Zdumiewająca historia Henry’ego Sugara – recenzja filmu. Wes Anderson na szybko

popkulturowcy.pl 11 miesięcy temu

Nazwisko Wesa Andersona prawdopodobnie wywołuje w nas szereg skojarzeń. Pastelowe kolory, symetria lub niespodziewane kadry, ekscentryzm. Jedni lubią, inni nie przepadają – niewątpliwie jednak reżyser zalicza się do twórców z rozpoznawalnych stylem. Czy wiemy jednak, iż na Netflixie po cichaczu pojawiła się kolejna produkcja? Wes Anderson prezentuje film: Zdumiewająca historia Henry’ego Sugara.

Na samym wstępie zaznaczę, iż Zdumiewająca historia Henry’ego Sugara trwa zaledwie 40 minut. Jest to adaptacja opowiadania Roalda Dahla o tym samym tytule. Bogacz Henry Sugar przypadkiem trafia na notes z instrukcją patrzenia na przedmioty bez użycia zmysłu wzroku. niedługo wpada na pomysł, jak wykorzystać unikatową umiejętność do szybkiego pomnożenia swojego majątku i bierze sobie na cel światowej klasy kasyna.

Fabuła nie jest zbyt skomplikowana, ale możemy podzielić ją na dwie części. Główną oś stanowi grany przez Benedicta Cumberbatcha Henry, jego trening i wykorzystanie umiejętności. Kiedy jednak bohater czyta instrukcję, przenosimy się do historii prekursora widzenia bez użycia oczu. Tutaj triumfy święci natomiast Ben Kingsley. Wszystko spaja postać pisarza (Ralph Fiennes), który wprowadza widza w opowieść, a na koniec zgrabnie ją podsumowuje.

Głośne nazwiska niewątpliwie mogą nas przyciągnąć do filmu, ale padają one ofiarą wyrazistego stylu reżysera. Charakterystyczni aktorzy nie odróżniają się zbytnio od siebie, ponieważ grają zgodnie z przyjętą konwencją. Wypluwają z siebie ciągi słów, w których adekwatny dialog przeplata się z wypowiedziami typu „wtedy mu powiedziałem”. Wszystko toczy się szybko, na jednym tonie głosu, nie zwracając uwagi na zmieniającą się za plecami scenerię czy zmianę charakteryzacji. Oczywiście dokładnie tego spodziewamy się po filmach Wesa Andersona. Nie zmienia to jednak faktu, iż pojawiają się tutaj aktorzy z szerokim wachlarzem możliwości, który nie zostaje rozłożony.

Fot. Zdumiewająca historia Henry’ego Sugara

Aktorskie przebodźcowanie nam nie grozi, ale w ramach rekompensaty jest to prawdziwa uczta dla oka. Zmieniające się dekoracje, kostiumy i makijaż są dopracowane w najmniejszych szczególe. Część procesu przygotowania ich oraz wprowadzenia na plan obserwujemy na ekranie. Drugoplanowi aktorzy wcielają się w kilka ról, co może stanowić miły smaczek dla uważnego widza. Dodajmy do tego ciepłą tonację kolorów i naprawdę jest na co popatrzeć.

Nie chciałabym uprościć tej produkcji do stwierdzenia, iż to po prostu kolejny film Wesa Andersona, tylko krótszy i na Netflixie, a nie w kinie. Charakterystyczny styl reżysera daje nam co prawda pojęcie, czego się spodziewać – ale bynajmniej nie psuje przyjemności seansu. Zdumiewająca historia Henry’ego Sugara to spójny i dobrze skomponowany film. Niezależnie od stosunku do twórczości reżysera, warto się tej pozycji przyjrzeć – tym bardziej, iż seans nie zajmie choćby całego wieczoru.

Obrazek główny: The Hollywood Reporter.

Postaw nam kawę wpisując link: https://buycoffee.to/popkulturowcy
Lub klikając w grafikę
Idź do oryginalnego materiału