Oda do oceanu.
W minionej dekadzie głośno zrobiło się o scenie klubowej elektroniki w kanadyjskim Vancouver. Pojawiło się bowiem w tamtym czasie kilka nowych wytwórni płytowych, które zaproponowały świeże spojrzenie na techno i house. Najpierw usłyszeliśmy o 1080p, a potem pojawiły się Pacific Rhythm, Proibito, Rhythm Section i Mood Hut. Mimo, iż każda z tych tłoczni serwowała nieco inną muzykę, było coś, co łączyło wydawane przezeń płyty: ciepłe i łagodne brzmienie, przebojowa melodyka, pozytywna energia. Być może sprawiała to bliskość Pacyfiku – oto teraz do jego kojącego wpływu przyznaje się bowiem młody producent z Vancouver – Ryan Chan, działający pod szyldem 747.
Zadebiutował w 2015 roku i początkowo wykorzystywał swą fascynację muzyką z Detroit i Berlina do tworzenia zgrabnego tech-house’u. Nowe otwarcie w jego twórczości przyniosły wydane dwa lata później przez jego firmę Aquaregia dwie EP-ki: „Ammonite” i „Aurora Centralis”. Młody producent z jednej strony sięgnął wtedy po trance’owe arpeggia, a z drugiej – nasycił swe nagrania dźwiękami syntezatora TB-303. Tak zabrzmiał też jego debiutancki album z 2019 roku – „The Gate Of Life”. To sprawiło, iż trafił do czołówki twórców acid techno, odwołujących się do klasyki gatunku z początku lat 90.
Kolejny zwrot w muzyce Chana wyznacza wydany właśnie jego drugi album. Tym razem sięga on po synkopowane breaki rodem z brytyjskiego jungle, stanowiące podstawę ośmiu z dziewięciu nagrań na „Pacific Spirit”. Te szybkie i połamane rytmy uzupełnia jednak nastrojowa i przestrzenna elektronika. Przede wszystkim są to acidowe loopy o melodyjnym tonie („Second Narrows”), ale też trance’owe arpeggia („Lost Lagoon”), strzeliste akordy („Sea To Sky”) i ambientowe tła („Pacific Spirit”). W rezultacie powstaje urokliwa muzyka, łącząca taneczną energię z nieuchwytną nostalgią („Coquihalla”).
Ryan Chan nie udaje, iż wymyśla na swym albumie coś nowatorskiego. Kanadyjski producent świadomie czerpie inspirację z muzyki sprzed trzech dekad. Z podziwu godną zręcznością żongluje charakterystycznymi elementami jungle’u, trance’u i ambientu, podrasowując to wszystko na acidową modłę. Chcąc nie chcąc „Pacific Spirit” wpisuje się w coraz mocniej zauważalny revival klasycznego drum and bassu, układając się przy tym w godzinny zestaw, którego słucha się po prostu z wielką przyjemnością. Niby już to wszystko kiedyś było, ale i tak płyta robi bardzo pozytywne wrażenie.
Aquaregia 2025
www.facebook.com/AquaregiaRec
www.facebook.com/team747