Zna go każdy, ale niewielu wie, w jakich bólach powstawał! Ten film zdradza jednak wszystkie tajemnice

glamour.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: fot. materiały prasowe


Nie bez przyczyny wielu twórców kina uważa, iż „Szczęki”, wyreżyserowane przez Stevena Spielberga, to perfekcyjne arcydzieło, które było wstępem do wielkiej kariery tego filmowca. To niewątpliwie prawda. Ale prawda jest też taka, iż gdy ten film powstawał Spielberg miał 27 lat, była to jego pierwsza naprawdę duża produkcja i niekończące się problemy na planie sprawiły, iż zaczynał się bać, bo podejrzewał, iż „Szczęki” mogą gwałtownie zakończyć jego ledwo rozpoczętą drogę filmowca. Tak się jednak nie stało. O tym, w jaki sposób udało się przezwyciężyć wszystkie problemy, jak przebiegała produkcja i jak powstawały sceny, które przeszły do historii kina opowiada znakomity dokument „Szczęki: 50 lat kinowego hitu” w reżyserii Laurenta Bouzereau. I jest to fascynująca opowieść.

Z księgarni do kin

Film „Szczęki” jest ekranizacją powieści Petera Benchley’a, która została opublikowana pod tym samym tytułem w 1974 roku i od razu stała się bestsellerem, więc Hollywood natychmiast kupiło prawa do ekranizacji. Swoją drogą obrazek, który był na okładce książki, również wykorzystano potem na plakatach promujących film. Młody Spielberg zobaczył tę powieść odwiedzając producenta. Nie znał jej, ale na tyle go zainteresowała, iż wziął ją ze sobą, przeczytał i zachwycił się. Chciał ją sfilmować i ostatecznie dostał taką szansę. Widział w tym projekcie duchową kontynuację jego pełnometrażowego debiutu „Pojedynek na szosie”. Już tamto dzieło kręcił na prawdziwych drogach, w ruchu, a nie z użyciem tylnej projekcji, jak sugerowali mu producenci, i efekt był na tyle dobry, iż Spielberg nie miał wątpliwości, iż „Szczęki” również muszą zostać nakręcone w naturalnych warunkach, ale tym razem na morzu. Do zdjęć wybrano więc wyspę Martha’s Vineyard na Atlantyku, specjaliści od praktycznych efektów specjalnych zbudowali trzy modele rekinów no i zaczęło się.

Problemy, czyli źródło kłopotów i kreatywności

Każdy zna kapitalną scenę, która otwiera ten film. Młodzi ludzie imprezują nocą przy ognisku na brzegu morza. Jeden z dziewczyn idzie popływać i nagle coś, czego nie widzimy, łapie ją pod wodą, szarpie z ogromną siłą, a potem wciąga w głębinę. Ta sekwencja jest przerażająca właśnie dlatego, iż tego czegoś nie widzimy. Ba, choćby gdy ogląda się „Szczęki” kolejny raz – drugi, trzeci, czwarty – ta scena wciąż działa na wyobraźnię, bo straszy tym, co kryje się pod ciemnymi falami. Ale zgodnie z pierwotnym scenariuszem miała ona wyglądać zupełnie inaczej. Już tutaj, na samym początku opowieści, powinien się pojawić rekin w całej okazałości, grany przez ogromny animatroniczny model, który jednak nie mógł zagrać, ponieważ się zepsuł. Trzeba było zatem wymyślić coś innego i właśnie tak powstała ta ikoniczna już scena. Z tego samego powodu sekwencji z widocznym rekinem jest w filmie stosunkowo mało – najwięcej w końcówce, gdy akcja się zagęszcza – ale niewątpliwie wyszło to filmowi na dobre. Potencjalna obecność niewidocznego żarłacza białego działa na wyobraźnię i sprawia, iż suspens pojawia się za każdym razem, gdy w kadrze pojawia się morze.

Niestety nieustanne awarie mechanicznego rekina, którego ekipa nazywała Bruce oraz kłopoty z pogodą przyczyniły się również do problemów, których nie dało się rozwiązać z pomocą kreatywności. W pewnym momencie ekipa miała już 100 dni opóźnienia i Spielberg zaczął wątpić, iż w ogóle ukończy ten film. Bał się też, iż producenci zakręcą kurek z pieniędzmi. Tak się w końcu stało. Na szczęście większość potrzebnego materiału była już wtedy nakręcona. A niektóre podwodne sekwencje, których brakowało, reżyser dokręcił w basenie za swoje pieniądze i ostatecznie dopiął swego.

Żywa legenda kinematografii

Trudno przecenić wpływ „Szczęk” na kulturę i innych twórców. W tym dokumencie wypowiada się wielu znanych filmowców, takich jak choćby J.J. Abrams, Steven Soderbergh, Cameron Crow, Guillermo del Toro czy James Cameron, których ten film zainspirował i utwierdził w przekonaniu, iż robienie filmów to coś dla nich. Muzyka, zdjęcia, świetnie napisane i zagrane postacie stały się integralną częścią historii kina, punktem odniesienia, czymś, co wszyscy kojarzą i co jest często cytowane lub parafrazowane w innych filmach. To jest po prostu żywa legenda.

Dokument „Szczęki: 50 lat kinowego hitu” pokazuje też na czym w istocie polega geniusz samego Spielberga, który na etapie montażu nakręconego materiału odważnie zdecydował się pójść za tą pierwszą sceną, w której fortunnie zabrakło rekina i usunął niemal wszystkie sceny epatujące krwawą makabrą. W ten sposób wyczyścił film z efekciarskości i wyeksponował wszystko to, co oddziałuje na wyobraźnię i buduje suspens. To fantastyczna lekcja kina i tego, iż w procesie twórczym często trzeba być elastycznym, podążać za materiałem, a nie ściśle trzymać się pierwotnych wytycznych. Spielberg zawsze to potrafił. Dla fanów kina „Szczęki: 50 lat kinowego hitu” to seans obowiązkowy.

„Szczęki: 50 lat kinowego hitu” – gdzie obejrzeć?

Film dostępny jest w serwisie Disney + w ramach subskrypcji.

Idź do oryginalnego materiału