Hej kochana, muszę Ci opowiedzieć, co się ostatnio wydarzyło w naszym domu przy ulicy Jana Pawła w Warszawie.
Nie obchodzi mnie, co robisz, Witek. Wszystko i tak już jest jasne. Zbieraj swoje pieniądze i spieprzaj się w cztery strony czy to do byłej, czy do nowej.
Co masz na myśli spieprzaj się? A co z Kostkiem?
O, właśnie o Kostku pamiętasz? No nieźle Trzeba było pomyśleć o nim wcześniej, kiedy zamiast pracować albo pomagać mi z dzieckiem biegałeś po domu, a nie teraz go wspominasz.
Hej, Lera, czemu jesteś taka smutna? otworzył drzwi do domu rodzicielskiego brat Lery.
Szymon przyjechał na urlop dwa dni temu i już, słysząc z mieszkania krzyki dzieci, wprowadził trochę porządku w dobrym tego znaczeniu.
Siostra Lero, cześć! jej córka Zuzia wybiegła na korytarz, żeby zobaczyć, kto przyszedł.
Krzyki nie ustawały.
Cześć, Zuzia. Kto tam tak ryczy?
To Pawełek z Michałem się bawią. Małe, jakby to tak powiedzieć westchnęła pięcioletnia dziewczynka i złożyła ręce na piersi. Przyniosłaś coś smacznego?
Przyniosłam, ale babcia potem Ci odda. Najpierw zupa, potem cukierki, pamiętasz zasady.
Tak, pamiętam. Z wami zapomnieć się da, Zuzia westchnęła jeszcze raz i wróciła do pokoju.
Krzyki ucichły, więc brat Lery, Patryk i Michał w końcu zdecydowali, w co grać, nie bijąc się nawzajem.
Co się stało? Szymon, który cały czas milcząco obserwował rozmowę córki i siostry, przypomniał o swoim pytaniu.
Nie wiem nawet, westchnęła Lera, położyła torbę na stoliku i zaczęła zdejować buty. Mam wrażenie, iż Witek mnie zdradza. A on mówi, iż mam paranoję i muszę iść na leczenie. Tylko iż
Chodźmy do kuchni, opowiesz, co i jak.
Lera skinęła głową, przeszła do małego pomieszczenia. Szymon od razu włączył czajnik, a młodsza siostra usiadła przy stole i zaczęła gadać.
W zasadzie nie było za wiele do opowiadania. Z mężem, Wiktorem, spotkali się pięć lat temu.
W poprzednim małżeństwie mężczyzna nie miał dzieci, po czym rozstał się z Valentyną tak, iż zostali przyjaciółmi. I ta przyjaźń z czasem coraz bardziej denerwowała Lerię.
On ciągle przed snem pisze do niej, rozumiesz? Leżę obok, syn śpi w pokoju obok, a on siedzi i czatuje.
Kiedyś zdarzyło się, iż mnie wypuścił, pobiegł do niej pozdrawiać. Ostatnio w pracy zostaje po godzinach. Narzekam, iż z dzieckiem sam jest ciężko i przydałyby się dwie ręce, a on tylko mruczy o raportach. No i ostatnio zaczyna mi zarzucać, iż jeżeli dziecko jest w przedszkolu, to ja mam siedzieć w domu.
Poczekaj, a co to w domu, jeżeli i Ty pracujesz, tylko zdalnie?
Wytłumacz mu. Zdalna praca rozumiana jest tak, iż nic nie robisz, siedzisz w domu i dostajesz za to pieniądze.
To, iż ty pracujesz osiem godzin, nie wyjeżdżając, nikogo nie obchodzi westchnęła Lera.
A próbowałaś go przejrzeć? Może zajrzeć w telefon, zobaczyć, z kim rozmawia, czy z byłą, czy z kimś innym?
Co ty! Lera drgnęła ze strachu. To już nie jest człowieczeństwo, a poza tym Co jeżeli naprawdę wszystko to mi wymyśliłam, rozumiesz, jak to będzie wyglądać?
No właśnie, wiesz, jak wygląda czat z byłą osobą, kiedy nie ma nic między wami? odezwał się zza pleców głos Julii.
Żona Szymona, najwyraźniej słysząc większą część skarg Lery, położyła na stole telefon z otwartą konwersacją.
Co to?
Czatu z ojcem Zuzi, Włodkiem. Przeczytaj.
Nie ma tu nic do czytania. W ciągu miesiąca miałem trzy wiadomości: gdzie i o której odbierze Zuzę, co jej kupi i kiedy przywiezie z powrotem.
