nie chciało mi się wracać do seansu i musiałam się zmuszać, żeby włączyć kolejny odcinek.

Źródło: kadr z serialu

W Bliźnie przewija się motyw rosyjskiej mafii, od której tak naprawdę zaczęła się historia Iriny. Widząc w obsadzie Macieja Stuhra, byłam pewna, iż zagra on jej przedstawiciela. Ku mojemu zaskoczeniu, wcielił się on w rolę Sandersa. Przyznaję – nie pamiętam, skąd pochodził on w książce, jednak na pewno nie z Polski ani choćby z tej części Europy. Ta postać miała być genialnym biznesmenem i naukowcem. Taki Steve Jobs. Mimo usilnych starań Stuhr niestety nie podołał. Muszę go jednak usprawiedliwić – granie w obcym języku nie jest proste. Nie wiem wprawdzie, jaki jest stosunek Stuhra do hiszpańskiego, zakładam jednak, iż bliżej mu do angielskiego. I to widać. Brakuje mu luzu, naturalności. I jasne – w serialu hiszpański też nie jest jego językiem ojczystym. Twórcy mogli jednak pójść w angielski albo w tłumacza na miejscu. Pozwoliłoby to aktorowi na pełną ekspresję i pokazanie talentu zamiast skupiania się na poprawnej wymowie.

Pozostali aktorzy, tak jak cały serial, nie zapadają w pamięć. W ogóle. Chciałabym coś więcej napisać, ale oni po prostu są. Byliby genialnymi statystami, jednak chyba nie do końca o to chodziło.

Źródło: kadr z serialu

Może jestem za surowa – miałam wysokie oczekiwania, chociaż nie aż takie, jak po zobaczeniu, jakiego gniota zrobiono z Reiny Rochy. Utwierdzam się jednak w przekonaniu, iż Hiszpanie powinni skupić się produkcjach oryginalnych, które im wychodzą naprawdę dobrze, zamiast na adaptacjach. Nie potrafią po prostu oddać atmosfery tekstu źródłowego.

Blizna to serial, który włączyłabym jedynie po to, żeby coś grało w tle, a nie chcę włączać paradokumentu. Mam nadzieję, iż nie dojdzie do kolejnych ekranizacji twórczości Gómeza-Jurado, bo zwyczajnie robią mu antyreklamę.


Źródło obrazka wyróżniającego: materiały promocyjne
Idź do oryginalnego materiału