Czemu J.Lo zawdzięczała karierę? Talentowi, pracowitości i urodzie. Dokładnie w tej kolejności. Te cechy pozwoliły jej wybić się z tłumu aspirujących gwiazdek Latynosek. Pomógł też łut szczęścia. I „udramatyzowany” życiorys.
Artykuł ukazał się na łamach magazynu VIVA! 10/2025.
Tym razem miała to być miłość na całe życie…
Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale kiedy Jennifer Lopez i Ben Affleck spotkali się ponownie kilka lat temu, wydawało się, iż jest to zakończenie pięknej bajki. Miała już wszystko, prócz miłości. Teraz znów pojawiła się szansa…
Tylko dlaczego zaledwie kilka lat później życie jednej z największych gwiazd show-biznesu posypało się jak domek z kart? Koniec miłości i koniec kariery wieszczyły media. I to nie po raz pierwszy. Czy zawodowe i miłosne życie może być takim rollercoasterem?
Świat u stóp
Zaczynała jako tancerka, ale w 1997 roku oczarowała publiczność w filmie „Selena”. Produkcja wyniosła ją na szczyt. Mówili o niej wszyscy. Zaczęła otrzymywać coraz więcej propozycji filmowych, dzięki którym umacniała swoją pozycję w branży. Gdy w 1999 roku wydała debiutancki album „On the 6”, zaskoczyła zarówno fanów, jak i krytyków. Piosenka „If You Had My Love” trafiła na pierwsze miejsce listy Billboardu. To właśnie wtedy J.Lo udowodniła, iż jest nie tylko aktorką i tancerką, ale też piosenkarką. Do dziś kolejne pokolenia nucą jej hity z tamtego okresu, takie jak: „Jenny from the Block”, „On the Floor”, „Papi” czy „Ain’t Your Mama”.
W branży filmowej również błyszczała. gwałtownie stała się królową kina akcji i romantycznych komedii. „Co z oczu, to z serca”, „Powiedz tak”, „Pokojówka na Manhattanie”, „Zatańcz ze mną” czy „Sposób na teściową” biły rekordy popularności. Ale dopiero rola w „Ślicznotkach” z 2019 roku miała jej dać szansę na największą filmową nagrodę. Krytycy nie mogli wyjść z podziwu, a magazyn „Variety” pisał o niej w samych superlatywach. Niestety nominacji do Oscara nie dostała, pozostając w kategorii gwiazd – o czym niedawno powiedziała Demi Moore – które przyciągają tłumy do kin, ale na takie laury nie zasługują. Jennifer gwałtownie podniosła się po porażce. Jak zawsze.
Przez wiele lat nie dawała o sobie zapomnieć. Nazywano ją ikoną, której nie da się prześcignąć. Gdy w 2000 roku pojawiła się na gali rozdania Grammy w zielonej sukience od Versace, świat oniemiał z zachwytu. Wszyscy próbowali znaleźć zdjęcia z wydarzenia w internecie, ale w tamtym czasie nie było wyszukiwarki grafik w Google. Przedstawiciele giganta przyznali, iż to wydarzenie zainspirowało ich do stworzenia nowej opcji dla użytkowników. Lopez nie tylko była inspiracją dla artystek i fanów, ale też zmieniała rzeczywistość, popkulturę i show-biznes. Miała świat u stóp.
Nagły upadek
Przez wiele lat konsekwentnie budowała swój wizerunek. Niestety wykreowana bańka gwałtownie pękła. Wszystko zaczęło się sypać wraz z premierą ostatniego albumu piosenkarki – „This is Me… Now”, który wydała 16 lutego 2024 roku. Krążek okazał się klapą, a żaden z utworów nie podbił list przebojów. Prasa informowała, iż w ten projekt nikt nie chciał zainwestować. Postanowiła więc z własnej kieszeni zapłacić 20 milionów dolarów zarówno za album, jak i film dokumentalny o sobie samej. Stworzyła wówczas dwie produkcje: pierwsza to musical inspirowany jej życiową historią, a drugi projekt to dokument przedstawiający jej drogę do sławy. Niestety „Nieopowiedziana historia wielkiej miłości”, zamiast chwycić za serca odbiorców, tylko ich rozzłościła. Internauci powiedzieli: dość! W sieci pojawiły się komentarze, iż Lopez kłamie i specjalnie kreuje się na biedną dziewczynę z Bronxu, czyli z jednej z najbiedniejszych i najniebezpieczniejszych dzielnic w Nowym Jorku. „Ona po prostu kpi z nas wszystkich. Wyciera sobie twarz słowem Bronx i wydaje jej się, iż zakłamie rzeczywistość”, pisali mieszkańcy dzielnicy.
