Życie z teściową: Czy zrozumienie jest możliwe?

twojacena.pl 6 dni temu

**Dziennik, 15 czerwca**

Mój mąż, Łukasz, od pół roku mieszka z „chorą” matką i nie zamierza wrócić do naszego domu. Oskarża mnie, iż go nie rozumiem i nie wspieram w tej trudnej sytuacji.

Łukasz od sześciu miesięcy przebywa u swojej matki, która ciągle gra przed nim komedię z niedomaganiem. Wcześniej zdarzało się, iż zostawał u niej na dwa, trzy tygodnie, ale teraz to już przegięcie. A do tego jeszcze ma pretensje, iż nie potrafię go zrozumieć.

Jak mam pomagać teściowej, która celowo niszczy nasze małżeństwo, przywiązując syna do siebie udawaną słabością? Już raz mieszkałam z tą kobietą – nigdy więcej.

Jego matka nigdy nie zaakceptowała naszej decyzji o ślubie. choćby nie kryła niezadowolenia, choć starała się udawać miłą, by Łukasz myślał, iż jest idealną matką. Jednak za plecami robiła wszystko, żeby mnie podpuścić. Nie dałam się sprowokować, bo i tak widywałyśmy się rzadko. Mieliśmy swoje mieszkanie, w którym zamieszkaliśmy po ślubie, co oczywiście też jej się nie podobało. Trudno kontrolować życie syna, gdy ten wyprowadza się od matki, prawda?

Wtedy wpadła na inny pomysł – udawać chorą. Łukasz, który nigdy nie miał do czynienia z takimi manipulacjami, dał się wciągnąć. „Biedna staruszka” nagle miała całą listę dolegliwości: skoki ciśnienia, bóle w klatce, kręgosłup, kolana, a choćby omdlenia. Przyznam, iż początkowo myślałam, iż to przez stres – przecież jej ukochany synek zostawił ją dla obcej kobiety.

Kiedy pierwszy raz „zachorowała”, a Łukasz został u niej na tydzień, pojechałam pomóc. Pierwszego dnia grała znakomicie. Ale już drugiego zauważyłam, iż wszystkie objawy magicznie znikają, gdy tylko Łukasz wychodzi z domu. Wraca – ona znowu ledwo zipie. Powiedziałam mu o tym, ale oczywiście nie uwierzył. Spakowałam się i wróciłam do domu.

Po kilku dniach Łukasz wrócił, mówiąc, iż matce już lepiej. Pewnie tak się ucieszyła, iż w końcu odjechałam. Niestety, po paru tygodniach znowu zaczęła swoją sztukę, a mąż znów się do niej wprowadził. Drażniło mnie to, bo za każdym razem, gdy próbowałam zasugerować wezwanie lekarza, nagle „wracała do zdrowia”.

Teraz trwa to już pół roku. Początkowo miał uzasadniony powód – teściowa przeszła operację kolana po upadku sprzed dwóch lat. Przez tydzień rzeczywiście potrzebowała pomocy, więc nie protestowałam. Ale potem zaczęła udawać, iż wciąż nie może chodzić, choć lekarze zapewniali, iż wszystko jest w porządku. Łukasz wierzy w jej opowieści o upadkach, gdy tylko wychodzi do pracy.

W końcu postawiłam sprawę jasno – albo wraca do domu, albo biorę rozwód. Teraz mówi, iż go nie kocham, bo nie rozumiem, jak ważna jest opieka nad matką. Wszyscy znajomi pytają, na co jeszcze czekam. Chyba wreszcie zrozumiałam, iż Łukasz nigdy nie wybierze mnie, gdy jego matka gra tę rolę. Rozsądek przegrał.

**Lekcja?** Miłość czasem wymaga poświęceń, ale nie kosztem własnego życia. jeżeli ktoś wybiera iluzję zamiast rzeczywistości, prędzej czy później trzeba iść dalej – bez niego.

Idź do oryginalnego materiału