To nieprawda, pozostało kartka z życzeniami na Dzień Matki i moje życzenia urodzinowe w tym samym stylu zawołała Julia, udając oburzenie. Zauważ, my z Włodkiem też rozstaliśmy się w przyjaznej atmosferze. Mamy wspólną córkę, w której on naprawdę uczestniczy, nie tylko płaci alimenty. Gdybym przed snem zamiast rozmawiać z Szymonem pisała do Włodka, pewnie już miałabym papiery rozwodowe, a nie próbowałabym zrzucać wszystkiego na paranoję.
A co, jeżeli okaże się, iż nic nie ma? Jak wtedy będę wyglądać? Rozumiesz?
I co, jak to zniszczy nasz związek i zostanę winna swojej paranoi
O mój Boże, znowu zaczyna westchnął Szymon, przyciskając dłoń do twarzy.
Mam pomysł po krótkim namyśle powiedziała Julia.
Jaki?
Twój mąż chwali się pracą, a Ty podejdź do jego szefa i zapytaj, jak długo to jeszcze potrwa. Nie z pretensją, a jakby z litości męża ledwo widzę z powodu nadgodzin, musiałam wziąć Kostka ze sobą, bo nie było kogo zostawić, do dentysty nie da się zapisać, bo po pracy zniknie. Sprawdź jego reakcję. jeżeli naprawdę ma robotę po kres, może pozwoli wyjść trochę wcześniej i trochę Cię doceni. A jeżeli nie ma pracy, to widać, co się naprawdę dzieje.
Lera uznała radę za trafną i postanowiła ją wykorzystać, zwłaszcza iż znała szefa Wytka Wszechołka Mikołajewicza i widywała go często w mieście.
Rozpocząć rozmowę nie było trudne. Mikołajewicz zapytał, co u niej, na co Lera odpowiedziała gwałtownie wymyśloną frazą, zmieniającą temat.
No cóż, panie Mikołaju, męża trzyma w pracy po nocach, więc nie mam życia prywatnego, cały wieczór przywiązany do Kostka.
Kto go trzyma po nocach? zdziwił się Mikołajewicz. Witek u mnie w biurze, a ja już po czwartce odrabiam godziny, bo żona potrzebuje pomocy, syna z przedszkola odbiera, a do szpitala czasem jeździ. Nie mam nic przeciwko temu, iż odrabia tylko czy naprawdę tak jest? Zadzwoń do niego, jeżeli nie masz nic przeciwko.
Lera zadzwoniła do Wytka i po prostu zapytała, o której przyjdzie do domu.
Może wypada ci wyjść trochę wcześniej? Zabierz Kostka na spacer, ja w tym czasie posprzątam.
Lero, nie mam teraz czasu w parki. Mam istotny projekt, a Szef Sowa nagrał mnie tak mocno, iż czuję się jak wilk. Próbowałem rozmawiać, iż małżeństwo, dziecko, a on nic nie słucha. Groził zwolnieniem, jeżeli nie przestanę domagać się specjalnego traktowania.
Co? nie wytrzymał Sowa. Nie obchodzi mnie twoje zamieszanie! Jutro ci coś zrobimy
A ja ci zrobię, obiecała Lera.
Rozłączając się, Witek nie przyjechał tej nocy, pojawił się dopiero rano.
Wiesz, mam coś do powiedzenia
Nie obchodzi mnie, co robisz, Witek. Wszystko i tak już jest jasne. Zbieraj swoje pieniądze i spieprzaj się w cztery strony, czy to do byłej, czy do nowej.
Co masz na myśli spieprzaj się? A co z Kostkiem?
O, właśnie o Kostku pamiętasz? No nieźle Trzeba było pomyśleć o nim wcześniej, kiedy zamiast pracować albo pomagać mi z dzieckiem biegałeś po domu, a nie teraz go wspominasz.
Ale ja
Zwinąłem rzeczy i odszedłem w pokoju, ale dodała Lera.
Po obiedzie zadzwoniła do niej teściowa. Nie po to, by pogodzić męża z drugą żoną, ale by przekazać radosną nowinę o ciąży pierwszej tej samej Valentyny, z którą Witek kiedyś rozstał się przyjaźniami i po której dalej utrzymywał bliskie kontakty, aż w końcu doszło do ciąży, której brak kiedyś zrujnował ich małżeństwo.
Wiesz co? Cieszę się, iż tak się stało. Walera zawsze mi się podobała, a ty i twój nieokrzesany syn Lera przerwała połączenie.
Właściwie to nagle wszystko przestało jej zależeć nie męża, nie byłą żonę, nie ich sprawy. Liczyła się tylko ona i jej syn, a reszta była jak przewracane kartki, które trzeba odłożyć i zapomnieć, jakby nigdy nie istniały.
Jednak kartki nie chciały się przewrócić, przypominając o sobie za trzy lata, kiedy Kostek poszedł już do szkoły.