Podkreślano, iż 55-latka oszukuje i manipuluje. To właśnie wtedy ujawniono, iż gwiazda pochodziła z dobrego domu, chodziła do jednej z lepszych szkół w okolicy, a jej rodzice nie mieli problemów finansowych. choćby wierni fani zaznaczali, iż męczy ich nieustanne wspominanie o trudnym dzieciństwie. Prasa w pewnym momencie stwierdziła, iż Lopez robi to, by wciąż kreować się na słynną „Jenny from the block”, której tak naprawdę nigdy nie było. J.Lo z dnia na dzień stała się antybohaterką, a internauci doszukali się kolejnych potknięć. Zarzucono jej nieodpowiedzialne zachowanie, gdyż w mediach społecznościowych reklamowała napoje alkoholowe. „Jej mąż jest byłym alkoholikiem, a ona promuje alkohol”, pisali rozzłoszczeni fani. Oliwy do ognia dolały jej archiwalne wywiady. Miała się wywyższać i wyśmiewać koleżanki z branży. Uważała się za jedną największych gwiazd Hollywood lat 90. „Jestem najlepsza. Czuję, iż mogę robić wszystko”, mówiła w rozmowie z „Movieline”. Uderzyła w Salmę Hayek. „Jesteśmy z dwóch różnych światów. Ona jest seksbombą i takie właśnie gra role. Ja robię najróżniejsze rzeczy. Śmieszy mnie, iż krąży plotka, iż to jej najpierw zaproponowano rolę Seleny, ponieważ jest to całkowite kłamstwo”, mówiła. Nieprzychylnie wypowiedziała się również o Cameron Diaz, którą nazwała „szczęśliwą modelką, która dostała wiele możliwości, z którymi mogłaby więcej osiągnąć”. O Madonnie natomiast powiedziała: „Świetna performerka, ale zła aktorka (…). Aktorstwem zajmuję się ja, więc jestem przewrażliwiona na tym punkcie”. Lopez zarzucono również, iż nie potrafi śpiewać, a większość jej hitów wykonała inna wokalistka – Ashanti. Głos zabrała również Natasha Ramos, która wspomniała, iż była jej chórzystką. Artystka zamieściła w sieci oświadczenie, w którym wyznała, iż główny wokal w piosenkach takich jak: „This Is Me… Then”, „Loving You” czy „Jenny from the Block” należał do niej. „Najbardziej mnie słychać we fragmencie »From the Bronx« oraz śmiech w »Jenny from the Block« należy do mnie”, twierdziła. Na tym jednak nie koniec. Natasha Ramos miała zarobić zaledwie trzy i pół tysiąca dolarów.
Nic więc dziwnego, iż rok temu, gdy Jennifer miała wyruszyć w trasę po Stanach, wynajęte stadiony świeciły pustkami. W tym samym czasie na oczach świata zaczęło sypać się kolejne małżeństwo Jennifer – z Benem Affleckiem. Musiała zrezygnować z zawodowych zobowiązań na rzecz rodziny. „Cieszę się, iż to zrobiłam, ponieważ był to dla mnie naprawdę trudny okres (…), ale z drugiej strony był to też najlepszy czas, ponieważ mogłam nad sobą pracować”, wyznała po kilku miesiącach w rozmowie z „Interview”.
Trzeciej szansy nie będzie
Affleck i Lopez przez długi czas byli power couple Hollywood. Poznali się w 2002 roku i wydawało się, iż są dla siebie stworzeni. Niestety ciągła obecność paparazzi wpływała na ich związek destrukcyjnie. Zakochani – zwani przez media Bennifer – planowali choćby ślub, ale ku zdziwieniu wszystkich ogłosili rozstanie. Każde zaczęło układać sobie życie od nowa.
