Beata Zdziarska Kamienica pełna cudów - recenzja książki

domowyklimacik.pl 3 dni temu

Witajcie




Zazwyczaj zanim zacznę czytać jakąś książkę, a wcześniej już coś o niej słyszałam, robię sobie wyobrażenie na jej temat. Później porównuję do tego czy spełniła te wyobrażenia czy nie. Tym razem nie spodziewałam się prawie niczego.

Panią Beatę poznałam na jednym z naszych spotkań autorskich w naszej bibliotece. Przeczytałam Dolinę Tajemnic, która skradła moje serce i jak tylko dowiedziałam się, iż autorka pisze nową książkę wiedziałam, iż muszę ją przeczytać.

Premiera na początku listopada. Jednak taka lektura jest idealna przed świętami, dlatego wspaniale sobie zaplanowałam czas by przeczytać ją dokładnie kilka dni przed Wigilią.




Beata Zdziarska Kamienica pełna cudów - recenzja książki



Stara kamienica w samym środku Sopotu, która widzi i zbiera wspomnienia. Kolekcjonuje wydarzenia, ale też emocje swoich lokatorów. Obserwuje i jednocześnie kibicuje temu co się wydarza, a dzieje się bardzo dużo. W powietrzu czuć mroźne powietrze, codziennie sypie śnieg, a wszyscy lokatorowie robią co w ich mocy by dotrwać do świąt.


Beata Zdziarska Kamienica pełna cudów - recenzja książki


Beata Zdziarska Kamienica pełna cudów - recenzja książki



Poznajemy tutaj kilka osób, każda ze swoim bagażem zarówno doświadczeń jak i obecnych rozterek. Pani Beata pokazuje nam życie z różnej perspektywy. Matki, która tęskni za swoim synem; matki, która urodziła chorą córkę, ale nie podołała wychowaniu i oddała ją do ośrodka. Jest też matka alkoholiczka, która jest ciężarem dla swojej córki lekarki. Magda ma swoje problemy, a ciągle jeszcze musi się martwić o matkę. Poznajemy emocje ze strony rozwodnika. Mężczyzny, który został porzucony przez żonę. Mamy też tutaj młodą studentkę, która codziennie walczy z widokiem kłócących się rodziców.

Nic w tych relacjach nie jest wybielone,autorka przedstawiła życie takie jakim jest, a nie takim jakie chcielibyśmy by było. Opisane tutaj postaci są namacalne, wyraźne i mogłyby być naszym sąsiadem i sąsiadką. Ze swoimi rozterkami, emocjami, problemami, bólem po stracie.





Czytając Kamienicę pełną cudów przyjęłam wszystko takie jakie jest, nie szukałam na siłę tego co chciałam otrzymać, po prostu z każdą stroną poznawałam tych ludzi i byłam z nimi w ich cierpieniach. Pomyślałam sobie, iż tak jak oni tak każdy z nas ma swoje bagaże doświadczeń na co dzień. Nie nam oceniać kto ma gorzej, każdy przeżywa swoje problemy w swoim wnętrzu i radzi sobie z nimi na swój sposób. Dla jednego to co dla innych jest końcem świata, dla niego nie jest niczym ważnym.

Wydawałoby się, iż takie rzucone w pośpiechu "dzień dobry" na schodach jest niczym ważnym, a jednak czasem dodaje otuchy. Sąsiedzi nie znają się dobrze, jednak takie kilka słów wypowiedzianych w przejściu czasem dodaje sił, bo przecież tworzą w tym dużym domu jedną wielką wspólnotę, rodzinę po sąsiedzku.

W okolicy świąt wszystko wydaje się nieco inne, trochę magiczne. Nawet jeżeli czegoś nie zrobimy, bo to jest w niezgodzie z nami, święta i tak się odbędą. Pomimo tego, iż nie będzie choinki, nawet jeżeli ta upragniona osoba nie zadzwoni, bo już jej nie ma w naszym życiu.

Czas przemyśleń, czas refleksji, ale też czas oczekiwania na to lepsze co może się zdarzyć, jeżeli w naszym życiu nie jest dobrze teraz. Natomiast jeżeli jest, to nadzieja na to, iż tak pozostanie jak najdłużej.

Książka płynęła ze mną codziennie przez kilka dni i czuję, lekki smutek, bo już się kończyła. Polubiłam tych lokatorów kamienicy w Sopocie, choćby jeżeli nie ze wszystkimi ich decyzjami się zgadzałam. Po prostu się z nimi zżyłam. Lektura, którą przyjemnie, lekko się czyta, do tego jej zdobienia i całe wydanie dodaje uroku. Dla mnie była to cudowna przygoda idealna na ten przedświąteczny czas.



Polecam 🥰🎄🎄🎄❄️❄️❄️





#zakupwłasny






Idź do oryginalnego materiału