Barbara Kowalewska: Zacznijmy od tego, iż jest pan członkiem Śląskiego Towarzystwa Genealogicznego we Wrocławiu. Kiedy zaczął pan interesować się genealogią i jak prowadzi się takie badania, z jakich źródeł korzystacie?
Ryszard Kołodziejczak: Zajmuję się tym od ponad dziesięciu lat. Pochodzę z powiatu gostyńskiego i stamtąd pochodzi także moja rodzina. Kiedy już zbadałem własne korzenie, wybiórczo interesowałem się innymi znanymi w tym regionie postaciami. W Wielkopolsce działa prężnie Towarzystwo Genealogiczne „Gniazdo”, z którego bazy i doświadczeń także mogłem skorzystać. Dziś, w dobie internetu, poszukiwania genealogiczne są ułatwione. Jednak przeglądanie tysięcy, czasem bardzo słabych jakościowo skanów dokumentów, wiąże się z pewnym wysiłkiem. Korzystamy wciąż z ksiąg parafialnych i Urzędów Stanu Cywilnego, gdzie zachowały się zapisy urodzeń, chrztów, zapowiedzi, ślubów i zgonów. To podstawa. Warto jednak podkreślić, iż w poszukiwaniach genealogicznych ważna jest literatura i to bardzo różna, bo tam są często informacje stanowiące przyczynki do pogłębionych poszukiwań w jakimś kierunku. Korzystamy z dokumentów zgromadzonych w archiwach państwowych, często w tej chwili dostępnych online: tam znalazłem na przykład ważne dla moich odkryć recesy uwłaszczeniowe z czasów pruskich, z lat 30. i 40. XIX wieku, czy księgi wójtowskie i radzieckie z wcześniejszych okresów oraz akta hipoteczne. Wiele dokumentów udostępniają portale genealogiczne.
BK: Jak pan trafił na nowe dane o Józefie Zeidlerze?
RK: To był przypadek, chociaż nazwisko kompozytora nie było mi obce jako byłemu mieszkańcowi powiatu gostyńskiego. Wcześniej napisałem artykuł o trzech braciach Koperskich z Gostynia, muzykach Kongregacji Świętogórskiej w XIX wieku. Patrząc na dotychczasowe opracowania biografii Józefa Zeidlera, zastanawiałem się czasami, jak to możliwe, iż ceniony kompozytor pozostawił po sobie tak mało śladów (bo dotąd wiadomo było tylko, kiedy i gdzie umarł i ile miał lat). Skoro działał w kapeli świętogórskiej – jak podawały źródła – przez około 30 lat, to wydawało mi się, iż śladów genealogicznych i historycznych powinno być więcej. Korzystamy czasem z bazy mormonów, mających swoją siedzibę m.in. we Wrocławiu, którzy w latach 60. i innych XX wieku zmikrofilmowali szereg ksiąg metrykalnych. Dzisiaj te akta są dostępne online lub w ich bibliotekach. Przeglądając mikrofilm parafii Świerczyna, zupełnie w innym celu, zauważyłem, iż na końcu mikrofilmu są skany akt parafii Święciechowa. Kontynuując pobieżne przeglądanie, zauważyłem wpis – Józef Zeidler kantor. Siedziałem wtedy pół nocy, żeby zorientować się, czy są dalsze zapisy z tym nazwiskiem. Były, również z innymi statusami zawodowymi. Rozpoczęło się intensywne poszukiwanie informacji w innych źródłach. Sięgnąłem m.in. do dotychczas wydanej literatury, w tym do „Gier i zabaw różnych stanów w kraju całym, lub niektórych tylko prowincyach” Łukasza Gołębiowskiego z 1831 roku, który napisał:

Wpis dotyczący chrztu Jana Nepomucena, pierworodnego syna Józefa Zeidlera, Widoczne jest również nazwisko ojca chrzestnego Gotliba Brauna, organisty, fot. archiwum R. Kołodziejczaka
„W Wielkopolsce, w Poznaniu zwłaszcza, przy granicy szląskiej, w małych choćby miastach, co niedziela i święto, wykonywano piękne muzyki, szczególniej: w Rawiczu, Wschowie, Święciechowie, Lesznie, Sarnowie […] Ta część Polski miała śród nich razem kilku niepospolitych kompozytorów; znaczniejszymi byli: Braun, Wański, Zeidler, Marcin Kurpiński…”.