Prawie 20 lat później postanowili dać sobie drugą szansę. „Jestem najszczęśliwsza w życiu”, wyznała artystka w jednym z wywiadów. „Nigdy nie czułam się lepiej (…). Jesteśmy w bardzo pięknym momencie (…). To piękna historia miłosna, iż dostaliśmy drugą szansę”, mówiła w rozmowie z „People”. Tym razem miało być inaczej.
Na ślubnym kobiercu stanęli 16 lipca 2022 roku w Las Vegas. Do samego końca ukrywali informację o ceremonii. „Zrobiliśmy to. Miłość jest piękna. Miłość jest łaskawa. I wychodzi na to, iż miłość jest cierpliwa. Cierpliwa przez 20 lat”, pisała artystka na stronie onthejlo.com.
Wydawało się, iż ich szczęście będzie już trwać wiecznie. Niestety w 2024 roku, niedługo przed drugą rocznicą ślubu, media zaczęły huczeć o kryzysie w ich związku. Plotki okazały się prawdą. W tamtym czasie sugerowano, iż to właśnie Jennifer miała niszczycielski wpływ na małżeńską relację. Ben miał dość medialnego życia i w przeciwieństwie do żony nie chciał pojawiać się na ściankach i imprezach branżowych. „Gdy wracaliśmy do siebie, powiedziałem: »Słuchaj, jedną z rzeczy, których nie chcę, jest związek w mediach społecznościowych«. Potem zdałem sobie sprawę, iż to nie jest sprawiedliwe wobec Jennifer. To trochę tak, jakby miała poślubić kapitana łodzi i usłyszeć: »Cóż, nie lubię wody«. Staramy się wypracować kompromis”, mówił Ben w dokumencie „Nieopowiedziana historia wielkiej miłości”.
Rozwiedli się w lutym 2025 roku. Po pięciu miesiącach negocjacji podpisali ugodę o podział majątku. W grę wchodził między innymi luksusowy dom w Beverly Hills wart 68 milionów dolarów.

W poszukiwaniu miłości
Artystka ma za sobą więcej nieudanych związków. Jej pierwszym mężem był kubański kelner Ojani Noa, którego poznała w restauracji w Miami. Pobrali się w lutym 1997 roku, rozwiedli niespełna rok później. W jednym z wywiadów Lopez przyznała, iż różnice ambicjonalne i finansowe stanowiły problem w ich relacji. On też chciał, by Jennifer prowadziła spokojne, domowe życie, co jej nie odpowiadało. Po rozwodzie początkowo utrzymywali kontakt – Lopez zatrudniła byłego męża przy zarządzaniu swoją restauracją, jednak gdy go zwolniła, podał ją do sądu. W efekcie Noa otrzymał zakaz publicznego oczerniania Lopez, a planowany przez niego film o ich związku został zablokowany. Później na planie teledysku do „Love Don’t Cost a Thing” artystka poznała tancerza i choreografa Crisa Judda. Pobrali się w 2001 roku, jednak ich małżeństwo zakończyło się po dziewięciu miesiącach. Rozwód sfinalizowano w 2003 roku.
Jej trzecie małżeństwo miało opierać się na przyjaźni. Piosenkarza i aktora Marca Anthony’ego poznała w 1998 roku, pobrali się w 2004, krótko po zakończeniu jej związku z Affleckiem. Cztery lata później zostali rodzicami bliźniaków – Maxa i Emme. Choć relacja trwała kilka lat, Lopez przyznała w wywiadzie dla „W Magazine”: „Wytrzymałam siedem lat. Wiedziałam bardzo szybko, iż to nie było adekwatne”. Rozwód sfinalizowano w 2014 roku.
J.Lo była również w poważnym związku z bejsbolistą Alexem Rodriguezem, z którym zaprzyjaźniła się w 2005 roku. Romantyczna relacja rozpoczęła się jednak w 2017 roku. gwałtownie stali się jedną z najgłośniejszych par show-biznesu. Zamieszkali razem i wspólnie wychowywali dzieci z poprzednich związków. Zaręczyli się w 2019 roku podczas romantycznego wyjazdu na Bahamy. Planowali ślub we Włoszech, do którego miało dojść w 2020 roku. Został jednak odwołany z powodu pandemii. Termin przekładano kilkakrotnie, co wywołało spekulacje o kryzysie w związku. Zaczęły pojawiać się doniesienia o niewierności Rodrigueza. Napięcia między partnerami narastały. Para próbowała ratować związek. Chodzili choćby na terapię. Ostatecznie w kwietniu 2021 roku Jennifer Lopez i Alex Rodriguez ogłosili rozstanie. W wydanym wspólnie oświadczeniu zaznaczyli, iż pozostają przyjaciółmi i zamierzają wspierać się zawodowo.
