Barbara, babcia mojego męża, to osoba, która zawsze stawia na swoim. Niezależnie od sytuacji, wymaga, by wszyscy wokół niej postępowali zgodnie z jej zasadami. Każdy, kto nie podporządkuje się jej woli, jest po prostu ignorowany.
Od samego początku nie zyskałam jej sympatii. Krytykowała mój sposób ubierania się, nie podobało jej się, iż mam własne zdanie na różne tematy, ani to, iż praca jest dla mnie bardzo ważna. Już na samym początku wyraziła swoje niezadowolenie, mówiąc, iż nie chce, bym była blisko jej ukochanego wnuka. Mój mąż jednak zlekceważył jej opinię. Wzięliśmy ślub i zamieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu.
Pewnego dnia, podczas rozmowy, mąż wspomniał o swojej babci.
– Moja babcia nie czuje się najlepiej, – powiedział. – Dlatego mama zabrała ją do siebie, by się nią opiekować.
Zaoferowałam mu współczucie, bo wiedziałam, iż mimo trudnego charakteru, bardzo ją kocha.
Kilka dni później mąż ponownie wrócił do tematu babci.
– Moja mama powiedziała mi, iż babcia chce mi przekazać swoje mieszkanie w spadku. Ale jest jedno „ale” – musimy się rozwieść.
Na początku myślałam, iż to żart.
– To nie jest żart, – odpowiedział spokojnie.
– I chcesz to przyjąć? – zapytałam.
– Tak, ale wszystko będzie tylko formalnością. Złożymy pozew o rozwód, dostaniemy dokumenty, a babcia przekaże mi mieszkanie. Po jej śmierci będziemy mogli się tam przeprowadzić. A gdy wszystko się uspokoi, pobierzemy się ponownie.
To było dla mnie absolutnie nieakceptowalne. Uznałam to za coś absurdalnego i nie byłam gotowa brać udziału w takim oszustwie. Odpowiedziałam mu szczerze:
– jeżeli zdecydujemy się na rozwód, to na zawsze. Bez żadnych udawanych sytuacji.
Od tamtej pory nie rozmawiamy. Teraz zastanawiam się, co on zrobi w tej sytuacji.