«Życie po rozwodzie: historia byłej synowej oczami teściowej»

twojacena.pl 2 tygodni temu

„To wcale nie jest matka”: Świetlana Mikołajewna o życiu byłej synowej po rozwodzie

Świetlana Mikołajewna z Poznania nie może pogodzić się z tym, jak potoczyły się losy jej syna i byłej żony. To, kim stała się Lila po rozwodzie, teściowa nazywa wyłącznie „bezmyślną lekkomyślnością”.

— Syn zostawił Lilę z dzieckiem, tak, nie usprawiedliwiam go. Chociaż serce matki, chcesz nie chcesz, zawsze będzie bolało za nim. Ożenił się szybko, ze swoją pierwszą miłością — z Martą, z którą jeszcze na studiach się spotykał. Wtedy, gdy był w wojsku, ona wyszła za jego kolegę. A teraz rozwiodła się, syn wpadł na nią w markecie — i zaczęło się od nowa. Mają już wspólnego synka. U niego niby wszystko dobrze.

Lilę poznał po wojsku. Pracowali razem. gwałtownie się pobrali, urodziła się Zosia. Na początku wydawało się — rodzina mocna. Ale potem, jak widać, stara miłość wzięła górę.

Rozwód przeszedł spokojnie, bez awantur. Syn wyszedł, zostawiając byłej żonie mieszkanie, meble, wszystko. Zabrał tylko swoje rzeczy. Lila zachowała się godnie, nie utrudniała ani ojcu, ani babci kontaktu z Zosią.

— Ale to, co robi po rozwodzie, to już rozumem nie objąć — kręci głową Świetlana Mikołajewna.

Sąsiadki oczywiście od razu się zainteresowały:
— No co, pije? Imprezuje? Facetów prowadza?
— Nie — marszczy się Świetlana Mikołajewna. — Nie pije, i nie z tych, co za mężczyznami latają. Ale zachowuje się, jakby miała w życiu same piękne chwile. Zawsze uśmiechnięta, ciągle z kimś się spotyka, to na działkę, to na piknik, to na wycieczkę, to u niej goście. Jakby nie ona została po rozwodzie z dzieckiem, tylko on!

Lila zabiera Zosię wszędzie. Mówi, iż świeże powietrze jest zdrowe, iż dziewczynce potrzebne towarzystwo, iż koleżanki też mają dzieci. A Świetlanie Mikołajewnej to nie pasuje:
— Kto wie, kto jeszcze bywa na tych piknikach? Faceci? Rozwódki? Alkohol? Papierosy? Dziecko to wszystko widzi, słyszy. Co to za wychowanie?

Kobieta jest pewna — z wnuczką byłoby jej lepiej:
— U mnie jadłaby domową zupę i chodziła do teatru. A nie włóczyłaby się po znajomych.

Świetlana Mikołajewna próbowała wpłynąć na syna, żeby porozmawiał z byłą żoną:
— Powiedz jej, żeby wprowadziła jakieś zasady. Zosia to też twoja córka. Masz nową rodzinę — dobrze. Ale córka nie powinna dorastać w takim cyrku.

Syn tylko wzruszył ramionami:
— Mamo, nie mam prawa się wtrącać. To ja zrujnowałem rodzinę. Ona sama wie, jak żyć.

Płaci alimenty, widuje się z córką, gdy Lila sama przywozi ją do babci. Do ich domu była synowa Świetlany Mikołajewnej od dawna nie wpuszcza:
— Zawsze jakieś sprawy, zawsze nie ma czasu. Jestem, mówi, zajęta. A ja jestem pewna, iż boi się, iż powiem jej prawdę w oczy. Może nowego faceta znalazła? A nagle on Zosię krzywdzi?

Ostatnio Lila powiedziała wprost przez telefon:
— jeżeli będziecie dalej wtrącać się w moje życie, to Zosi do was wozić nie będę. Będziecie się widywać raz w miesiącu w parku. I w ogóle, bądźcie wdzięczni, iż nie utrudniam kontaktów. Inna na moim miejscu dawno by wszystkich posłała, po tym jak wasz syn mnie zdradził i odszedł do innej. A ja dla córki się powstrzymuję.

Świetlana Mikołajewna jest oburzona:
— Wyobraźcie sobie, jeszcze ma do mnie pretensje. Ja się dla wnuczki poświęcam, a ona mnie za winną stawia!

— Co ja mam teraz robić? — skarży się kobieta koleżankom. — Czy naprawdę nie można nic powiedzieć, gdy coś mi się nie podoba? Czy ja już dla nikogo nie jestem? Może pogadać z jej matką? Z tą dawną swatką? Niech przemówi córce do rozumu. Nie po to syna wychowałam, żeby teraz patrzeć, jak moja wnuczka rośnie w takiej lekkomyślności.

Co wy na to, dziewczyny? Mam rację, iż się martwię? Czy naprawdę powinnam się odsunąć i nie mieszać? Ale jak mam spokojnie patrzeć, kiedy moją wnuczkę wychowuje taka roztrzepana kobieta?

Idź do oryginalnego materiału