Nie jest też tajemnicą, iż przed laty J.Lo była w nieformalnym związku z P. Diddym, którego poznała w 1999 roku. Wtedy artystka debiutowała jako piosenkarka, a raper był już znaczącą postacią w branży muzycznej. Połączyła ich zarówno kooperacja zawodowa, jak i uczucie. Ich związek gwałtownie stał się medialną sensacją. Podsycali zainteresowanie, gdy wspólnie pojawiali się na galach. Jednak ta relacja nie była wolna od kontrowersji. W grudniu 1999 roku para była obecna podczas strzelaniny w nowojorskim klubie. Choć Lopez gwałtownie oczyszczono z zarzutów, sprawa wpłynęła na jej wizerunek i pogłębiła napięcia między partnerami. Pojawiały się też plotki o niewierności Diddy’ego, co ostatecznie doprowadziło do rozstania w 2001 roku. Lopez później przyznała, iż związek był pełen stresu i łez, a brak lojalności partnera odebrał jej poczucie bezpieczeństwa.
Ich relacja, choć zakończona, wciąż budzi emocje. W 2024 roku temat powrócił w związku z oskarżeniami wobec P. Diddy’ego o przemoc i inne przestępstwa. Media spekulowały, iż Lopez może zostać wezwana jako świadek, ale na razie nie zostało to potwierdzone. Artystka nie komentuje publicznie sprawy, konsekwentnie odcinając się od kontrowersyjnego muzyka.
Jak Feniks z popiołów
Dziś Jennifer stawia na siebie. Nie szuka miłości na siłę, a na pewno nie z show-biznesu. „Ludzie, którzy są romantykami, uwielbiają być w związkach i chcą się z kimś zestarzeć, myślą: »Muszę mieć kogoś, żeby być w pełni szczęśliwa«. Ale czy na pewno?”. Dotarcie do tego miejsca zajęło Jennifer 30 lat. „Właśnie tego potrzebowałam. Dziękuję, Boże. Przepraszam, iż zajęło mi to tak długo”, wyznała w rozmowie z magazynem „Interview”. Na tym jednak nie koniec. Jennifer nie tylko układa sobie życie prywatne, ale też odbudowuje karierę. Niedawno ogłosiła trasę koncertową „Up All Night”, w ramach której po 13 latach wróci do Polski. Już 25 lipca 2025 roku zamierza oczarować publiczność na Stadionie Narodowym.
Po wielu miesiącach przerwy w wielkim stylu powraca do show-biznesu. Poza powrotem do branży muzycznej równie głośno jest o jej kolejnym filmowym sukcesie. Aktorka zagrała w musicalu w reżyserii Billa Condona „Kiss of the Spider Woman”, który skradł serca publiczności na Festiwalu Filmowym Sundance. Lopez zdobyła choćby owacje na stojąco. Nic więc dziwnego, iż później w wywiadach zaznaczała, iż była to dla niej przełomowa chwila. „Czekałam na ten moment całe życie”, wyznała.
Jeszcze rok temu zarzucano jej manipulacje, kłamstwa czy zrujnowanie małżeństwa. Dziś wszyscy z zapartym tchem śledzą jej odrodzenie. Jennifer Lopez kolejny raz udowadnia, iż nic nie jest w stanie jej złamać. Jest silna, niezależna i zdeterminowana. W jej przypadku ciężka praca się opłaciła. Choć niektórzy krytycy nie zaliczają jej do grona najwybitniejszych aktorek Hollywood, często podkreślają jej autentyczność i wiarygodność na ekranie. Co więcej, swoimi osiągnięciami zawodowymi zapisała trwały ślad w historii. Trudno też nie dostrzec jej znaczącego wpływu na popkulturę. Pracowita i niezależna. Dla jednych jest nieuchwytną gwiazdą, dla drugich po prostu: Jenny from the block.
Tekst: Karol Sowa