BK: Co pan odkrył: co wiemy, a co jest w strefie przypuszczeń i wymaga dalszych badań?
RK: Zaznaczę najpierw, iż pewne wątpliwości czy uwagi co do biografii Zeidlera miał już ks. Władysław Zientarski, pierwszy badacz twórczości kompozytora. Natrafił on na wzmiankowane nazwisko Zeidler lub o podobnej pisowni w gostyńskich aktach metrykalnych, ale badań nie rozszerzył, co zresztą w latach 60. XX wieku nie było łatwym zadaniem. Swoją hipotezę o okresie pobytu Zeidlera w Gostyniu wysnuł też na podstawie znalezionych w klasztorze manuskryptów i kopii nut. Niektóre z nich miały naniesione daty powstania, obrazujące jakoby skrajne okresy pobytu. Natomiast akt zgonu jest jedynym zapisem metrykalnym w filipińskich zasobach, którym posłużył się przy tworzeniu takiej teorii. Sam fakt, iż Zeidler został pochowany na Świętej Górze, to przesłanka, moim zdaniem, zbyt wątła, aby stawiać tezę tego rodzaju. W „Roczniku Gostyńskim” z 2014 roku może niewielką, ale istotną informację pokazał Adam Kajczyk – gostyński regionalista. Jego badania dotyczyły postaci kapitana wojsk napoleońskich Jana Macieja Kuleszy, burmistrza Gostynia, a jak później wykazałem – męża jednej z wnuczek Zeidlera oraz kapitana Andrzeja Jachelskiego, burmistrza Gostynia i Zdun, zięcia kompozytora. Prorocze okazały się słowa regionalisty:
„familia żony [Andrzeja Jachelskiego] wśród miłośników muzyki jest warta zainteresowania”.
Mając takie wskazówki, spróbowałem połączyć informacje zawarte w aktach miasta Święciechowa (niem. Schwetzkau) i księgach parafialnych ze źródłami z XVIII i XIX wieku z Gostynia. Problemem było i jest to, iż w 1780 roku wielki pożar w Święciechowie strawił także księgi metrykalne.

Wpis dotyczący chrztu córki Józefa Zeidlera Karoliny Krystyny. fot. archiwum R. Kołodziejczaka
Ówczesny proboszcz próbował odtworzyć tę dokumentację, ale udało mu się to tylko w części dotyczącej zapisów chrztu za lata 1764–1780. Zatem nie mamy ani aktu chrztu Józefa Zeidlera, ani ślubu z Barbarą Schlabs. Możemy tylko hipotetycznie rok 1744 przyjąć jako przypuszczalny dla urodzin kompozytora.
To stanowi przeszkodę w dostatecznie pewnym ustaleniu rodziców, możemy podać imiona i funkcje hipotetycznych rodziców, ojca Michała Zeidlera, który był organistą (tu można by dopatrywać się wpływu wykształcenia muzycznego na syna) i Eleonory z Erbsmanów. Pojawia się też imię dziadka Jana, płóciennika z zawodu.
BK: Z jakich innych dokumentów można coś wnioskować o życiu Zeidlera?
