Złośnica, która mówi dziś naszym głosem — Opole zwycięża na Festiwalu Szekspirowskim

opowiecie.info 3 godzin temu

Co się stanie, gdy klasyczna komedia o ujarzmianiu kobiety zamieni się w pełnokrwisty dramat o przemocy, manipulacji i dusznym świecie za zamkniętymi drzwiami? Otóż stanie się rzecz wielka – powstanie spektakl, który wzbudzi poruszenie choćby wśród najbardziej wybrednych widzów i jury. A o ile do tego stworzy go opolski teatr – to już nie jest tylko sukces artystyczny. To powód do dumy.

Właśnie taki sukces odniosło „Poskromienie złośnicy” w reżyserii Ewy Platt – przedstawienie Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu, które podczas tegorocznego Festiwalu Szekspirowskiego w Gdańsku zdobyło aż dwie nagrody: prestiżową Nagrodę Nowego Yoricka oraz Nagrodę Dziennikarzy.

A przypomnijmy, iż Festiwal Szekspirowski to nie są lokalne jasełka dla wtajemniczonych. To jedno z najważniejszych wydarzeń teatralnych w Europie Środkowo-Wschodniej, które od prawie 30 lat przyciąga reżyserów z Polski i zagranicy, wystawiających swoje wersje Szekspira – od ortodoksyjnych po skrajnie nowatorskie. Wśród nich w tym roku – Opole. I nie tylko jako uczestnik, ale jako jeden z laureatów.

Co zatem tak poruszyło jury i dziennikarzy?

To nie była „złośnica” z farsy, z komediowego misz-maszu i stereotypów. Nie. Opolski spektakl to współczesna opowieść o przemocy – tej subtelnej, ukrytej, emocjonalnej. O relacji, w której jedna osoba zawłaszcza drugą nie siłą, ale codziennością. Reżyserka nie rekonstruuje Szekspira – ona go rozbraja, prześwietla i rekonfiguruje. Zamiast śmiechu – niepokój. Zamiast morału – lustro.

Jak słusznie zauważyli jurorzy: „To obraz przemocy ukazany powściągliwie, przejmująco i bez demagogii.” Dodajmy: bez taniej publicystyki, bez epatowania, za to z doskonałym aktorstwem i scenografią, które tworzą przestrzeń duszną, cichą, aż chciałoby się ją wykrzyczeć.

Wśród tylu eksperymentów scenicznych z Warszawy, Wrocławia, Trójmiasta i zza granicy, to właśnie Opole pokazało, iż teatr środka Polski może i powinien być środkiem dyskusji o sprawach najważniejszych.

Czy to jeszcze Szekspir? Formalnie tak. Ale tak samo jak Hamlet nie jest dziś tylko Duńczykiem, tak i Katarzyna z Opola nie jest już tylko nieznośną kobietą z XVI-wiecznej Padwy. To może być twoja koleżanka z pracy. Twoja sąsiadka. Twoja córka. Albo ty sama.

To spektakl, który — jak rzadko który — powinien mieć status lektury obowiązkowej. Na szczęście będzie można go znów zobaczyć 3 września o godz. 19.00 na Scenie Bunkier w Opolu. I choć trwa zaledwie godzinę — potrafi zostać w głowie znacznie dłużej.

A my? Cieszmy się. Bo nie co dzień teatr z Opola wygrywa na Szekspirowskim. Ale kiedy już wygra — to robi to z klasą i mocą.

fot. Michał Grocholski

Idź do oryginalnego materiału