Dziś znowu ta sama historia. Moja teściowa, Jadwiga, zadzwoniła jak burza z jasnego nieba.
Kasia, Marek już ci powiedział? zaczęła bez wstępu. Będzie ze dwadzieścia osób. Gotowanie zaczynamy wieczorem. Przyjadę wcześniej, koło szóstej.
Co? Wieczorem? zmarszczyłam brwi. Nie, na to się nie umawialiśmy.
Czekaj, nie skończyłam. Marek dostał listę zakupów, obiecał wszystko załatwić.
Marek zawsze pomagał swojej starszej siostrze, Weronice. Do trzydziestki zdążyła dwa razy wyjść za mąż i dwa razy się rozwieść za każdym razem to mąż był winny, bo nie ten się trafił. Ich matka, Jadwiga, od dziecka wpajała mu:
Siostrze trzeba pomagać.
I Marek pomagał. Czasem pieniędzmi, gdy Weronika tymczasowo była bez pracy, czasem remontem w jej wynajmowanym mieszkaniu, a czasem przeprowadzkami po kolejnym rozwodzie.
A potem się ożenił.
Ja, Kasia, początkowo znosiłam to cierpliwie. Ale gdy Weronika po raz piąty w ciągu roku poprosiła na kilka dni o nasze auto, bo znów ją zawiodło, postawiłam sprawę jasno:
Marek, może już dość? My też potrzebujemy samochodu w ten weekend. Myślałam, iż mieliśmy plany
A co takiego pilnego? Nie da się pieszo?
Nie. Do domku moich rodziców nie dojdę piechotą. Nazbierali dla nas dwa wiadra ogórków. Myślałam, iż słyszałeś, gdy o tym mówiłam.
No coś tam słyszałem, ale rozumiesz Weronika ma awaryjną sytuację.
Znowu? Jaką konkretnie?
Nie wiem dokładnie zająknął się Marek ale ona bardziej potrzebuje.
Nie, Marek. Tym razem nie ugnę się! Albo odmówisz siostrze, albo kupisz mi samochód. Mam dość jeżdżenia tramwajem, gdy mój mógłby mnie podwieźć tam, gdzie trzeba.
Marek po raz pierwszy się zawahał. Już miał dzwonić do siostry, by odmówić, ale Jadwiga gwałtownie przywróciła porządek:
Co, przez żonę porzucisz siostrę? Ona jest sama! Kto jej pomoże, jak nie ty?
I Marek znów pomagał, mimo kłótni ze mną. Pewnego razu nie rozmawialiśmy kilka dni, aż w końcu nie wytrzymał:
Dlaczego milczysz?! obrażona, czy jak?
Naprawdę? Zajęło ci trzy dni, by to zauważyć? parsknęłam.
Po prostu nie rozumiem o co chodzi?
Roześmiałam się gorzko:
Serio? Nie rozumiesz? Twoja siostrzyczka zabrała cię na cały weekend, bo musiała do znajomych na działkę. Myślałam, iż tylko ją podwieziesz, a ty zostałeś tam dwa dni. Nic cię to nie rusza?
A co mnie ma ruszać? Trochę się napiliśmy. Był jej eks, z którym gadaliśmy. Trzeba było jakoś uczcić. Mam się zwiać jak idiota? To by było nietaktowne.
Mogłeś chociaż zadzwonić.
Ty też mogłaś rzucił Marek.
Dzwoniłam! Twój telefon był wyłączony. Wyobrażasz sobie? Co miałam myśleć? Nerwy mnie zżerały, nie wiedziałam, gdzie jest mój mąż. A on po prostu odpoczywał ode mnie warknęłam.
Nie dramatyzuj machnął ręką i pokazał, iż ktoś dzwoni.
Wyszedł na balkon i dopiero tam odebrał. Wiedział, iż nie docenię kolejnej rozmowy z siostrą.
Cześć, braciszku! zaświergotała Weronika. Za dwa tygodnie mam urodziny! Trzydziestka! No wiesz, o co chodzi, tak?
Marek spojrzał na mnie, gdy nalewałam zupę.
No czego chcesz? spytał ostrożnie.
Jak ty mnie zawsze rozumiesz! zaśmiała się. Chcę świętować u was! Macie duży salon. U mnie w wynajętym ciasno, a właścicielka będzie narzekać. A restauracja drogo.
Może jednak w knajpie? Doplacę ci.
O co ci chodzi?! oburzyła się. To przecież jubileusz! Mam płacić za wynajem, gdy ty masz swoje mieszkanie? I tak będziesz musiał dołożyć. Nie jestem córką milionera.
Najpierw pogadam z Kasią. To też jej mieszkanie. Może miała plany.
Za późno! przerwała. Już wszystkim powiedziałam, iż impreza u was. Opróżnijcie mieszkanie na cały dzień, dobrze? Mama mówi, iż wszystko przygotuje.
Marek westchnął i zakrył twarz dłonią. Gdy szukał wyjścia z sytuacji, telefon znów zadzwonił. Tym razem od matki.
Weronika kazała ułożyć menu. Oto lista. Produkty też trzeba kupić. Powiedz Kasi, żeby pomogła. W gotowaniu też nie zaszkodzi.
Tymczasem ja, nieświadoma nadchodzących urodzin Weroniki, rozsiadłam się wygodnie w fotelu z telefonem. Zamierzałam obejrzeć ulubiony serial. Gdy Marek wszedł do pokoju, spuściwszy wzrok, od razu zrozumiałam.
No i co tym razem? spytałam spokojnie, pauzując serial.
Kasieńko, słuchaj Weronika ma jubileusz, wiesz. Trzydziestka. To ważna data. Chce świętować.
Uniosłam głowę.
No to niech świętuje. My jej zabraniamy?
Marek podrapał się po karku.
Rzecz w tym Chce urządzić przyjęcie u nas.
Co?! zerwałam się z fotela. U nas w mieszkaniu?
Tak, ale tylko jeden wieczór. Mówi, iż restauracja droga, a u niej ciasno
I co? Zgodziłeś się?
Powiedziałem, iż najpier