RK: Nie ma aktu ślubu, ale w aktach chrztu dzieci wymieniana jest żona kompozytora, Barbara Schlabs. Z ośmiorga dzieci troje zmarło, pozostałe założyły rodziny, z tego czworo z nich w Gostyniu, a jeden z synów w Rawiczu. Łącząc różne informacje z akt metrykalnych i dokumentów z Akt Miasta Gostynia (w kilku przypadkach zapisy przyjęcia do stanu miejskiego) i Święciechowy, ustaliłem, iż Józef Zeidler osiadł w mieście na przełomie 1798/99 roku. Pomocny był dokument ślubu, z którego wynika, iż jedna z córek kompozytora, Anna Maria Małgorzata wyszła za mąż za Ignacego Łopińskiego, poznańskiego kupca, a ślub odbył się w Święciechowie 23 września 1794 roku. Józef Zeidler i jego żona Barbara bywali często rodzicami chrzestnymi dzieci w Święciechowie i innych okolicznych miejscowościach w ostatniej ćwierci XVIII wieku. W aktach owych wpisywano w dokumentach status osób i przy Zeidlerze mamy „kantora, pisarza miejskiego, dzierżawcę”. Nie była więc prawdziwą narracja, iż za swoją pracę był na utrzymaniu klasztoru przez przeszło 30 lat, bo okazał się człowiekiem w miarę majętnym. Dowodów na to, iż kompozytor mieszkał w Święciechowie przed przybyciem do Gostynia, jest dużo. Wiele z nich potwierdził i odkrył Grzegorz Mencel, genealog, regionalista, mieszkaniec Wielkopolski, który wywodzi rodzinę właśnie ze Święciechowy. W osiemnastowiecznych aktach przyjęć do stanu miejskiego w Gostyniu pojawia się rodzina Dabińskich, która w Święciechowie nosiła nazwisko Dabke, a jej potomkowie mieszkają do dzisiaj w Gostyniu i w innych miejscowościach. Jeden z jej przedstawicieli, Antoni Dabiński, jest najważniejszy dowodowo dla sprawy Zeidlera. To jego późniejszy zięć, ożenił się z córką Karoliną w okresie przeprowadzki części rodziny do Gostynia. Zapis ślubu tej pary z 29 listopada 1799 roku, sporządzony w parafii Popowo Kościelne koło Wągrowca, odnalazł Grzegorz Mencel. Dlaczego tam, to też interesująca historia. Antoni Dabiński to jeden z członków kapeli świętogórskiej, o którym pisał ks. Zientarski, nie łącząc go rodzinnie z Zeidlerem. W latach 1794–1798 Józef Zeidler dzierżawił majątek Szczodrochowo należący do benedyktynów z Lubinia, tak jak i miasto Święciechowa było w ich posiadaniu. Ze Szczodrochowa jest tylko 6 km do Gostynia, a nie 40 km jak ze Święciechowy, więc dzierżawa stanowiła krótki pomost do przeskoczenia na Świętą Górę. Kontakty w tym czasie mogły być już bardziej intensywne. Wreszcie wiemy, iż żona kompozytora zmarła w Gostyniu w 1817 roku. Została pochowana na cmentarzu przy gostyńskiej farze. To oczywiście nie wszystkie dowody, po które można sięgnąć do moich opracowań, a na ich podstawie do źródeł pierwotnych.
BK: Kogo pan powiadomił o swoich odkryciach i jakie były reakcje tych instytucji i osób?
RK: Mając kontakty z Muzeum w Gostyniu z dyrektorem Robertem Czubem i historykami z różnych instytucji kultury, udałem się bezpośrednio do Gostynia. Dla mnie, jako byłego mieszkańca powiatu gostyńskiego, te dane były na tyle istotne i niecodzienne, iż chciałem przedstawić swoje odkrycie na miejscu. Historycy i pracownicy muzeum bardzo mnie wsparli, czego efektem było opublikowanie mojego artykułu na stronie tej instytucji.

Wpis dotyczący chrztu, gdzie Józef Zeidler występuje w roli ojca chrzestnego, fot. archiwum R. Kołodziejczaka
Skontaktowałem się także z przedstawicielami Stowarzyszenia Miłośników Muzyki Świętogórskiej im. Józefa Zeidlera przy klasztorze filipinów, których członkami są m.in. ks. Jakub Przybylski COr i Wojciech Czemplik. Z tym ostatnim przeprowadziłem rozmowę krótko po dokonania odkrycia.
