Sami tworzymy swój dom.
Zaczynała muzyczną działalność jako nastolatka w amatorskich kapelach, grających punk i metal i dopiero spotkanie z Peaches na rockowym obozie dla dziewczyn sprawiło, iż zachwyciła się nowoczesną elektroniką. Od początku nie zamierzała się jednak ograniczać w swym eksperymentowaniu – i dowiódł tego już jej debiutancki album dla Planet Mu. „U Feel Anything?” – pytała jego tytułem, mieszając industrialne zgrzyty z punkową furią. Dla odmiany wydana dwa lata później jej kolejna płyta dla wytwórni Mike’a Paradinasa zaskakiwała niemal popową melodyką – oczywiście wpisaną w abstrakcyjne wariacje.
To był dobry ruch: „ATØ” otworzyła jej drogę na prestiżowe festiwale, dzięki czemu oglądaliśmy ją choćby na Atonalu i na Unsoundzie. Konsekwencją tego docenienia przez środowisko okazał się krążek „Antifate”, który umieściła w swym katalogu wyrocznia w kwestii awangardy – berliński PAN. Ale również elektroakustyczne akrobacje, podporządkowane opowieści o średniowiecznej krainie szczęśliwości, nie wyczerpały jej kreatywności. W efekcie narodziła się jej najbardziej chaotyczna, ale zarazem ekspresyjna płyta – „Eyroll” dla Hakuna Kulala z 2023 roku.
Czwarty album Ziúr przynosi kompletną odmianę – bo jest podporządkowany formule piosenki. W większości nagrań z „Home” mamy czytelne odwołania do trip-hopu z lat 90.: spowolnione breaki, mroczne basy, orkiestrowe sample i spogłosowaną gitarę („Tame” czy „Who, Me?”). W wersji niemieckiej artystki nabiera on schizofrenicznego brzmienia, tworzonego przez przetworzone i zdeformowane na industrialną modłę dźwięki („Home”). Niemal każde nagranie jest ozdobione głosem swej autorki: to głównie narkotyczne melorecytacje („Im Bann”), choć mamy tu też wokalne akrobacje w stylu Diamandy Galas („Nowhere Everywhere” z duetem Sara Persico & Elvin Brandhi) i raperskie rymy („Through The Trees” z Iceboy Violetem).
Kiedy wcześniej pytano w wywiadach Ziúr z jakiego kraju pochodzi, nie chciała nazywać się Niemką, ponieważ świadomie odrzuca historię, kulturę i politykę swej ojczyzny. „Home” jak sam tytuł wskazuje jest bolesnym zmierzeniem się artystki ze swym ojczyźnianym dziedzictwem. „I never considered being part of Germany. But I am” – deklaruje Ziúr i po raz pierwszy w swej karierze sięga w „Im Bann Der Wehenden Fahnen” po ojczysty język. Jedenaście nagrań z „Home” wiedzie nas jednak ku uświadomieniu sobie, iż tak naprawdę sami tworzymy swoją ojczyznę. „We build our own home” – podsumowuje artystka swą najbardziej osobistą płytę.
Kuboraum Editions 2025
www.facebook.com/ziurinhell