Jesteśmy młodym małżeństwem, pobraliśmy się cztery lata temu. Nie mamy jeszcze dzieci, ale zawsze żyliśmy ramię w ramię. Jednak niedawno nasz związek przeszedł poważną próbę.
Chodzi o to, iż moja praca wiąże się z długimi delegacjami. Często wyjeżdżam na długo i podczas podróży poznaję wielu nowych ludzi. Tak się stało, iż podczas jednej z moich podróży służbowych zdradziłem żonę.
Bardzo się tym dręczyłem i przeżywałem. Długo zastanawiałem się, czy jej o tym powiedzieć. Wszyscy moi bliscy przyjaciele radzili mi milczeć. Twierdzili, iż jeżeli chcę uratować małżeństwo, lepiej skłamać dla dobra wspólnego.
Jednak tak mnie to przygniatało, iż postanowiłem wyznać prawdę. Co ma być, to będzie – jeżeli zdecyduje się na rozwód, to znaczy, iż tak miało być! Nie mogłem dłużej ukrywać swojego błędu i kłamać żonie.
Pewnego dnia przyznałem się do wszystkiego. Urządziła mi straszną awanturę. To zrozumiałe. Nigdy wcześniej nie dawałem jej powodów do podejrzeń. To była jednorazowa pomyłka, którą sam za wszelką cenę chciałem zapomnieć. Dlatego to dla niej był ogromny szok.
Od razu powiedziałem, iż zaakceptuję każdą jej decyzję. Nie chciałem się rozstawać i byłem gotów odpokutować swój błąd. Powiedziała, iż potrzebuje tygodnia na przemyślenie. W końcu postanowiła ratować nasze małżeństwo.
Byłem niesamowicie szczęśliwy! Tak bardzo się bałem konsekwencji swojego czynu, iż teraz byłem gotów zacząć wszystko od nowa i być idealnym mężem. Jednak nie udało się zacząć z czystą kartą.
W weekend planowaliśmy wyjazd na łono natury. Umówiliśmy się, iż żona przygotuje prowiant, koce i wszystkie niezbędne rzeczy. Miałem wrócić z pracy i od razu wyruszyć. Żona nie pracowała, więc miała cały dzień na przygotowania.
Kiedy wróciłem, od razu zauważyłem, iż nic nie jest gotowe. Zapytałem, co się stało. Odpowiedziała, iż miała inne sprawy. I iż w ogóle, przecież mogę jej pomóc – razem pójdzie szybciej.
– Julita, przecież to nie jest praca na trzy godziny! Byłaś cały dzień w domu, mogłaś poświęcić choć godzinę, prawda? A teraz będziemy jechać po ciemku po bezdrożach – zirytowałem się.
– I co ty mówisz? Jestem teraz złą żoną, tak? Nie mogę mieć ważnych spraw? Oczywiście, ty jesteś jedyny taki idealny! Nie bijesz, nie pijesz, nie zdradzasz, prawda? – odparła sarkastycznie.
Czułem, iż to wcześniej czy później się wydarzy. Od naszej trudnej rozmowy i mojego wyznania minęły zaledwie trzy miesiące. Najwyraźniej tłumiła w sobie niezadowolenie i teraz wybuchła bez większego powodu.
Pokłóciliśmy się tak samo, jak wtedy, gdy jej wszystko wyznałem. Jakby te trzy miesiące nie istniały! Wylała na mnie całą masę nowych wyrzutów i oskarżeń.
– Julita, dobrze, tak, zawiniłem. Ale musimy zdecydować, co z tym zrobić. Albo mi wybaczasz i nigdy więcej nie wracamy do tego tematu przy każdej okazji, albo jutro składam pozew o rozwód.
Wiem, iż nie można wymazać pamięci i ryzykuję, iż na zawsze pozostanę w jej oczach zdrajcą. Cokolwiek zrobię, dobrego czy złego, zawsze będzie myślała tylko o moim błędzie. Dlatego zrozumiałem, iż dłużej tak nie wytrzymam. Albo zaczynamy od nowa, albo się rozstajemy.
Następnego dnia żona przeprosiła za swoje zachowanie i zaproponowała, byśmy dali sobie jeszcze jedną szansę. Minęły dwa miesiące, jak na razie trzymamy się. Jednak wciąż żyję w nieustannym oczekiwaniu, iż wszystko może się zmienić w jednej chwili.
4o