W trakcie rozmowy zorientowałem się jednak, iż nie są zainteresowani tym, co przekazuję. Na stronie internetowej gostyńskich filipinów przez cały czas tkwi nieaktualna informacja, więc wygląda na to, iż mamy dwóch Zeidlerów. Skontaktowałem się też z dyrektorem Samorządowego Ośrodka Kultury w Święciechowie, który zareagował na moje odkrycie, dostarczając mi pewne dokumenty związane z miastem Święciechowa.
Wyniki swoich badań w lipcu 2023 roku opublikowałem na forum Wielkopolskiego Towarzystwa Genealogicznego „Gniazdo”. Na artykuł zwrócił uwagę zastępca dyrektora Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu ks. dr Jan Musielak, który często na to forum zagląda i mając kontakt z muzykolożką, prof. Aliną Mądry, poinformował ją o tym. Pani profesor, która zajmuje się muzyką polską XVIII wieku, odpowiedziała w sposób pozytywny, co zaowocowało w 2024 roku napisaniem wspólnego biogramu dla encyklopedii muzycznej online, gdzie autorką wcześniejszego hasła była Dorota Leszczyńska-Zając.
BK: Jakiej reakcji oczekiwałby pan ze strony Stowarzyszenia Miłośników Muzyki Świętogórskiej?
RK: Trudno mi zrozumieć ich postawę, bo jeżeli pojawiłyby się jakieś nowe informacje wskazujące na to, iż się mylę, zawsze mogę to uwzględnić. Oficjalnie nie ma żadnych kontaktów i nigdzie nie piszą, iż zrobiłem źle czy dobrze, zdają się w ogóle nie zauważać moich badań, nie ma choćby dyskusji, jaka wersja mogłaby być najbardziej prawdopodobna. Na początku września 2023 roku w Bibliotece Miejskiej w Lesznie odbyło się spotkanie promujące festiwal Musica Sacromontana, na które przybyli członkowie Stowarzyszenia. Po spotkaniu na stronie biblioteki ukazała się informacja, w której można przeczytać m.in.
„Niestety, nie wiemy o nim [Zeidlerze] za wiele. Był starszy od Wolfganga Amadeusza [Mozarta] o osiem lat. Obaj tworzyli niezwykłą muzykę, obaj pisali Requiem, obaj zmarli nie ukończywszy go w młodym wieku. Badania nad twórczością i życiem kompozytora z Gostynia ciągle trwają”.
Na razie jednak, po przeszło dwóch latach, nie mamy żadnych widocznych, opublikowanych efektów tych badań.
Spotkał mnie też publiczny afront, gdy we wrześniu 2023 roku zostałem zaproszony na tzw. Filmotekę Gostyńską w tamtejszym kinie, gdzie prezentowano film o Zeidlerze, „Człowiek z nut” i jeszcze jeden film o muzyce sakralnej. Miałem mówić o biografii kompozytora. Odczytano tam publicznie oświadczenie Stowarzyszenia Miłośników Muzyki Świętogórskiej, wyjaśniające, dlaczego nie przybyli na filmotekę, cytuję:

Podpisy i pieczęcie J. Zeidlera i I. Łopińskiego. Fragment z aktu dzierżawy Szczodrochowa, fot. archiwum R. Kołodzieczaka
„… pragniemy wyjaśnić, iż nieobecność członków Stowarzyszenia Miłośników Muzyki Świętogórskiej im. Józefa Zeidlera na dzisiejszym spotkaniu wynika z faktu, iż zostaliśmy zaproszeni przez Organizatorów wydarzenia pn. «Gostyńska Filmoteka po raz czwarty» do uczestnictwa w zupełnie innej formule, którą dużo wcześniej z nami uzgodniono. Zmiana formuły spotkania i zaproszenie Pana Ryszarda Kołodziejczaka nie była z nami w żaden sposób uzgadniana czy konsultowana. Życzymy Państwu miłego oglądania filmu «Człowiek z nut», który oczywiście nie jest źródłem historycznym, ale fabularyzowaną opowieścią o kompozytorze z Gostynia i oczywiście zapraszamy na tegoroczną edycję Musica Sacromontana, podczas której usłyszymy kolejne dzieła Zeidlera i prelekcje im towarzyszące. Prezes Stowarzyszenia Miłośników Muzyki Świętogórskiej im. Józefa Zeidlera Krzysztof Fekecz”.
