Agatha Christie to niekwestionowana królowa kryminału. Nic więc dziwnego, iż na podstawie jej powieści powstało mnóstwo adaptacji filmowych, serialowych i growych. Teraz do tego grona dołączyła zaś przygodówka Agatha Christie: Śmierć na Nilu.
Śmierć na Nilu to gra przygodowo-detektywistyczna będąca nową odsłoną słynnej powieści Agathy Christie. W historii, której akcja rozgrywa się w latach 70., wcielasz się w detektywów Herkulesa Poirota i Jane Royce, rozwiązujących dwie powiązane sprawy. Przeżyj podróż pełną intryg i niespodzianek.
– opis wydawcy
Źródło: kadr z gry (Steam)Gracz ogląda akcję z perspektywy trzeciej osoby. Agatha Christie: Śmierć na Nilu podzielona jest na rozdziały, gdzie bohaterami są naprzemiennie Herkules Poirot i Jane Royce. Oboje poznają się w samouczku, jednak później ich drogi się rozchodzą, a każdy bohater prowadzi oddzielne śledztwo. Twórcy zdecydowali się przenieść akcję z lat 30., oryginalnie występujących w książkach autorki, do lat 70., pełnych krzykliwych kolorów i dźwięków.
Sama w sobie fabuła jest ciekawa. Odbiega miejscami od książkowego pierwowzoru, aby urozmaicić rozgrywkę, jednak w ogólnym rozrachunku stara się go trzymać. Zwłaszcza część z Poirotem nie budzi większych zaskoczeń. Ta natomiast, w której wcielamy się w Jane, jest całkowitą nowością. W finale jednak oboje docierają do tego samego miejsca, by wspólnie stawić czoła intrydze. Dla fanów książki całość historii może wydać się zbyt oczywista i miałka, aczkolwiek moim zdaniem nie jest tak źle.
Źródło: kadr z gry (Steam)To, co jest za to złe, to grafika. Agatha Christie: Śmierć na Nilu nie wygląda jak stworzona w ciągu ostatnich 5 czy choćby 10 lat. Postacie mają po trzy miny, bardzo zresztą do siebie podobne i dość karykaturalne. Wszystko jest kwadratowe i kanciaste. Przypomina mi trochę The Sims 1, które w swoich czasach było perełką, ale teraz trudno już na nie patrzeć. Być może taki był zamysł, żeby lepiej wczuć się w klimat lat 70., ale no – nie wyszło najlepiej.
Agatha Christie: Śmierć na Nilu ma również, stety niestety, bardzo bogate udźwiękowienie. Osobiście zmniejszyłam je do minimum, bo mnie niemożliwie denerwowało i rozpraszało. Same głosy bohaterów zrobione są dobrze, mają jakieś swoje maniery i charakter. Niemniej muzyka drażni uszy.
Podczas eksplorowania świata przedstawionego gracze mają możliwość wejścia w mapę myśli, która jest dość mało intuicyjna. Może nie tyle skomplikowana, co trzeba się sporo przez nią przeklikiwać i nie zawsze jest to w pełni logiczne. Fajnie, iż na podstawie dostępnych wskazówek gracz może sam wyciągnąć wniosek, jednak często dostępne do wyboru opcje są dość oczywiste lub też odwrotnie – bezsensowne. Dodatkowo istnieje tak jakby książka adresowa, gdzie można uzupełnić dane o każdej poznanej osobie – jak się nazywa, jakie są jej powiązania z innymi, sekrety itp. Nie ma to natomiast zastosowania w żadnej części gry i, szczerze mówiąc, dobrze – bo to nudne i żmudne zadanie.
Źródło: kadr z gry (Steam)Z pozytywów – w grze jest bardzo dużo minigier i zagadek, które urozmaicają znaną fabułę. Nie są jakieś bardzo trudne, ale część z nich wymaga chwili zastanowienia i użycia logiki. Można też chodzić i poznawać świat, a w trakcie zbierać złote wąsy. Nie ma tu wprawdzie jakiegoś olbrzymiego pola do spacerów – świat jest naprawdę mały i ograniczony – ale za to dzięki temu łatwiej da się go wycisnąć do maksimum.
Trudno jest zrobić dobrą adaptację grową książki. Nie jest to niemożliwe, jak pokazuje chociażby przykład Wiedźmina, ale wymaga to bardzo dużo pomysłowości. Tutaj jakby autorom jej zabrakło. Ciągle odnosiłam wrażenie, iż chcieli jak najszybciej tę grę wypchnąć, by zarobić trochę na niegasnącej popularności Christie.
Agatha Christie: Śmierć na Nilu to gra przyjemna, aczkolwiek jakościowo średnia. Nie jest ona niczym wybitnym czy specjalnie angażującym, ale za to całkiem dobrym zapychaczem czasu. Nie wciąga tak, żeby myśleć jedynie o powrocie do rozgrywki. Fani zagadek mogą być trochę zawiedzeni, jednak ci, którzy szukają po prostu jakiejś rozrywki po pracy, powinni być dość zadowoleni.






