... a Zombie Zombie Zombie. Recenzja: DCeased. Wojna Nieumarłych Bogów

itomigra.blogspot.com 12 godzin temu

... a Zombie Zombie Zombie. Recenzja: DCeased. Wojna Nieumarłych Bogów

Rozprężenie na koniec roku szkolnego, wakacyjna pogoda i zaangażowanie w plany urlopowe nie sprzyjają ciężkim i mrocznym lekturom. My się jednak nie poddajemy! Tym bardziej iż do kolekcji wpadła perełka, o której już dzisiaj możecie sobie poczytać. Zapraszamy do lektury!

Informacje/Pierwsze Wrażenia:


DCeased: Wojna Nieumarłych Bogów
to tomik kończący miniserię o zombiakach w Uniwersum DC. O tym jak równanie antyżycia wpłynęło losy bohaterów, mieliśmy okazję poczytać w zeszycie o Martwej Planecie. Wypchany pomysłami komiks bardzo nam się spodobał. Czy finał błyśnie czymś nowym?


Swój pomysł na scenariusz kontynuuje Tom Taylor, czyli pan, który zachwycił nas swoją wersją historii o Nightwingu. Do zilustrowania owej wizji zatrudnił Trevora Hairsine'a. Jego pracę znamy z poprzednich tomów i przygód między innymi grupy X-man. Album ukazał się w Polsce za sprawą wydawnictwa Egmont i klubu Świat Komiksu.

Zarys fabularny:


"To, co zaczęło się jako bitwa o Ziemię, zmieniło się w wojnę o losy galaktyki! Pojawienie się nieumarłego Darkseida przygotowało grunt pod najbardziej niszczycielski konflikt, z jakim mieli do czynienia Batman, Superman i Wonder Woman nowego pokolenia. Gdy równanie antyżycia rozprzestrzenia się po kosmosie, mieszkańcy Ziemi muszą przygotować się na nadchodzącą Apokalipsę. W obliczu niemożliwych do pokonania przeciwności losu i wszechpotężnego siewcy chaosu, ich jedyną szansą na ocalenie jest najpotężniejszy z bohaterów... Jednak jego pomoc, a choćby samo odnalezienie, będzie sporo kosztować..."

Wrażenia:


To było nieuniknione. jeżeli ostatnio stawką była cała Ziemia, czas by zło zagrało va banque. Na celownik bierzemy zatem kosmos i wszelkie istnienie. Poważniej nie będzie. Groźniej już się nie da. Zmutowane coś, co wyrosło na równaniu antyżycia, przekracza choćby złolstwo samego nieumarłego Darkside'a. Dajecie wiarę? Superbohaterowie nigdy nie mierzyli się z czymś tak niebezpiecznym...


... i to trzeba przyznać. Komiks jest pełen krwi- tej świeżej, ale i tej zaschniętej. W końcu w świecie pełnym zombie inne rozwiązania są po prostu zjadane. Przemoc wiedzie pierwsze skrzypce- i choć założyć można, iż akcja będzie ciągła- nie atakuje nas takim wściekłymi palpitacjami, jak można się spodziewać. Tytułowa wojna dotyczy niby bogów, ale ci muszą się przemieszczać, przemyśleć i... zebrać siły do działania (absurd sam w sobie, nie?). Znalazł się więc czas na rozkminy, dialogi, zbieranie i rozkładanie pionków, zbliżających nas do ostatecznego starcia. Czy bolało mnie to jako czytelnika? Ani trochę. Powiem więcej- podoba mi się zastosowane rozwiązanie. Dzięki temu- zamiast bezmózgowej napierdzielanki- faktycznie mamy chwilę, by wysłuchać lęków i powątpiewań bohaterów, którzy przetrwali. Idealny balans między bijatyką, a pchaniem fabuły do przodu. Znalazły się choćby okazję na twisty, dające fun z całej lektury. Muszę przyznać, iż zagranie z Chochlikiem i Alfredem totalnie wcisnęły mnie w fotel.


Dla czystej przyjemności- polecam! Finał zdaje egzamin. choćby jeżeli nie jestem super zwolennikiem kosmicznych stawek i sił totalnie wykraczającą poza skalę poznawania (bijącą na głowę bogów i Supermana) to bawiłem się niesamowicie. Zresztą nie tylko fabularnie komiks jest dobry (choć przyznaję, iż warto znać poprzednie części), grafiki- często pięknie i mroczne- przyprawiają historię i radują oczy! Zresztą... kto by nie chciał zobaczyć śnieżnobiałego Batmana...

T.
Przydatne linki:
znajdziecie nas na Instagramie
TUTAJ dołączycie do nas na Facebooku
TUTAJ złapiecie własny egzemplarz
Idź do oryginalnego materiału