Dodam, iż w sali kinowej znajdowała się wtedy m.in. młodzież ze Szkoły Muzycznej w Gostyniu im. Józefa Zeidlera.
BK: Jakie znaczenie dla historyków muzyki i ich dalszych badań nad postacią Józefa Zeidlera mogą mieć pana poszukiwania?
RK: Nie jestem w stanie tego określić, gdyż nie jest to moja domena, ale myślę, iż może to być przyczynek do pogłębionych badań. Właśnie dlatego podjąłem się tych poszukiwań, myślałem, iż może trafię na jakiś ślad, który przyda się muzykologom. Jednym z takich śladów mógłby być fakt, iż Antoni Dabiński wśród kilkorga dzieci miał dwóch synów, którzy zostali księżmi i pracowali w zaborze rosyjskim, jeden z nich trafił w okolice Częstochowy. Nie wiadomo, czy nie zabrał jakichś kopii nut i może wciąż gdzieś są: na poddaszu jakiegoś kościoła.
Znaczenie powinno mieć także (np. w kwestii wykształcenia) jego pochodzenie – niemieckie lub tzw. śląskie, Święciechowa była bowiem miasteczkiem specyficznym, wówczas w większości zamieszkałym przez niemieckich osadników.

Wpis dotyczący ślubu zawartego w Święciochowie 23.09.1793 r. pomiędzy I. Łopińskim i M. Zaydlerówną, świadkiem był J. Slaps, fot. archiwum R. Kołodziejczaka
Ważnych informacji w tej kwestii dostarcza książka Eugeniusza Borowiaka, „Dzieje Święciechowy” z 2020 roku. Zdążyłem się skontaktować z autorem przed jego śmiercią, ale rozminęliśmy się w zakresie źródeł, z których korzystaliśmy.
Opisuje on, jaka była wcześniej Święciechowa, aż do czasów obecnych. Co ciekawe, mieszkali tam w 99 procentach katolicy, nie protestanci, jak w sąsiednim Lesznie. To powinno mieć znaczenie dla opisu sylwetki kompozytora, bo do tej pory lansuje się tezę, że:
„Pośród wielu muzyków związanych ze Świętą Górą bezsprzecznie najwybitniejszą postacią jest wielkopolski kompozytor Józef Zeidler (ok. 1744–1806). Mimo niemiecko brzmiącego nazwiska, jak sądzi jedyny dotąd badacz twórczości Zeidlera – ks. Włodzimierz Zientarski, nie ma powodów, aby odmawiać mu polskiego pochodzenia, najprawdopodobniej był on Wielkopolaninem. Zeidler przybył na Świętą Górę do Gostynia około roku 1780…”.
To znamienne, iż bardzo fachowo podeszło do moich badań Muzeum w Gostyniu i tam opublikowano kilka artykułów, a inni nie tylko nie chcą dyskutować, ale nie zauważają problemu, jak na przykład miejscowa prasa, w tym leszczyńska, która nie zdążyła dotąd podać żadnej informacji. Dlaczego, to pytanie, które nie do mnie należy kierować. Dopatruję się tutaj, może niesłusznie, pewnego rodzaju zmowy milczenia. A przecież Józef Zeidler, podobnie jak Jan Amos Komenský, jest postacią historyczną związaną z tą okolicą. Nie można przemilczać historii, choćby niewygodnej dla kogoś. Znamy to już z innej historii.
