Nowe filmy i seriale z Piotrem Adamczykiem
Powiedzieć, iż Piotr Adamczyk nie narzeka na brak nowych propozycji zawodowych, to jak nic nie powiedzieć. Tylko w ciągu ostatnich kilku lat aktor zagrał w kilkunastu - i to bardzo głośnych - produkcjach, z superbohaterskim hollywoodzkim hitem Marvela -"Hawkeye" - włącznie.
W samym 2024 roku Adamczyk zagrał między innymi w serialach "Idź przodem, bracie", "Prosta sprawa" i "Zakładnicy". Fani z całej Polski najbardziej czekali na film, który niedawno pojawił się w kinach. Chodzi oczywiście o "Listy do M. Pożegnania i powroty", czyli już szóstą część uwielbianego cyklu.Reklama
Piotr Adamczyk w "Listach do M. Pożegnania i powroty"
Adamczyk w cyklu "Listy do M." od lat wciela się w Szczepana Lisieckiego, męża Kariny, granej przez Agnieszkę Dygant. Po premierze szóstej części, która miała miejsce w listopadzie, udzielił wywiadu serwisowi Co Za Tydzień, w którym opowiedział, jakie uczucia mu towarzyszą.
"To był dla nas aktorów tak naprawdę pierwszy moment zetknięcia się z efektem naszej pracy. (...) Powiem szczerze, iż jestem też miło zaskoczony tym, iż na przykład te momenty w scenariuszu, które czytałem i mnie wzruszały, jeszcze bardziej wzruszają, kiedy jest to zrealizowane. Więc działały od razu już na etapie scenariusza, skoro tak łapały za serce. (...) Teraz już mogę powiedzieć na pewno i uczciwie zaprosić państwa, którzy cenią sobie te serie i tęsknią za świątecznym nastrojem do kina, bo naprawdę ten film robi wrażenie" - ogłosił Piotr.
To jednak nie wszystko. Aktor ma wielkie powody do dumy i satysfakcji z całkiem innego powodu.
Piotr Adamczyk o wielkim wzruszeniu
Dla każdego aktora wielkim powodem do dumy i wzruszenia jest otrzymanie roli przełomowej. Takiej, która nie tylko wywołuje emocje i porusza widzów, ale też która w jakiś sposób wyróżnia się na tle całej branży filmowej. A seria "Listów do M." z pewnością jest taką produkcją.
W Polsce nie powstało zbyt wiele cykli filmowych, które miałyby aż sześć części - i przy których widownia czekałaby na każdą kolejną z podobną ekscytacją i niecierpliwością. choćby film "Sami swoi" miał tylko trzy kontynuacje, z których ostatnia - "Sami swoi. Początek" z 2024 roku zebrała dość mieszane opinie. A w kategorii komedii świątecznych "Listy do M." można porównać tylko do "Kevina samego w domu".
"Jeżeli chodzi o świąteczne komedie, to być może choćby ewenement światowy, bo też nie znam jakichś innych, 'Kevin Sam w domu' miał trzy części, no to przebiliśmy go już" - zauważa z dumą Adamczyk.
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też:
Ich miłości kibicowała cała Polska. Tylko jedna osoba była przeciw
Karolina Szymczak dziękuje Adamczykowi za 8 wspólnych lat
Adamczyk próbuje swoich sił w Hollywood