"Rodzina zastępcza" była jedną z najpopularniejszych i najdłużej kręconych produkcji Polsatu. Prace nad serialem zakończyły się w 2009 roku. Od premiery pilotażowego epizodu minęło 26 lat. Młoda obsada zdążyła już w tym czasie dorosnąć. Jedni rozwijają swoją karierę w aktorstwie, a inni aktywnie działają w mediach społecznościowych. Do tej drugiej grupy należy m.in. Misheel Jargalsaikhan, czyli serialowa Zosia. Ostatnio 36-latka pojawiła się na premierze spektaklu "Prestiż" w reżyserii Sebastiana Fabijańskiego. Na ściance oczarowała uśmiechem.
REKLAMA
Zobacz wideo Aleksandra Szwed zdradziła największą tajemnicę "Rodziny zastępczej"
Misheel Jargalsaikhan pokazała się na salonach. Tak dziś wygląda Zosia z "Rodziny zastępczej"
Misheel Jargalsaikhan pojawiła się na wydarzeniu w beżowym topie o prostym kroju, który świetnie komponował się z krótką, brązową spódniczką z falbaną. Do tego rajstopy i skórzane kowbojki w ciemnym odcieniu, które dodały stylizacji charakteru i sprawiły, iż całość wygląda naprawdę modnie. Uzupełnieniem była klasyczna kopertówka Louis Vuitton. Widać, iż Misheel świetnie odnajduje się na takich wydarzeniach. Fotoreporterom posyłała uśmiechy i z chęcią pozowała przed ich obiektywami. Jej najnowsze zdjęcia znajdziecie w naszej galerii.
Misheel JargalsaikhanOtwórz galerię
Misheel Jargalsaikhan zdradziła, jak pracowało się z Marylą Rodowicz
Rodowicz podobnie jak Jargalsaikhan przez lata była związana z "Rodziną zastępczą". Okazuje się, iż piosenkarka cieszyła się ogromną sympatią nie tylko wśród starszej obsady, ale również tej młodszej. - Marylka jest cudownym, kolorowym człowiekiem. Pamiętam, iż jak pierwszy raz spotkałyśmy się na planie, to podjechała czerwonym Porsche. "Wow, to jest samochód jak z telewizji" - pomyślałam wtedy - wspominała Misheel w rozmowie z Plejadą. - Ludzie mogą sobie myśleć, iż ona cały czas jest przebojowa, a prywatnie jest bardzo spokojną osobą. Dla niej też to było nowe wyzwanie. Legenda polskiej muzyki, a tutaj nagle plan filmowy, gdzie musi z dużym dystansem do siebie podejść. Na początku trochę się alienowała - siedziała w swojej garderobie, ale to była kwestia czasu, bo za każdym razem jak już wychodziła z pokoju, to była dla nas naprawdę kochana - dodała.