BK: Na zakończenie artykułu o odkryciach dotyczących kompozytora i jego rodziny napisał pan, iż w świetle tych konstatacji „trudno uznać za prawdziwą dotychczasową narrację na temat pobytu kompozytora przez większość swojego życia na Świętej Górze”. Kompleksowe opracowanie drzewa genealogicznego rodziny Zeidlerów wymaga podjęcia dodatkowych badań. Kontynuuje pan te badania?
RK: Tak, wypełnia to mój czas na emeryturze. Dotychczas ukazało się kilka różnych artykułów dotyczących rodziny, czyli licznych potomków Józefa Zeidlera po mieczu i kądzieli. Drzewo genealogiczne liczy już przeszło 600 osób, bardziej lub mniej znanych w przestrzeni publicznej Polski czy w historii chociażby Poznania.

Tabliczka z napisem w języku niemieckim na ścianie kostnicy, cmentarz w Święciechowie, fot. Foto R. Kołodziejczak
Ostatnia publikacja w „Roczniku Gostyńskim” nr 11 z 2024 roku dotyczy Wandy Reichsteinowej z Szymańskich (1843–1928), prawnuczki Zeidlera, urodzonej w Lesznie, długoletniej mieszkanki Poznania, pisarki, poetki, tłumaczki, działaczki społecznej, zmarłej w Gostyniu. To postać warta ponownego odkrycia. Dodam, iż udało mi się dotrzeć do jej aktualnie żyjących potomków.
Podczas badań obserwowałem, jak przez pryzmat wieków zmieniała się szeroko pojęta rodzina kompozytora. Jakie procesy narodowościowe, stanowe, mentalne, zawodowe i inne zachodziły na przestrzeni czasu. Większość potomków Zeidlera od dawna możemy określić jako Polaków, którzy mają w swoich genach, oprócz polskiej, krew również niemiecką, rosyjską, ukraińską, żydowską i nie wiadomo jeszcze jaką, co dotyczy pośrednio pochodzenia od osób przybyłych na polskie tereny ze Szwajcarii. Wielu jego zstępnych zginęło za wolność Polski z rąk niemieckich (w tym w Gostyniu) i sowieckich oprawców w trakcie II wojny światowej. Dotyczy to również Ukrainy w pierwszych dniach po 17 września 1939 roku. Wszystko to wymaga jeszcze dalszych, uzupełniających badań i publikacji. Dziękuję Grzegorzowi Menclowi za szeroką pomoc genealogiczną i wielu osobom wspierającym mnie w tym przypadkowym projekcie, od którego kontynuacji nie ma odwrotu. jeżeli nie ja, to może ktoś inny. Chyba, iż chcemy to schować na następne 50 lat.
Ryszard Kołodziejczak – urodził się w 1947 roku w Michałowie w powiecie gostyńskim. Mieszka we Wrocławiu. Absolwent Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Studium Handlu Zagranicznego Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. w tej chwili emeryt. Interesuje się genealogią i historią, w tym historią lokalną okolic miejsca urodzenia. Członek Śląskiego Towarzystwa Genealogicznego we Wrocławiu. Autor artykułów i opracowań związanych z genealogią i historią, głównie z obszaru Wielkopolski, opublikowanych m.in. w: „Parantelach” – Roczniku Śląskiego Towarzystwa Genealogicznego we Wrocławiu, „Roczniku Gostyńskim”, Roczniku Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej „Ziemia Łomżyńska”, „Roczniku Ostrowskiego Towarzystwa Genealogicznego”, „Szkicach Koźmińskich”, „Śremskim Notatniku Historycznym”, „Kurierze Rogozińskim”, „Gazecie Horynieckiej” oraz kilkudziesięciu biogramów, w znacznej części dotyczących osób z powiatu gostyńskiego, a także monografii kilku wsi pt. „Godurowskie i drogoszewskie parantele (1400–1945)” z 2019 roku. Najważniejszym osobistym odkryciem genealogicznym, zdaniem autora, było ustalenie nieznanej do 2023 roku tożsamości kompozytora muzyki sakralnej z XVIII wieku, Józefa Zeidlera (ok. 1744–1806).