Jego finałowy koncert był czymś więcej niż popisem technicznej perfekcji — był opowieścią o dojrzewaniu artysty. Emocjonalny, a przy tym klarowny i szlachetny w brzmieniu, w pełni odzwierciedlał jego styl: powściągliwy, a zarazem poruszający do głębi. Wykonał Chopina bezbłędnie, ale to nie brak potknięć sprawił, iż publiczność zamarła w zachwycie — raczej sposób, w jaki zdołał zatrzymać czas na tych kilka minut.
Jego historia z konkursem to opowieść o powrotach i ambicji. Po raz pierwszy wystąpił tu w 2015 roku, jako zaledwie siedemnastolatek. Zajął czwarte miejsce — wynik, który dla wielu byłby spełnieniem marzeń. Ale nie dla niego. Po dziesięciu latach wrócił, by zamknąć pewien rozdział i sięgnąć po to, co od początku było jego prawdziwym celem.
O dojrzewaniu do marzeń, o presji, która towarzyszy graniu Chopina, i o tym, jak brzmi cisza po zwycięstwie, rozmawiam z laureatem XIX Konkursu Chopinowskiego — Ericiem Lu.
Narodowy Instytut Fryderyka Chopina / Wojciech Grzedzinski
[Paula Jarosz] Eric przede wszystkim gratuluje Ci wygranej, bo domyślam się, iż to wyróżnienie to spełnienie marzeń każdego pianisty. Miałeś już czas, by wyznaczyć nowe cele na przyszłość?
[Eric Lu] Nie, jeszcze nie miałem czasu o tym pomyśleć (śmiech). Postaram się po prostu jak najlepiej zagrać nadchodzące koncerty.
Minęło dziesięć lat od poprzedniego Konkursu Chopinowskiego. Jak zmienił się przez ten czas Twój sposób obcowania z muzyką Chopina i co dziś odnajdujesz w niej nowego?
Po poprzednim Konkursie zacząłem grać koncerty, zbierać doświadczenia, dorastać – w końcu życie toczy się swoim torem – i wnikać głębiej w twórczość tego kompozytora. Nie jest tak, iż przez ostatnie 10 lat grałem Chopina i tylko Chopina – to byłoby niezdrowe. Wracam jednak do niego regularnie, częściej niż do jakiegokolwiek innego twórcy. Wzrastanie z nim i obcowanie ma szczególne znaczenie. Nie da się tego do końca wyrazić słowami.
Co zobaczyłeś inaczej tym razem — co poszło zupełnie inaczej — i jak wyglądał twój proces myślowy, twoja ewolucja od tamtego czasu do dziś?
Cóż, wszystko się zmieniło. Myślę, iż przez te ostatnie dziesięć lat przeżyłem całe swoje dorosłe życie, bo wtedy miałem 17 lat — byłem całkowicie świeży i naiwny. Nie miałem żadnego doświadczenia. Nie miałem doświadczenia scenicznego. Oczywiście, to miało swoje plusy i minusy. Wtedy czułem o wiele mniej presji i stresu niż teraz. Ale przez te lata zagrałem wiele koncertów, i całe to doświadczenie zabiera się ze sobą — nie tylko w sposób świadomy czy namacalny, ale jako część własnego rozwoju, część drogi, którą się idzie. Tak bym to ujął.
Czy mogę zapytać, dlaczego tak drastycznie zmieniłeś repertuar porównując go do tego sprzed 10 lat?
Cóż, przygotowując się do koncertów, i tak grałem dużo nowych utworów Chopina, zwłaszcza obie sonaty. Niektórych utworów musiałem się nauczyć specjalnie na ten konkurs. Poza tym nie chciałem po prostu grać tych samych utworów, bo to byłoby mniej interesujące. A do tego pojawiłaby się presja porównywania się z samym sobą, czego chciałem uniknąć tak bardzo, jak to możliwe.
Narodowy Instytut Fryderyka Chopina / Wojciech Grzedzinski
Dlaczego wybrałeś koncert f-moll jako finałowy utwór?
Głównie dlatego, iż pierwszy koncert grałem 10 lat temu, więc chciałem coś zmienić. Chciałem w tym roku odświeżyć większość mojego programu. Poza tym w ostatnim czasie częściej wykonywałem drugi koncert na koncertach niż pierwszy, więc mam z nim w tej chwili więcej doświadczenia.
Wielu porównuje takie konkursy do igrzysk olimpijskich, często używając sportowych analogii. Ale są też tacy, którzy mówią: jak można oceniać muzykę? Czy twoim zdaniem takie konkursy mają sens, czy może powinniśmy z nich zrezygnować i po prostu pozwolić wam grać koncerty przez trzy tygodnie?
Mam co do tego mieszane uczucia. Oczywiście, to jest coś całkowicie nienaturalnego i niezwykle subiektywnego. I szczerze mówiąc, wolałbym, żeby takich konkursów nie było. Ale niestety rzeczywistość jest taka, iż świat muzyki jest bardzo konkurencyjny. Jest bardzo mało miejsc, w których można grać koncerty. I choć wielu ludzi mówi, iż liczy się tylko muzyka — to jednak kiedy coś odbywa się w formie konkursu, wszyscy to oglądają, a gdyby to była po prostu transmisja z koncertu, zainteresowanie byłoby o wiele mniejsze. Myślę, iż to po prostu natura ludzka — ludzie lubią rywalizację. To są mniej więcej moje odczucia.
Co jest dla ciebie najważniejsze, kiedy występujesz na scenie?
Trudno powiedzieć. Nie wiem. Po prostu staram się skupić na muzyce.
Wielu melomanów ma swoje ukochane wykonania, które uznaje za „prawdziwe”. Czy w muzyce w ogóle istnieje coś takiego jak jedna prawda interpretacyjna – czy raczej każda interpretacja jest osobnym światem artysty?
Myślę, iż nie istnieje coś takiego jak jedna muzyczna prawda. choćby jeżeli dane wykonanie jest dla kogoś absolutnie jedynym i ukochanym, nie oznacza to, iż nosi ono w sobie prawdę o dziele. Jedną z najwspanialszych cech muzyki i sztuki w ogóle jest jej abstrakcyjność, nieuchwytność. Interpretacje wypływają z osobowości artysty, jego drogi życiowej, relacji z utworem, kompozytorem. Dlatego bywają tak różne.
Narodowy Instytut Fryderyka Chopina / Wojciech Grzedzinski
Jak wygląda Twój własny proces poszukiwania tej „muzycznej prawdy”? Czym kierujesz się, przygotowując interpretację utworu?
Ja poszukuję chyba własnej prawdy, kieruję się własnymi intuicjami wobec tego, co czyni utwór wielkim, co jest jego istotą, jaką podróż emocjonalną się w nim rozgrywa, jakie może wywoływać odczucia. Oczywiście, biorę pod uwagę kontekst dzieła, moment w życiu kompozytora, w którym powstało, ale nie da się oddzielić własnej osobowości od muzyki, którą się wykonuje. Natura każdego pianisty znajduje wyraz w jego grze. Niezależnie od tego, czy występ jest bardziej czy mniej udany, zawsze będziemy ją słyszeć.”
Chopin powraca w Twoim repertuarze regularnie, mimo iż sięgasz także po innych kompozytorów. Co sprawia, iż jego muzyka wciąż tak silnie rezonuje – zarówno z wykonawcami, jak i ze słuchaczami na całym świecie?
W muzyce Chopina jest coś wyjątkowego – oddziałuje na ludzką psychikę na bardzo bezpośrednim poziomie. choćby jeżeli nie pojmuje się niektórych jego dzieł w pełnej ich złożoności, coś w słuchaczu poruszają, odwołują do życiowych doświadczeń. Myślę, iż właśnie to stanowi o wielkości sztuki – sprawia, iż jest aktualna nie tylko dziś, ale zawsze. Świat zmienia się diametralnie, ale człowiek w swej naturze pozostaje taki sam.
Gdyby Chopin słuchał twojego występu, jak myślisz, co by ci teraz powiedział?
Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Mam tylko nadzieję, iż by mu się spodobało. To wszystko, na co mógłbym liczyć.
A ty — co powiedziałbyś Chopinowi? Chciałbyś mu może coś przekazać, gdybyś tylko mógł?
Dziękuję. Dziękuję za napisanie tej muzyki. Dziękuję, iż włożyłeś w nią całe swoje serce i duszę — muzyki, która przetrwała już ponad 200 lat. Gdybym mógł czegoś sobie życzyć, to żeby żył dłużej — wtedy napisałby jeszcze więcej wspaniałych utworów. Ale takie tragedie często zdarzają się w historii muzyki.
Narodowy Instytut Fryderyka Chopina / Wojciech Grzedzinski
To zwycięstwo na pewno pomoże twojej karierze, ale to trochę miecz obosieczny, prawda?
Tak, głównym powodem, dla którego tu przyszedłem, było właśnie to — rozwój mojej kariery.
Jakie cechy pomogły ci wygrać? Co jest najważniejsze w nastawieniu do takiego konkursu?
Nie sądzę, żeby to do mnie należało — każdy człowiek jest inny, każda sytuacja jest inna.
A dla ciebie osobiście — co ci pomogło, iż dziś tu jesteśmy, celebrując Twoje zwycięstwo?
Myślę, iż mimo ogromnej presji i stresu, starałem się ostatecznie skupić tylko na muzyce. Łatwiej to powiedzieć niż zrobić. Ale w tym kontekście przygotowanie wcześniej — z odpowiednim wyprzedzeniem — ma ogromne znaczenie. Bo jeżeli się nie przygotujesz wystarczająco, nie da się tego zrobić.
Dziękuję Ci i jeszcze raz gratuluję!
Dziękuję.
Narodowy Instytut Fryderyka Chopina / Wojciech Grzedzinski

![[Recenzja] ”Generacje” Noam Josephides](https://www.fahrenheit.net.pl/wp-content/uploads/2025/10/generacje-1200x630.jpg)

